iPhone 14 Pro Max po ponad 10 miesiącach współpracy
Jak nietrudno się domyślić, za pośrednictwem krótkotrwałych recenzji nigdy nie będziemy w stanie przedstawić wniosków, które nasuwają się użytkownikom na przykład dopiero po sześciu czy nawet dwunastu miesiącach.
Zaczynając więc od samego początku – czy te miesiące spędzone z najpotężniejszym smartfonem od Apple, były złe? Odpowiedź brzmi nie, choć oczywiście mogłyby być zdecydowanie lepsze. Na minus tego telefonu zdecydowanie wpływa fakt, iż w jego przypadku producenci musieli mierzyć się ze sporymi „problemami wieku dziecięcego”.
Jak pewnie większość z Was już nie pamięta, jedna z największych wad modelu iPhone 14 Pro Max była związana z jego obiektywem głównym. Komponent ze stabilizacją Sensor Shift po prostu drżał, co w zasadzie uniemożliwiało wykonywanie czytelnych zdjęć.
Telefon wyceniany w oficjalnym sklepie producenta na kwotę 10,5 tysiąca zł (wersja 1TB pamięci) po prostu nie może mieć takich problemów. Choć niedługo później Apple naprawiło tę usterkę, to nastąpiło to poprzez wgranie łatki w oprogramowaniu, więc czysto teoretycznie, główny winowajca nadal tkwi gdzieś w środku tych smartfonów.
Najlepsza na świecie jakość wykonania
Odchodząc od tematu początkowych problemów, Apple trzeba zdecydowanie pochwalić za jakość wykonania swoich smartfonów, która jest wręcz bezkompromisowa. Niezależnie czy mowa o jakości użytych materiałów, spasowaniu elementów, czy jakości wykonania, wszystko działa dokładnie tak, jak powinno.
Żaden inny producent nie ma podjazdu do jakości oferowanej przez Apple, zwłaszcza w kontekście korpusu, który w iPhone 14 Pro i iPhone 14 Pro Max wykonany jest z chirurgicznej stali nierdzewnej, której nie spotkamy u żadnego innego dużego producenta. Dla kontrastu, Samsung w swojej serii Ultra – czyli telefonach w podobnym przedziale cenowym – nadal wykorzystuje aluminium.
Dlaczego stal nierdzewna bije aluminium na głowę?
Chirurgiczna stal jest przede wszystkim zdecydowanie bardziej odporna na różnego rodzaju uszkodzenia i zarysowania, niż wspomniane wcześniej aluminium. Przez cały okres użytkowania, testowany iPhone 14 Pro Max wielokrotnie upadał na różnego rodzaju podłoża, a mimo tego, plecy są w stanie idealnym, a na ekranie – pomimo niewielkich zarysowań – nie pojawiło się żadne pęknięcie.
iPhone 14 Pro Max z certyfikatem IP68 i nie tylko
W momencie, gdy spojrzymy na oficjalną specyfikacją tego iPhone’a, dowiemy się, że – podobnie jak między innymi konkurencyjne flagowce – otrzymał on certyfikat IP68. W przypadku giganta z Cuppertino został on „poszerzony”, bowiem iPhone 14 Pro Max przeżyje zanurzenie na głębokość nawet 6 m, a nie tak jak standardowo – tylko 1,5 m.
Problemy życia codziennego – słabo wykonana wyspa aparatów
O ile do samego telefonu z zewnątrz raczej nie można się przyczepić, tak niechlubnym wyjątkiem jest wyspa aparatów na plecach smartfona. Przede wszystkim niesamowicie się brudzi i łapie kurz w niewyobrażalnych ilościach. Tego kurzu nie da się wyczyścić ani żadną ściereczką, ani nawet kompresorem, bo trzyma się tam, jakby był przyklejony.
