Co nowego oferuje iPhone 15 Pro i 15 Pro Max?
Apple po raz kolejny podniosło poprzeczkę jeśli chodzi o jakość wykonania swoich smartfonów. W tegorocznych modelach Pro korpus to tytan klasy 5, dzięki czemu teoretycznie te telefony są wytrzymalsze oraz odczuwalnie lżejsze, bo oba ważą aż o 19 gramów mniej względem analogicznych modeli z serii 14. Co więcej, w końcu mają łagodniejsze krawędzie, dzięki którym nie wrzynają się w dłonie tak, jak poprzednie generacje.
A skoro jesteśmy w temacie wykonania to nie sposób nie wspomnieć o nowym przycisku, który daje szybki dostęp do dowolnej funkcji telefonu. W tytanowej ramce znalazło się miejsce także na szybki port USB‐C w wersji 3.0, który w końcu zastąpił przestarzałe złącze Lightning (w podstawowych iPhone 15 jest to USB 2.0)
Znacznie mniej wyczekiwany był nowy procesor A17 Pro, który zdaniem Apple ma być zdolny do uruchomienia gier, które dotychczas działały jedynie na PlayStation 5, albo konsolach Xbox. Mowa tu o takich tytułach, jak Resident Evil Village, Death Stranding czy Assassin’s Creed Mirage. Co ważne, mają to być w pełni konsolowe wersje gier, a nie ograbione ze szczegółów mobilne odpowiedniki, a to robi ogromne wrażenie, przynajmniej w teorii. Uwierzę dopiero, jak to zobaczę.
Zaskoczyć może też to, co potrafi nowy teleobiektyw z 5-krotnym zbliżeniemoptycznym, który dostępny jest tylko i wyłącznie w modelu iPhone 15 Pro Max. Dzięki niemu Apple w końcu może konkurować zbliżeniem z innymi ultraflagowcami, chociaż gigant z Cupertino nie podjął rękawic w konkursie na przybliżanie księżyca – na pokładzie nie ma 100-krotnego zoomu cyfrowego.
Nowy teleobiektyw zmiata konkurencję
Nowy teleobiektyw to naprawdę coś fantastycznego. Apple zaprojektowało go zupełnie inaczej niż wszyscy i to w naprawdę sprytny sposób. Kluczem było użycie stosunkowo dużego sensora, co przełożyło się na wysoką jakość zdjęć.
Dzięki temu świetnie radzi sobie, nawet kiedy dociera do niego niewiele światła, co jest rzadkością jeśli chodzi o tego typu obiektywy. W efekcie fotografie wykonane teleobiektywem nie odstają od reszty. Co prawda gdzieniegdzie widać na nich trochę sztucznego wyostrzenia – ale tak samo dzieje się też w innych telefonach.
Największe wrażenie w tym obiektywie zrobiła na mnie stabilizacja. Nawet bez włączonego Action Mode, wideo z tego obiektywu są niesamowicie stabilne. Nawet podczas jazdy samochodem (oczywiście jako pasażer) i nagrywania filmów wstrząsy na zapisanym wideo są minimalne. Jest to zasługa nowej 3 osiowej stabilizacji 3D Sensor Shift, którą Apple po raz pierwszy zaimplementowało właśnie w tym modelu. Niestety inne obiektywy nie korzystają z niej.
W iPhone 15 Pro Max maksymalne hybrydowe przybliżenie wynosi 25x. Dla porównania w Galaxy S23 Ultra to 100x, a w Xiaomi 13 Ultra nawet 120x.
Ale to nie tak, że ten teleobiektyw jest idealny. Pięciokrotne optyczne zbliżenie, jest już zbyt mocne, żeby komfortowo robić nim zdjęcia portretowe. Aby ładnie uchwycić kogoś w kadrze trzeba dość mocno się oddalić. Natomiast pomiędzy 1x, a 5x jest duża luka, którą wypełnia dwukrotny cyfrowy zoom z obiektywu głównego. Apple poradziło sobie z elastycznością w fotografii wykorzystując cyfrowe zbliżenie, z kolei Samsung w modelu Galaxy S23 Ultra proponuje czwarte, fizyczne oczko, z mniejszym zbliżeniem optycznym. Które rozwiązanie jest dla Was lepsze? To już musicie ocenić sami.
Jakie zdjęcia robią tegoroczne modele Pro?
Poza teleobiektywem w modelu 15 Pro Max zmiany w aparatach w tej generacji są marginalne. iPhone 15 Pro oferuje niemal dokładnie ten sam zestaw aparatów, co model 14 Pro. Jedyne znaczące różnice są widoczne w oprogramowaniu.
