Seria tabletów MatePad od Huawei jeszcze do niedawna skupiała się wokół klasycznych rozwiązań. Mam tutaj na myśli przede wszystkim ekrany LCD lub OLED, które po prostu lepiej sprawdzają się na co dzień do pracy czy rozrywki. Przynajmniej rozrywki, jeżeli mowa o grach czy oglądaniu filmów i seriali. Niemniej czytanie czy robienie notatek na tego typu ekranach może być niekiedy męczące, zwłaszcza dla oczu kiedy w Waszym otoczeniu brakuje dobrego oświetlenia.
MatePad Paper
Najnowszy pomysł chińskiego giganta, czyli właśnie MatePad Paper bezpośrednio odpowiada na ten problem. Tutaj zamiast klasycznego ekranu opierającego się na emitowaniu światła widzialnego za pomocą kolorowych diod lub kryształów znalazł się ekran e-ink.
Co to w ogóle ten e-ink?
Potocznie można też go nazwać po prostu elektronicznym papierem. Jego zasada działania jest zupełnie odmienna od klasycznego panelu LCD czy OLED. W przypadku matryc e-ink każdy pojedynczy piksel jest tak naprawdę kapsułką z tuszem ustawioną w odpowiednim położeniu. Jeżeli przez taką kapsułkę przepłynie prąd to tusz w niej zawarty stanie się widoczny za sprawą różnicy potencjału.
Tak w bardzo dużym uproszczeniu pojawia się czarna kropka na takim ekranie. Ich ogromną zaletą jest bez wątpienia energooszczędność. Ekrany e-ink pobierają energię jedynie w momencie zmiany wyświetlanego na nich obrazu. Natomiast już po wyświetleniu pobór mocy spada praktycznie do zera.
E-ink w tablecie? Po co?
Najpewniej zadaliście sobie takie pytanie, podobnie zresztą jak ja, kiedy w pierwszej chwili usłyszałem o tej nowości od Huawei. Jednak w tym szaleństwie jest metoda, która zresztą na rynku już znalazła swoją niszę. Elektroniczny papier ma wiele zalet, ale i nie jest pozbawiony wad. Na przykład są to matryce, które z drobnymi wyjątkami operują w odcieniach czerni, bieli i całym spektrum szarości.
Z kolei ich odświeżanie, a w zasadzie czas odświeżenia, nie należy do najwyższych i zwykle oscyluje w okolicach 350 – 500 ms. Tym samym nie nadają się do oglądania filmów, ba nawet przewijanie stron internetowych w klasycznym rozumieniu może być dość męczące.
Dlaczego więc ktokolwiek chciałby się na to decydować? Odpowiedzi jest kilka, ale przeważają tutaj dwie – książki i notatki.
Matryce e-ink już od wielu lat wykorzystywane są w różnej maści czytnikach książek elektronicznych, zaczynając od najsławniejszego Amazon Kindle, który niejako zapoczątkował tę małą rewolucję. Tutaj wiele tłumaczyć nie trzeba. Ogrom najróżniejszych czytników na rynku oraz niesłabnąca popularność tego rozwiązania mówi sama za siebie. Jednak notatki to nieco inny temat.
Tutaj elektroniczny papier prawdziwie błyszczy. Nie mam tutaj na myśli jedynie tego jak to faktycznie wygląda, ale i odczucia, jakie temu towarzyszą. Powłoka znajdująca się nad takim ekranem przypomina papier także w dotyku. Co za tym idzie prowadzenie notatek na ekranach e-ink to właściwie tak, jakby pisać na kartce papieru.
Gdzie w tym wszystkim jest Huawei?
Najnowsza propozycja chińskiego giganta stara się zaoferować tak dużo, jak to tylko fizycznie możliwe przy zastosowaniu tego ekranu. Na froncie znalazła się matryca o przekątnej 10.3-cala z, jak twierdzi Huawei, adaptacyjnym odświeżaniem. Mowa tutaj najpewniej o specjalnym algorytmie, który odświeża jedynie konkretne fragmenty ekranu z większą częstotliwością, dając wrażenie płynniejszego ruchu. Dodatkowo ten ekran może pochwalić się certyfikacją TÜV Rheinland Paper Like Display. Innymi słowy niezwykle dobrze imituje papier zarówno przy czytaniu, jak i pisaniu.
A skoro już o tym wspomniałem, do zestawu z Huawei MatePad Paper dołączony jest pełnoprawny rysik Huawei M-Pencil 2. generacji. To dokładnie ten sam, który współpracuje z takimi tabletami jak MatePad 11 czy komputerem MateBook E. Charakteryzuje się przy tym aż 4096 poziomami nacisku i bardzo niskim opóźnieniem przy pisaniu czy rysowaniu, które wynosi 26 ms. Oczywiście ten zachowuje się tak jak w przypadku innych tabletów. Na zewnętrznej krawędzi znalazła się specjalna magnetyczna powierzchnia do ładowania oraz parowania.
Całości dopełnia tutaj jakość wykonania. Huawei postawił tutaj na smukłą obudowę, która z zewnątrz przypomina książkę. Ponadto tablet zintegrowano ze specjalną okładką wegańskiej skóry, która chroni ekran. Konstrukcja jest przy tym zaskakująco lekka, bo waży zaledwie 360 gram. Niemniej nie mogę zapomnieć tutaj o baterii. Ogniwo, jakie znalazło się na pokładzie ma pojemność 3625 mAh. Jednak niech nie zmyli Was ta liczba, bo w zupełności wystarczy na nawet 6 dni pracy. Do tego obsługuje szybkie ładowanie o mocy 22.5 W, które jest standardem dla Huawei.
MatePad Paper to także ekosystem
Jak już przystało na Huawei oraz ich autorski ekosystem, MatePad Paper nie mógłby obejść się bez niego. Działa oczywiście pod kontrolą ich autorskiego systemu HarmonyOS 2.0 i to właśnie za jego sprawą oferuje tak ogromne możliwości. Wszystko za sprawą integracji z pozostałymi urządzeniami tego producenta. Huawei MatePad Paper może pełnić rolę Super Device, podobnie tak jak smartfony czy tablety.
Najnowszy tablet może być doskonałym uzupełnieniem całego ekosystemu. Dzięki integracjom oferowanym przez inne sprzęty Huawei. MatePad Paper umożliwia przykładowo kontynuowanie pracy z komputera na tablecie. Jednak równie dobrze te dwa urządzenia będą się uzupełniać wzajemnie. Na przykład na tablecie możecie wykonać notatki, których będziecie potrzebować do późniejszej pracy na laptopie czy komputerze stacjonarnym.
Trochę droga przyjemność
Huawei MatePad Paper to urządzenie, które niezwykle ciekawie prezentuje się na papierze. Nie ukrywam, że sam chętnie sprawdziłbym jego możliwości. Natomiast, jeżeli Wy jesteście co do nich pewni, to być może skusi Was przedpremierowa oferta. Ten tablet będzie oficjalnie dostępny od 4 lipca w cenie 2299 zł razem ze słuchawkami FreeBuds 4 oraz 4-miesięczną subskrypcją Legimi.
Nie będę ukrywał, że bez wątpienia nie jest to mała kwota, szczególnie patrząc na konkurencję w postaci reMarkable 2, który jest prawie dwukrotnie tańszy. Niemniej Huawei nadrabia w tym miejscu swoim ekosystemem, który pewnie dla części z Was będzie wystarczającym argumentem, by choć sprawdzić najnowszy gadżet tego producenta.
Źródło: Informacja prasowa
Dodaj komentarz