Proces czyszczenia wymaga więc zdecydowanie większego nakładu sił, niż ktokolwiek mógłby sobie nawet wyobrazić. Mimo tego, że po prostu wygląda to niefajnie, to zajmować się wyspą aparatów należy praktycznie za każdym razem, gdy tylko chcemy wykonać zdjęcie. W przeciwnym razie będziemy musieli pożegnać się z krystalicznie czystą jakością uzyskanych fotografii.
Potężny iPhone jest… za ciężki?
Choć zbyt wysoka waga smartfona to raczej stricte personalne odczucia, to iPhone 14 Pro Max po prostu sprawia wrażenie, jakby ważył zbyt dużo, a i jego środek ciężkości był zlokalizowany w złym miejscu. Zwłaszcza przy pierwszym kontakcie, możemy poczuć, że telefon będzie nam uciekał do górnej prawej krawędzi, czyli tam, gdzie umieszczona jest przednia wyspa aparatu.
Z czasem da się oczywiście do tego przyzwyczaić, ale mimo to, model Pro Max jest bardzo duży, przez co obsługa jedną ręką wydaje się niemalże niemożliwa.
Kanciaste krawędzie – na plus, czy na minus?
Kanciaste krawędzie są już swego rodzaju znakiem rozpoznawczym iPhone’ów i nie dość, że wyglądają fajnie, to jeszcze pozwalają ustawić na nich telefon w taki sposób, że po prostu nie upadnie on nam na plecy ani na ekran.
O ile ich wygląd jest zdecydowanie na plus, tak nie możemy powiedzieć tego samego w przypadku kwestii ergonomicznych, które kuleją przez te krawędzie.
Trzymanie modelu iPhone 14 Pro Max jest zdecydowanie utrudnione, a kiedy już znajdziemy odpowiednią pozycję, może się okazać, że nasza skóra się z nami nie zgadza. Na skutek niestabilnej pozycji palców na obudowie, z czasem mogą robić nam się nieprzyjemne przetarcia.
Ekran w modelu Pro Max wydaje się czasami zbyt jasny
Zanim o kolejnym problemie, warto wspomnieć, że bezkompromisowym elementem w smartfonie iPhone 14 Pro Max jest także jego ekran. Nie chodzi nawet o samą rozdzielczość, ale o jakość wyświetlanego obrazu i jego jasność.
W automatycznym trybie HBM (High Brightness Mode – Tryb Wysokiej Jasności) załączanym w słoneczne dni, jasność ekranu może dobić do nawet 2000 nitów!
To co jest ogromnym plusem, okazuje się być jednocześnie wadą. Ta objawia się szczególnie w nocy, kiedy minimalna jasność ekranu jest nadal zbyt wysoka.
O tym jednak Apple pomyślało, bowiem w ustawieniach dostępności znajdziemy opcję o nazwie punkt bieli. Po zmianie wartości, minimalna jasność zostanie obniżona względem tego, co normalnie możemy ustawić w centrum sterowania.
Fotograficzne możliwości (i wady) iPhone’a 14 Pro Max
Zestaw fotograficzny w modelu iPhone 14 Pro Max składa się z trzech modułów, tj. głównego aparatu, aparatu ultraszerokokątnego z opcją robienia zdjęć w trybie makro i aparatu z obiektywem z optycznym, 3-krotnym przybliżeniem.
Zestaw ten jest bardzo kompletny i uniwersalny, dzięki czemu spisze się w większości sytuacji, w tym nawet podczas wykonywania nocnych fotografii przy bardzo słabym świetle.
Względem 13-tej serii iPhone’ów, aparat główny w modelu 14 Pro Max został dodatkowo powiększony do poziomu 48 Mpix. Ma to jednak za sobą kilka minusów, a jeden z nich dotyczy wszystkich smartfonów wypuszczanych w ciągu ostatnich kilku lat. Mowa oczywiście o flarach, czyli niepożądanych efektach na zdjęciach, szczególnie na tych wykonywanych po zmroku.
