Nawet relaks musi mieć umiar
Jak dobrze wiecie maraton może zakończyć się zarwaną nocą czy stanem zombie w pracy albo szkole. W takich sytuacjach nawet mocna kawa Was nie uratuje i może nie wystarczyć, by postawić Was na nogi. Chyba każdy kto choć raz wciągnął się na tyle mocno w serial wie o czym mowa. W końcu nie ma nic ważniejszego niż to, co stanie się w kolejnym odcinku.
Zwłaszcza gdy urwane sceny w najważniejszym momencie tylko podnoszą poziom adrenaliny i ciekawości. Popularny cliffhanger to sprytny i bardzo szemrany zabieg wykorzystany wobec Was, abyście nie chcieli odchodzić od ekranu.
Wielu zna jakże niewinne kłamstwo „Jeszcze tylko jeden odcinek”. Wmawiamy to sobie wszyscy, a potem kończy się jak zawsze. Środek nocy, albo co gorsza poranek gdzie trzeba wrócić do normalnego życia i zderzyć się z brutalną rzeczywistością.
Ale nie jest to przeznaczone tylko dla maratonowiczów. Przyda się to również tej części z Was, której zdarza się zasnąć przy puszczonym w tle filmie. Unikniecie przerywania sobie snu przez komunikaty na telefonie „Czy nadal oglądasz?”. Nie wspominając już o spojlerach z kolejnej części fabuły, a to jest chyba najgorsze.
Proste rozwiązanie na silną pokusę
Rozwiązaniem problemu okaże się … timer. Aż trudno uwierzyć, że coś tak banalnego ma zadziałać. Możecie się z tym spotkać chociażby w swoich telewizorach czy w komputerach za sprawą dedykowanej aplikacji.
Prosta czynność, jak wyłączenie w odpowiednim momencie platformy streamingowej, może temu wszystkiemu zapobiec i uratować widza od zmęczenia na kolejny dzień. I co zabawne to najskuteczniejsza opcja. Krótszy czas oglądania, może przełożyć się zmniejszenie zużycia baterii czy zachowanie cennego pakietu danych.
Choć zdaje się, że przecież Netflix ma na celu, aby ludzie oglądali jak najwięcej, to pragnie również ułatwić Wam funkcjonowanie. Trzeba wspomnieć, że taki zamysł może mieć rzeszę zwolenników, a co za tym idzie przyciągnąć nowych potencjalnych widzów.
Sam test nadchodzącej funkcji ma odbyć się na skalę globalną, jednak tylko wybrani subskrybenci będą mieli możliwość sprawdzenia jak ona działa w praktyce. Przynajmniej na początku, zanim trafi ona do wszystkich użytkowników.
Jak to działa?
Po prostu zanim zaczniecie cokolwiek oglądać, ustawiacie timer, który za Was zamknie aplikacje. Urządzenia z iOS nie są jeszcze testowane pod kątem tej funkcji, ale można z niej skorzystać na poziomie systemowym. Musicie przejść do funkcji Zegar i wybrać tam opcję Minutnik. Po czym kliknąć na Po odliczeniu i wybrać zadanie Wyłącz odtwarzanie. Po upływie wybranego przez Was czasu Netflix zostanie wyłączony.
Gdy tylko okaże się, że wszystko sprawnie działa funkcja będzie dostępna dla wszystkich. Możliwe, że nie tylko na urządzenia mobilne. Nie ma co jednak ukrywać, że zaraz obok opcji czasowej przydałaby się funkcja “wyłącz po jednym odcinku”. Tak czy inaczej już nigdy więcej nie będzie czyhać na widza pokusa niekończących się maratonów. No, chyba że będzie to weekend, wtedy można sobie pozwolić na rozpieszczanie.
Źródło: The Verge
Dodaj komentarz