Skąd popularność prywatnych klientów?
Raczej nikomu, kto choć w najmniejszym stopniu jest zaznajomiony z YouTubem, nie trzeba tłumaczyć, że jego największym problemem są… reklamy. I oczywiście, na samym wstępie należy zaznaczyć, że nieoglądanie reklam jest w zasadzie równoznaczne z niewspieraniem oglądanych przez nas twórców. Mimo wszystko nie jest to takie czarno-białe, a niechęć do reklam nie musi wcale oznaczać, że jesteśmy źli i zachłanni.
Niejednokrotnie można natknąć się w Internecie na wpisy ludzi, którzy – pomimo bojkotowania youtubowych reklam – nadal wspierają swoich ulubionych twórców. Tacy użytkownicy decydują się chociażby na wysyłanie im dotacji na transmisjach na żywo, wspieranie poprzez Patronite czy opcję „wesprzyj” na samym YT. I choć często kompletnie im się to nie opłaca, z jakiegoś powodu nie chcą bezpośrednio „dokładać” pieniędzy do kieszeni korporacji.
Takim działaniem jest zdecydowanie nabywanie drogiej subskrypcji YouTube Premium, z której twórcy zarabiają dosłownie grosze. Oczywiście jest również ogromna liczba osób, które ani nie korzystają z Premium, ani nie wspierają swoich ulubionych twórców. Ten temat jest jednak w zasadzie kwestią czysto moralną, której nie będziemy poruszali w tym tekście.
Patrząc więc na procent użytkowników, którzy nie chcą zdecydować się na YT Premium, w zasadzie nie powinniśmy więcej dziwić się, skąd przychodzi popularność prywatnych klientów. Mimo wszystko, te – oprócz braku wyświetlania reklam – oferują również dodatkowe funkcje, które także mają ogrom zwolenników. Chodzi tutaj przede wszystkim o zachowanie prywatności – w tym blokowanie śledzenia – co całkiem sprawnie robił właśnie wspomniany YouTube Vanced.
YouTube Vanced > YouTube ReVanced
Jeden z najpopularniejszych prywatnych klientów do przeglądania YT – YouTube Vanced – niestety po interwencji Google przestał funkcjonować w marcu tego roku. Co prawda na rynku dostępne były jego alternatywy – o czym więcej w osobnym artykule – ale dotychczasowi użytkownicy Vanceda jednogłośnie stwierdzili, iż każdej z nich czegoś brakuje. I tak oto – przez następne kilka miesięcy – ludzie poniekąd głowili się „co dalej” i czekali na… gwiazdkę z nieba!
Jak się później okazało, opłacało się czekać, bowiem na przełomie lipca i sierpnia na rynek powrócił wskrzeszony YouTube Vanced. Co prawda od tamtej pory aplikacja jest dostępna pod nazwą YouTube ReVanced, ale nadal jest tym, co pokochali użytkownicy. Od samego początku „procesu wskrzeszania” pojawiały się jednak obawy, że ReVanced będzie dostępne jedynie na zrootowanych urządzeniach. Niektórzy oczywiście nie widzieli w tym jakiegokolwiek problemu, ale – Ci mniej zaawansowani użytkownicy – najprawdopodobniej nie daliby już sobie rady.
I choć ostatecznie wspominane doniesienia się nie potwierdziły, instalacja YouTube ReVanced – nadal – może przysporzyć niektórym trochę problemów. Mimo tego, jeśli jesteście zainteresowani zainstalowaniem tego klienta, a kompletnie nie wiecie jak to zrobić, nie spisujcie się na straty. Wszelkie informacje o YouTube ReVanced znajdziecie na ich Githubie, gdzie przypięte są także odnośniki do ich oficjalnych profili!
Kilka słów o kliencie FreeTube
Innym – dość popularnym w ostatnim czasie – prywatnym klientem do korzystania z YouTube’a jest właśnie FreeTube. W przeciwieństwie do YouTube Vanced, FreeTube nie wymaga od nas zalogowania do konta Google. I w tym momencie dokonujemy najważniejszej decyzji w naszej „karierze” korzystania z prywatnych klientów.
Jest to oczywiście bardzo wyolbrzymione i przesadzone sformułowanie, bowiem to, którego klienta wybierzemy w danym momencie, nie ma jakiejkolwiek różnicy. Warto jednak zastanowić się, czy zależy nam na synchronizacji z kontem Google (Vanced) czy jednak wolimy, aby – poza samym klientem – nic się nie zapisywało (FreeTube).
FreeTube jest oczywiście desktopową aplikacją, dostępną na komputery z systemami Windows, macOS czy Linux. Jedną z ciekawszych dostępnych funkcji jest możliwość zaimportowania swoich subskrypcji, playlist czy historii odtwarzania z konta Google. Te następnie możemy zaimportować do FreeTube’a, gdzie – do momentu odinstalowania aplikacji – będą one przechowywane.
Innym minusem działania bez podłączonego konta Google jest fakt, iż co prawda możemy przeglądać komentarze pod filmami, ale nie mamy możliwości udzielenia na nie odpowiedzi. Oprócz tego FreeTube umożliwia także pobieranie konkretnych materiałów z platformy czy odtworzenie jedynie ścieżki audio z danego filmu. Sam klient – pomimo faktu, iż nie przyciąga do siebie warstwą wizualną – pozwala nam na zmianę motywu czy koloru, a także poukrywanie zbędnych opcji.
ŹRÓDŁO: gHacks
Dodaj komentarz