W momencie gdy światło wpada do obiektywu, załamuje się ono w środku konstrukcji optycznej, W związku z tym, ostatecznie na zdjęciu pojawiają się odbicia świetlne, które w ogóle nie powinny się tam znaleźć.
W przeciwieństwie do na przykład Samsunga, który stosuje specjalne szkła okalające obiektywy, Apple totalnie to olewa, przez co takich artefaktów jest całkiem sporo – zarówno na zdjęciach, jak i na filmach.
Kolejne problemy nadeszły wraz z premierą serii 14-tej
W przypadku iPhone 14 Pro Max, większa matryca w obiektywie oznacza dłuższą odległość, jaką musimy zachować od danego obiektu (ok. 15-20 cm), aby aparat złapał ostrość. W związku z tym, przy próbie sfotografowania jakiegoś obiektu z niedalekiej odległości, w większości przypadków uruchamia nam się tryb makro z aparatu ultraszerokokątnego.
Dzieje się tak, bo zdjęcie nie będzie wystarczająco ostre z aparatu głównego, a nieustanne przełączanie do innego trybu może naprawdę sfrustrować.
Takiego problemu nie było na przykład w iPhonie 13 Pro, gdzie normalnie mogliśmy wykonywać ostre zdjęcia z bliskich odległości. Rozwiązaniem jest na przykład oddalanie telefonu od obiektu i korzystanie z funkcji cyfrowego przybliżenia dwukrotnego lub trzykrotnego.
Czy 14 Pro Max to najlepszy foto- i wideosmartfon?
Zaczynając od możliwości fotograficznych, te oczywiście są na bardzo wysokim poziomie, ale najpotężniejszy smartfon od Apple raczej nie zasługuje na miano najlepszego smartfona do robienia zdjęć.
Niektóre telefony – jak na przykład Samsung S23 Ultra – w pewnych sytuacjach radzą sobie po prostu lepiej i oferują większe możliwości.
O ile w przypadku zdjęć iPhone 14 Pro Max jest po prostu bardzo dobrym fotosmartfonem, tak przy nagrywaniu filmów raczej nie ma sobie równych. Materiały te są płynne, ładne, przewidywalne, a także pozbawione jakichkolwiek niechcianych skoków i ekspozycji.
Telefon ten nie ma problemów z kręceniem w miejscach dobrze naświetlonych (nawet przy dużej ilości słońca) i oferuje zdecydowanie lepsze efekty, niż konkurencyjne propozycje.
Czy funkcja Action Video ma w ogóle sens?
Kolejną z super nowości wielokrotnie reklamowanych przez Apple’a, jest funkcja Action Video / Action Mode, umożliwiająca stabilne nagrywanie wideo z szerokiego kąta z elektroniczną stabilizacją.
Jak się jednak okazuje, stabilizacja Sensor Shift wbudowana w główny obiektyw jest na tyle dobra i pozwala na nagrywanie bardzo stabilnych ujęć, że ta dodatkowa funkcja staje się kolejną, wręcz bezużyteczną funkcją.
Dynamiczna wyspa – hit, czy kit?
Według powielanych doniesień, dynamiczna wyspa, która miała być ogromnym hitem i rewolucją, trafi również do standardowych iPhone’ów z serii 15-tej. Przez 10 miesięcy testów została wykorzystana tylko raz – podczas początkowych testów.
Skąd takie podejście do innowacyjnego rozwiązania od giganta z Cuppertino? Największym problemem tego dodatku jest fakt, iż nadal nie zmieniono podstawowego błędu z nim związanego. W dużym skrócie – gdy mamy jakąś aplikację otwartą w formie dynamicznej wyspy, to aby włączyć ją w formie wyskakującego okienka, należy ją przytrzymać.
