Tak źle to nigdy nie było
Przez wieści o pierwszych od 10 lat spadkach liczby subskrybentów na giełdzie zapanowała panika i Netflix zaliczył gigantyczny dołek. Od owocnego początku tego roku platforma straciła aż 70% wartości swoich akcji (ponad 200 mld $ kapitalizacji rynkowej). Co ciekawe spadki w liczbie subskrybujących wcale nie są aż tak drastyczne, jakby można było się spodziewać.
W pierwszym kwartale 2022 roku Netflix ogłosił pierwsze w historii zmniejszenie się globalnej puli użytkowników z 221,8 mln do 221,6 mln. Czyli mowa tu o stosunkowo niewielkiej liczbie 200 tys subskrybentów, która spowodowała 24% spadek wartości akcji. Natomiast w kwietniu Netflix poinformował inwestorów, że spodziewa się odejścia 2 mln użytkowników w drugim kwartale. Ta informacja skutkowała rekordowym 35% obniżeniem wartości akcji w ciągu jednego dnia.
Co jest nie tak?
Prognozowane spadki w liczbie subskrybentów to w dużej mierze skutek czynników zewnętrznych. Jednym z nich jest konflikt na wschodzie Europy, który zmusił serwis do opuszczenia rosyjskiego rynku stanowiącego ok. 700 tys użytkowników. Jednakże do tego należy jeszcze doliczyć subskrybentów z Ukrainy, którzy z oczywistych powodów musieli zrezygnować z opłacania usługi.
Natomiast drugim równie ważnym czynnikiem jest globalny wzrost cen produktów, który pochłania środki na rozrywkę oraz spycha ją na drugi plan.
Niemniej jednak nie tylko malejąca liczba subskrybentów odpowiada za stagnację na rynku ‐ Netflix też sam robi sobie pod górkę.
Netflix nie może odzwyczaić się od bycia monopolistą
Subskrybenci Netflixa od lat skarżą się, że oryginalne seriale są często anulowane po zapowiedziach, pomimo sporego zainteresowania. Do tego dochodzi jeszcze znikomy marketing, który przedwcześnie uśmierca produkcje, o ile w ogóle się pojawią. Przez takie niezrozumiałe zabiegi Netflix oferuje znacznie mniej jakościowych seriali i filmów, niż mogłoby się wydawać.
Również mogłoby się wydawać, że tak drastyczny spadek zmusi Netflixa do bycia bardziej konkurencyjnym i konsekwentnym. Jednakże nic bardziej mylnego ‐ zamiast obniżek będą podwyżki, pełna hipokryzji walka ze współdzieleniem kont oraz płatny plan z reklamami. Do tego dochodzi jeszcze cięcie kosztów poprzez zwolnienia w dziale animacji.
Zatem wygląda na to, że Netflix chce się bardziej przypodobać inwestorom, a nie klientom. Co więcej zachowuje się jakby nadal był sam na rynku, ale już nie jest jedynym godnym uwagi serwisem VOD. Teraz ma poważną konkurencję, w postaci Disney+, Amazon Prime Video, HBO Max i jeszcze innych mniejszych portali.
Netflix zaliczył potknięcie, ale nie upadek
Subskrybentów nie interesuje giełda i wartość usługodawcy, bo serwis VOD to nie ich firma, ani państwowa gospodarka. Ich obchodzi tylko to, czy produkt za który płacą, spełnia swoje zadanie. Zatem dopóki Netflix zapewnia rozrywkę w akceptowalnych cenach, to nikt nie ma powodu, żeby rezygnować ze subskrypcji. Niemniej jednak aby utrzymywał poziom, to musi planować w przód, bo już się dzieje, a zegar tyka.
Bardzo możliwe, że za kilka lat coraz więcej zewnętrznych wytwórni będzie emitować swoje produkcje tylko na własnych platformach (np. Disney). Zatem Netflixowi nie pozostanie nic innego, jak postawienie na oryginalne produkcje, a te aktualnie wybijają się sporadycznie. Tworzenie seriali i filmów to bardzo czasochłonny proces, chociaż odejście ponad 200 mln subskrybentów również może trochę zająć.
Wbrew pozorom ta giełdowa stagnacja dla Netflixa może okazać się korzystna, ale tylko w długim terminie. Krytyczne sytuacje, takie jak ta, działają jak kubeł zimnej wody i zmuszają podmioty do poważnych fundamentalnych rewolucji. A widać jak na dłoni, że Netflix takowej potrzebuje, do zlepienia swoich glinianych nóg i przemienienia ich w ceramiczne.
Korporacja, jak każda inna
Kiedy większość udziałów należy do zewnętrznych inwestorów, to spółka całkowicie przestaje być naszym „przyjacielem” (o ile kiedykolwiek nim była). Od tego momentu przedsiębiorstwo jest kompletnie uzależnione od akcjonariuszy i musi działać tak, jak mu zagrają, żeby istnieć. A w związku z tym, że akcjonariusze chcą tylko tylko zwiększyć wartość wykupionych akcji, to wszelkie działania dążą ku temu.
Mogłoby się wydawać, że np. Apple przywracając porty do nowych MacBooków zrobiło to z myślą o użytkownikach. Natomiast w rzeczywistości ten zabieg miał miejsce tylko dlatego, że drzemie w nim potencjał na dodatkowy zarobek. Zatem jak Netflix zaliczy poprawę w oczach konsumentów, to tylko ze względu na pieniądze, a nie dobroduszność.
Źródła: The Guardian, The Guardian, Logically Answered, Elpais, Google
Dodaj komentarz