Teraz domyślnie każdy iPhone z serii 15 robi zdjęcia w rozdzielczości 24 Mpix, czyli dwukrotnie większej niż normalnie. To gwarantuje znacznie więcej szczegółów nie tylko w stosunku do poprzednich generacji, ale także całej konkurencji, która stawia na 12 megapikselowe fotografie. Niestety to dotyczy obrazów uchwyconych tylko i wyłącznie przez aparat główny, gdyż tylko jego sensor (48 Mpix) pozwala uchwycić tyle pikseli. Zdjęcia zapisywane są w wydajnym formacie, który zwiększa ich rozmiar tylko o 50%, dzięki czemu nie zajmują dużo więcej pamięci, w stosunku do 12-megapikselowych zdjęć.
Nowością jest również to, że wszystkie modele z serii 15 robiąc zwykłe zdjęcie jednocześnie także zapisują informacje o głębi. Wszystko po to, żeby w galerii po zrobieniu zdjęcia zwykłą fotografię zamienić w portret z rozmazanym tłem lub nawet zmienić punkt ostrości. Jest to niezwykle wygodne usprawnienie, które eliminuje potrzebę wyboru określonego trybu w aplikacji aparatu i daje dużą elastyczność po zrobieniu zdjęcia. W niektórych przypadkach wybieranie punktu ostrości nie radzi sobie z mocno rozmytym tłem i nie zawsze przywraca pełną ostrość drugiego planu.
Co ciekawe, zarówno 24 megapikselowe zdjęcia, jak opcja wirtualnych portretów znalazły się w podstawowych modelach iPhone 15, o których przeczytacie w poniższym artykule.
Poza tymi nowościami zauważyłem, że Apple po raz pierwszy od dawna delikatnie zmienia domyślną charakterystykę zdjęć, ale tylko w tych modelach. Zazwyczaj HDR iPhone’ów zbyt mocno rozjaśnia ciemne miejsca przez co zdjęcia wydają się być „płaskie”. Jednakże wygląda na to, że iPhone 15 Pro i Pro Max robią bardziej kontrastowe fotografie w stosunku do zeszłorocznych oraz podstawowych modeli. Drobna zmiana, ale moim zdaniem wygląda to nieco lepiej i naturalniej.
Czy iPhone dalej najlepiej nagrywa wideo?
Pod względem wideo dużo się nie zmieniło – iPhone 15 Pro i 15 Pro Max są po prostu bezkonkurencyjne, tak samo jak swoi poprzednicy. Szczególnie w kwestii stabilizacji obrazu Sensor Shift.
IPhone po prostu łagodniej zmienia ekspozycję i balans bieli. Oba modele Pro nagrywają tak dobrze, że bez wahania korzystamy z nich do nagrywania pionowych filmików na TikToka czy też Instagrama, chociaż mamy pod ręką „bardziej profesjonalny sprzęt”.
Jedyną nowością w kwestii nagrywania jest „Wideo 3D”, które będzie można odtwarzać na hucznie zapowiadanych goglach Apple Vision Pro. Sprzęt jednak, przynajmniej na początku, nie będzie dostępny w Polsce.
Co robi nowy przycisk w iPhone 15 Pro i 15 Pro Max?
W iPhone’ach 14 Pro największą nowością w oprogramowaniu była Dynamiczna Wyspa. Natomiast w tegorocznej serii 15 Pro największą różnicę robi Przycisk Czynności, czyli nowy guzik, który zastąpił dotychczasowy przełącznik wyciszania.
Apple normalnie rzadko kiedy pozwala spersonalizować cokolwiek w systemie iOS, a już na pewno nigdzie indziej nie daje tyle możliwości co właśnie w przypadku tego przycisku. W ustawieniach można wybrać jedną funkcję, która będzie za pomocą owego guzika wyzwalana, po jego przytrzymaniu. Domyślnie działa tak samo, jak suwak stanu wyciszenia, aczkolwiek można zaprogramować go tak, aby otwierał aplikację aparatu, zapalał latarkę, czy uruchamiał dyktafon. Natomiast dzięki „Skrótom” da się przypisać do niego tak właściwie wszystko i to w zależności od lokalizacji w jakiej się znajdujemy, czy też pory dnia. Aczkolwiek niestety nie można przypisywać mu innych kombinacji, niż tylko krótkiego przytrzymania – i tutaj jest duże pole do poprawy
Poza tym jest umieszczony dość daleko od typowego położenia palców, więc trzeba po niego sięgać. Moim zdaniem prościej można uruchomić latarkę i aparat z poziomu ekranu blokady, a domyślam się, że większość osób właśnie to do niego takie akcje przypisze. Aczkolwiek muszę pochwalić Apple za to, że ciężko przypadkowo coś aktywować, bo nie dość, że przycisk trzeba przytrzymać, to jeszcze włączeniu funkcji towarzyszy mocna i charakterystyczna wibracja.