Kliknięcie tego pola spowoduje bezpośrednie przejście do samej aplikacji, a wiele osób twierdzi, że powinno być odwrotnie. Dotknięcie ikonki powinno przenosić do widoku wyskakującego okna, a dłuższe przytrzymanie – wrzucać nas do samej aplikacji w pełnym trybie ekranowym.
SIM vs eSIM; międzynarodowe różnice w iPhone’ach
Wysoka cena nowych iPhone’ów w Polsce (w tym 14-tki Pro Max, którą można dorwać nawet 2 tysiące zł taniej) kusi do nabywania smartfonów z zagranicy.
Warto przy tym pamiętać, że kupując iPhone’a ze Stanów Zjednoczonych, nie znajdziemy tam fizycznego slotu na kartę SIM. Slot ten, najprawdopodobniej już z serią 15-tą zniknie pewnie z innych krajów (ale z Polski na 99% jeszcze nie).
Z drugiej strony, iPhone 14 Pro Max kupowany w Polsce, a nawet w innych państwach Europy, mimo tego, że jest droższy niż w Stanach, to nie jest wyposażony w chip millimeter wave. Wspomniany dodatek zapewnia dostęp do tego najlepszego, wysokoczęstotliwościowego 5G, więc w zasadzie otrzymujemy w pewnym stopniu wybrakowany produkt.
To są właśnie te różnice, które powinniśmy mieć na uwadze przy zakupie nowego iPhone’a. O ile usunięcie slotu na kartę SIM można zrozumieć, tak kompletnie inaczej sytuacja ma się z tym, że w jego miejsce gigant z Cuppertino umieścił… perfidny kawałek plastiku, zamiast jakkolwiek wykorzystać wolną przestrzeń.
Niezależnie od tego, czy lubicie eSIM-y, czy też nie, z biegiem czasu najprawdopodobniej całkowicie wyprą one standardowe karty SIM. Takie rozwiązanie jest jak najbardziej wygodne i likwiduje na przykład możliwość zgubienia wspomnianej karty, ale jak zwykle, znajdą się zagorzali przeciwnicy, jak i zakochani fanatycy.
iPhone 14 Pro Max – pojemność baterii
Choć iPhone 14 Pro Max ma stosunkowo dużą baterię o pojemności 4322 mAh, to patrząc na wielkość i wagę tego smartfonu, to akumulator powinien być jeszcze większy. Choć początkowo jej pojemność może wydawać się wystarczająca, tak przy bardziej intensywnym korzystaniu z telefonu, szybko okaże się, że jest kompletnie inaczej.
Żeby było jeszcze zabawniej, podczas testowania iPhone’a 14 Plus, który teoretycznie powinien działać krócej na baterii, jednak mieliśmy wrażenie, że jest wręcz odwrotnie.
Po 10 miesiącach kondycja baterii wynosi 95%, czyli nie powinno być dużych spadków, a sam telefon był ładowany zgodnie z zasadami. Mowa między innymi o regule, według której nie powinno się schodzić poniżej 20% naładowania.
Jeśli nie korzystacie jakoś szczególnie intensywnie z telefonu, to bateria w modelu iPhone 14 Pro Max powinna spokojnie wytrzymać nawet na drugi dzień, bez doładowywania w międzyczasie. Jednak jeśli będziecie na przykład intensywnie coś notowali czy oglądali dużo filmów, to istnieje możliwość, że smartfon rozładuje się jeszcze tego samego dnia.
Przestarzała moc i technologia ładowania
Takim oto sposobem, już koło godziny 18 lub 20 iPhone 14 Pro Max może potrzebować dodatkowej energii. O ile wydajność baterii można przeboleć, bo tak naprawdę jest ona porównywalna z innymi smartfonami w podobnej cenie, tak samego procesu ładowania i jego prędkości – już kompletnie nie.
Fakt, iż Apple korzysta z 20-watowego standardu (nieoficjalnie obsługuje moc 25 / 27 W) jest w obecnych czasach istnym skandalem. Inni producenci wykorzystują obecnie technologie, które pozwalają uzupełnić energię w telefonie w dosłownie 9 minut, więc nawet gdyby w przypadku Apple było to 30 minut – nadal nie byłoby tak źle.