USB‐C w iPhone 15 Pro i 15 Pro Max
Cała seria 15 została zaopatrzona w złącze USB‐C, ale tylko modele Pro obsługują szybkości przesyłu danych nawet do 10 GB/s. Jednakże dla większości osób największe znaczenie będzie miało to, że w końcu mogą połączyć swojego iPhone’a ze wszystkimi urządzeniami i ładowarkami za pomocą uniwersalnego przewodu. Nie do pomyślenia jest to, że przyszło nam na to czekać tyle lat.
Dzięki USB-C do iPhone 15 można podłączyć zewnętrzne dyski, pendrive’y, monitory, telewizory, mikrofony, czytniki kart pamięci i wiele wiele innych akcesoriów.
Niestety w zestawie producent dodaje jedynie standardowy przewód USB‐C 2.0 zapewniający prędkość przesyłu danych na poziomie 480 MB/s. Kostki do ładowania tradycyjnie też brak… To przykre, biorąc pod uwagę cenę produktu.
Jak nie było szybkiego ładowania z portem Lightning, tak i teraz z USB‐C też go nie ma. iPhone 15 Pro ładuje się od 0 do 100% w około 1 godzinę, a iPhone 15 Pro Max nawet 1,5 godziny. Nie jest to koniec świata, ale jakby nie patrzeć szybkie ładowanie jest już dzisiaj standardem i ten czas powinien być co najmniej dwa razy krótszy.
iPhone 15 Pro i 15 Pro Max na co dzień
iPhone 15 Proto mój faworyt ze względu na rozmiary. Przekątna 6,1” sprawia, że wygodnie obsługuje się go jedną dłonią, a nowe zaokrąglone krawędzie zapewniają pewniejszy i przyjemniejszy chwyt. Dzięki zastosowaniu tytanu jest też lżejszy od poprzednika o 19 gramów. Niemniej jednak kolorowa powłoka, która pokrywa ramkę bardzo się palcuje i co gorsza, łatwo się rysuje. Dlatego też najlepszą wersją kolorystyczną w tym roku jest „Naturalny Tytan”, gdyż ona całkowicie jest pozbawiona tej warstwy. Na jednym z egzemplarzy testowych zaobserwowaliśmy odprysk farby na ramce. Podobno sytuacja z odpryskami miała miejsce przy okazji modeli iPhone 12.
IPhone 15 Pro na jednym ładowaniu jest w stanie działać do 7 godzin nawet z włączonym Always On Display i odświeżaniem 120 Hz. Jak na stosunkowo „mały” smartfon jest to świetny wynik. IPhone 15 Pro Max jest dla osób, które mają większe dłonie i kieszenie, ale także potrzebują dłuższego czasu pracy na baterii. Ze spokojem da się na nim osiągnąć nawet 9 godzin pracy na włączonym ekranie.
Dość powiedzieć, że szystkie modele z serii 15 mają świetne baterie, a jeszcze nie tak dawno iPhone’y nie mogły konkurować z nikim na tej płaszczyźnie. Tymczasem teraz role odwróciły się o 180 stopni.
Najbardziej problematyczne iPhone’y od lat
Mogliście usłyszeć, że tegoroczne modele Pro mają ogromny problem z nadmiernym grzaniem. Według niektórych doniesień, pierwsze sztuki same z siebie potrafiły osiągać bardzo wysokie temperatury i szybko rozładowywać akumulator na skutek błędu w oprogramowaniu. Apple naprawiło to już jedną z aktualizacji (tzw. hotfix). Część użytkowników dalej zgłasza problemy z nadmiernymi temperaturami podczas długotrwałego obciążenia. Ja z kolei zauważyłem dość mocne nagrzewanie się obudowy podczas ładowania (nawet bez założonego etui).
Apple zaimplementowało do iPhone 15 Pro przepotężny procesor A17 Pro, który wydajnością zbliża się do układu M1 z MacBooka Air. Wygląda na to, że jest on aż zbyt potężny, jak na urządzenie o tak niewielkich rozmiarach. Niektóre testy pokazują, że po kilku minutach intensywnej rozgrywki dochodzi do zjawiska throttlingu, czyli obniżenia taktowania procesora w celu zabezpieczenia przed przegrzaniem. W efekcie wydajność spada, nawet do poziomu niższego niż w procesorze poprzedniej generacji.
Przegrzewanie to nie wszystko
Podobno iPhone 15 Pro i 15 Pro Max mają także problem z wypalaniem się ekranów. Zastosowane w nich matryce są wykonane w technologii OLED, która ma to do siebie, że jeśli zbyt długo wyświetlają statyczny obraz to piksele mogą mieć problem z powrotem do pierwotnego stanu. Stąd też niekiedy można dostrzec kontury pewnych stałych elementów interfejsu systemu czy też aplikacji.
Zazwyczaj takie wypalanie ma miejsce po wielu latach użytkowania, ale jednak w przypadku serii 15 pojawiło się dość dużo skarg już zaledwie po tygodniu od premiery. Prawdopodobnie jest to spowodowane tym, że ich ekrany mają ekstremalnie wysoką jasność maksymalną na poziomie 2000 nitów, która przyspiesza ten proces.
Ja na szczęście u siebie nie dostrzegłem wypalonych pikseli, ale zdecydowanie jest to coś na co warto zwrócić uwagę. Szczególnie jeśli dopiero co kupiliście ten telefon oraz jeśli szukacie używanego egzemplarza. Najwyraźniej problem dotyczył tylko konkretnej partii produktów.
Tytan nie pomaga
IPhone 15 Pro Max ma zdecydowanie najbardziej wrażliwe na pękanie plecki ze wszystkich iPhone’ów, które pojawiły się w ostatnich latach. Wiele testów wskazuje jednoznacznie, że szkło hartowane na tyle urządzenia źle znosi nie tylko uderzenia, ale także wyginanie. Przyczyną prawdopodobnie jest nowy korpus, który nie do końca można nazwać tytanowym.
Zarówno w modelu Pro, jak i Pro Max tytanowa jest tylko zewnętrzna warstwa ramki, która otacza telefon. Natomiast cały wewnętrzny stelaż jest z aluminum i co więcej, tuż pod baterią znajduje się wielki otwór. W tym miejscu powinien znajdować się punkt podparcia dla szklanych plecków, który zapobiegałby wyginaniu się ich. Jednak przez tą oszczędność na materiałach Apple, plecki iPhone’a 15 Pro Max są ekstremalnie podatne na wyginanie i pękanie. Dlatego też tego modelu nie polecam nosić w tylnej kieszeni i lepiej od razu zaopatrzcie się w dobre etui.
A skoro mowa o konstrukcji, to warto też powiedzieć, że iPhone 15 Pro i Pro Max otwiera się teraz od strony plecków, dzięki czemu znacznie łatwiej wymienić tylne szkło. Apple obniżyło koszt wymiany tego elementu do 999 zł, czyli ponad dwukrotnie. Dziwnym przypadkiem cena uległa zmianie akurat w modelu, który jest bardziej narażony na uszkodzenia tego elementu…
A skoro jesteśmy w temacie napraw to pragnę tylko przypomnieć, że Apple dalej stosuje swoją podłą sztuczkę i permanentnie przypisuje moduły do płyty głównej. A to znacznie utrudnia naprawy na własną rękę czy też w mniejszych serwisach. Jedynie Apple i kilka większych niezależnych serwisów naprawczych dysponuje rozwiązaniami, które są w stanie przywrócić iPhone’a do pełnej funkcjonalności.
Czy warto kupić iPhone’a 15 Pro lub 15 Pro Max?
Jakby nie patrzeć, cała seria 15, na dzisiejsze standardy, przyniosła kilka znacznych zmian. Jest tytan, nowy teleobiektyw (tylko w Pro Max), USB‐C, Action Button i do tego szczypta nowych opcji w oprogramowaniu. Co więcej, ich ceny uległy zmianom na naszą korzyść – iPhone 15 Pro 128 GB kosztuje o 500 zł mniej od swojego poprzednika, czyli 5999 zł za wersję 128 GB. Natomiast iPhone 15 Pro Max kosztuje 7199 zł, czyli tyle samo co rok temu, ale teraz bazowo ma więcej pamięci, bo aż 256 GB.
iPhone 15 Pro i 15 Pro Max
Jak wszystkie modele z dopiskiem „Pro”, warto je brać pod uwagę, głównie jeśli robicie dużo zdjęć i wideo lub zależy Wam na ekranie 120 Hz. Inaczej należy zainteresować się podstawowymi modelami z serii 15, bo zostały znacznie udoskonalone i unowocześnione, a w dodatku są tańsze od poprzedników.
Wydaje mi się, że dużo Androidowców może zainteresować się tegorocznymi modelami, bo dzięki USB‐C przejście na iPhone’a nigdy nie było tak łatwe. Jestem ciekaw co o tym sądzicie, więc czekam na Wasze komentarze.
iPhone 15 Pro i 15 Pro Max
Jeśli szukacie nowego telefonu koniecznie sprawdźcie nasz ranking smartfonów, który aktualizujemy co miesiąc. Natomiast jeśli musi być to koniecznie iPhone, to zajrzyjcie do artykułu, w którym omawiamy jaki iPhone wybrać.
Sprzęt do testów wypożyczyliśmy od sklepu RTV Euro AGD.
Dodaj komentarz