To jednak odległe marzenia, bo w 30 minut możemy naładować iPhone’a 14 Pro Max do… połowy, a pełny proces zajmuje nieco ponad godzinę. Jeśli chcielibyśmy naładować smartfona do 100% przy pomocy technologii ładowania indukcyjnego MagSafe, musimy przygotować się na ponad 2 godziny oczekiwania, co jest równie absurdalnym wynikiem.
Kilka słów o technologii MagSafe
Czy MagSafe jest rzeczywiście tak świetny, jak przedstawia to Apple? Z jednej strony światowy gigant nie dorzuca kostek ładujących ze względu na dbanie o środowisko, a z drugiej promuje „super przełomową technologię”, która jest totalnie nieekologiczna.
Podczas ładowania indukcyjnego, oczywiście nie tylko przy pomocy MagSafe, następują bardzo duże straty energii oraz emisja energii cieplnej.
Oprócz tych wszystkich minusów, MagSafe ma swoje zastosowania w konkretnych sytuacjach. Nie przyda się podczas ładowania w nocy, bo tej energii po prostu ubywa, ale podczas jazdy samochodem już jak najbardziej.
Ogromnym plusem jest rzecz jasna wbudowany w etui magnes, który po prostu dobrze trzyma telefon. Nie trzeba oczywiście nabywać tego oryginalnego, ale pamiętajcie o tym, aby magnes był odpowiednio mocny.
Podsumowanie – iPhone 14 Pro Max po 10 miesiącach użytkowania
Opinia po 10 miesiącach użytkowania aktualnie najpotężniejszego smartfona z portfolio Apple jest słodko-gorzka.
Przede wszystkim iPhone 14 Pro Max to świetny telefon z bardzo dobrym, wręcz bezkonkurencyjnym ekranem i równie wyjątkową jakością wykonania (oprócz wyspy aparatów). Na pochwałę zasługuje także zestaw aparatów wykonujący świetne zdjęcia, jak i bezkonkurencyjne filmy.
Jednocześnie wspomniany wcześniej problem z wyłapywaniem ostrości potrafi być naprawdę denerwujący, podobnie zresztą jak powolne i słabe ładowanie tego telefonu.
Do jego minusów można tez zaliczyć wielkość smartfona, jego wagę, no i samo wyważenie, które w zależności od wielu czynników (w tym na przykład rozmiaru rąk) mogą niektórym bardziej lub mniej utrudniać codzienne funkcjonowanie.
Summa summarum 10-miesięcznie korzystanie ze smartfona iPhone 14 Pro Max Szakal wspomina bardzo pozytywnie, zwłaszcza, że on sam korzysta z ekosystemu Apple’a. Choć niedawno zrezygnował z Apple Watcha (który był zbyt uzależniający, a powiadomień było po prostu za dużo), to nadal świetnie ocenia współpracę na linii smartfon – telefon.
Należy jednak pamiętać, że iPhone 14 Pro Max ma w Polsce kosmiczną ceną, więc jeśli zdecydujecie się na jego zakup, warto rozejrzeć się za ofertami na przykład na niemieckim Amazonie, gdzie możecie zaoszczędzić nawet 2000 zł.
Jednocześnie nie możemy zapomnieć, że 15-ta seria iPhone’ów ma być wyposażona w złącza USB-c, w związku z czym wszystkie akcesoria oparte o złącze lightning staną się po prostu nieaktualne.
iPhone 14 Pro Max
Jeśli mieliście do czynienia z iPhone’m 14 Pro Max, to jak oceniacie jego możliwości? Zapatrujecie się na zakup telefonu od Apple’a w niedalekiej przyszłości?
iPhone 14 Pro Max został wypożyczony od producenta.
Dodaj komentarz