OnePlus Nord | Czy nowy średniak jest obiecaną rewolucją?

OnePlus dwa dni temu zaprezentował swojego pierwszego średnio-półkowca od blisko 5-ciu lat. Tym samym wkroczył ponownie na rynek urządzeń bardziej przystępnych cenowo dla większości użytkowników. Jednak czy wniósł tym samym coś nowego do tego segmentu?

Awatar Ziemowit Wiśniewski

Model Nord już wiele tygodni przed premiera był przedstawiany, jako zbawca średniego segmentu smartfonów, jedyny słuszny wybór osób szukających smartfona poniżej 500€, a w naszym kraju 2 tysięcy złotych. Ten model trafi do sprzedaży w Europie, w tym w Polsce już 4 sierpnia tego roku – dzień przed premierą najnowszych flagowców Samsunga… To przypadek? Cena została ustalona na 1899 zł za wersję 8/128GB. Oczywiście najwyższy wariant już przekroczy magiczną barierę 2 tys. zł, OnePlus Nord 12/256GB będzie, bowiem kosztować 2299 zł.

Specyfikacja bez zaskoczeń

Wnętrzności modelu Nord na nikim raczej nie zrobią wrażenia, choć w połączeniu z atrakcyjną ceną warto się nad nimi pochylić. Za wszystkie obliczenia będzie odpowiadać procesor Snapdragon 765G w wersji z modemem 5G. Warianty pamięci już zostały wspomniane, powyżej, ale na stronie producenta widnieje jeszcze jedna wersja 6/64GB – nie wiadomo czy trafi do sprzedaży w naszym kraju, ale nawet, jeżeli, to w związku z brakiem slotu na kartę pamięci znacznie lepszym wyjściem będzie zakup nieco droższej wersji.

Front to oczywiście ekran, Fluid AMOLED o rozmiarze 6.44-cala, rozdzielczości FullHD+, proporcjach 20:9 i odświeżaniu 90 Hz. Pod ekranem został ukryty czytnik linii papilarnych, a w lewym górnym rogu znalazła się podwójna kamerka do selfie. Jest to połączenie standardowego oraz szerokiego kąta, które staje się coraz popularniejsze. Obydwie są umieszczone w pojedynczym podłużnym wycięciu typu Punch-Hole.

Z tyłu też bez większych rewelacji, tafla szkła z niewielką podłużną wyspą z czterema obiektywami, z czego główny ma rozdzielczość 48 Mpix, po za tym znalazł się tam też szeroki kąt, sensor głębi oraz obiektyw makro. Wewnątrz bateria o pojemności 4115 mAh ze wsparciem dla ładowania WarpCharge o mocy 30W.

Smartfon do bólu poprawny

Pod względem numerów w specyfikacji OnePlus Nord nie wyróżnia się na tle znacznie większej i bardziej zaciętej konkurencji niczym szczególnym. Od frontu szkło z niewielkim wycięciem, o d tyłu szkło z miejscem na aparaty, a pomiędzy plastikowa rama. Swoją drogą wokół ostatniego elementu zdążył się już pojawić pewien mały skandalik. Ta sprawia wrażenie metalowej, w przypadku OnePlus’a nigdzie, ani w trakcie konferencji, ani w specyfikacji nie wyróżnił tego, że w rzeczywistości jest wykonana z plastiku. Nie jest to w żadnym wypadku zła rzecz, wiele smartfonów korzysta z takiego rozwiązania, ale ukrywanie tego faktu to już raczej nie najlepsza praktyka.

Patrząc na smartfony znajdujące się w tym samym przedziale cenowym trudno znaleźć jakiś model, który znacząco wyróżniałby się na tle konkurencji. Jasne znajdzie się tam Vivo X50, które wnosi optyczną stabilizację na zupełnie nowy poziom. Albo OPPO Reno 4 Pro, które przypomina jeszcze niezapowiedzianego Samsunga Galaxy Note 20. Jednak to z grubsza wszystko to samo.

W segmencie średniaków opłacalność musi iść w parze z maksymalną liczbą ciekawych opcji. Takie firmy jak OPPO, czy jeszcze tutaj nie wspomniane Xiaomi od lat działają w segmentach budżetowych, mid-range jak i najdroższych flagowców, choć dla niektórych obecny rok był debiutem, który nie zakończył się zbyt szczęśliwie.

Nord miał być jedyny, a jest jak wszyscy

Zastanawiając się, czym tak naprawdę OnePlus Nord może powalczyć z konkurencją, która w swoim segmencie jest doskonale znana niewiele przychodzi na myśl. Z jednej strony mógłby to być ekran o częstotliwości odświeżania 90 Hz, a z drugiej szybkie ładowanie 30W. Czy w końcu możliwość łączenia się z siecią 5G. Niestety konkurencja ma to wszystko, często nawet w lepszym zestawie. Obecnie w segmencie do dwóch tysięcy złotych można kupić Xiaomi Poco F2 Pro, który nie dość, że oferuje większy ekran to korzysta z flagowego procesora Snapdragon 865.

OnePlus mógłby powalczyć w dziedzinie robienia zdjęć, jednak nawet w przypadku flagowców nigdy nie należał do czołówki pod tym względem. Niektórzy przez chwilę liczyli, jeszcze przed premierą, że OnePlus zdecyduje się wypuścić kompaktowy model w średnim segmencie. Z ekranem poniżej 6-cali, ale ze wszystkimi podzespołami, godnymi prawdziwego średniaka, które właśnie znalazły się w modelu Nord.

Smartfony są nudne

Rynek smartfonów w przeciągu ostatnich kilku lat stał się strasznie nudny, flagowe modele nie różnią się od siebie praktycznie niczym, są to zaledwie niuanse i drobne zmiany względem konkurencji. Głównymi różnicami są tutaj systemowe nakładki producentów, ale ich nie widać na pierwszy rzut oka. Pokazując przypadkowym osobom frontowe szkło modelu Nord można go tak naprawdę pomylić z kilkoma innymi markami bez większego problemu.

OnePlus Nord jest dokładnie tym, czym miał nie być kolejnym nudnym średnio-półkowcem, którego jedynym wyróżnikiem jest marka, która jeszcze do niedawna znana była z chlubnego tytułu pogromcy flagowców. Seria 8 choć świetna pod wieloma względami ma niewiele wspólnego z tym, co firma pokazywała przez ostatnie lata. A OnePlus Nord jest tego kolejnym przykładem, w jego segmencie może mieć naprawdę ciężko zważając na propozycje innych firm oferujących dokładnie to samo z dodatkowymi funkcjami lub po prostu taniej.

Rewolucja na rynku?

Nie ma, co ukrywać, że rynek smartfonów w ostatnich miesiącach znacząco zwolnił. Może to być między innymi wynik panującej pandemii, ale wiąże się to też z zastojem. Nowo pokazywane modele nie wyróżniają się na tle konkurencji czy nawet poprzednich modeli z tej samej serii. Trudno nakłonić klienta do zakupu nowego urządzenia tylko, dlatego, że ma lepszy procesor czy zestaw aparatów.

Źródło: Gartner

Dobitnie mówią o tym wyniki sprzedażowe Apple, który po premierze serii 11 nie zanotował ogromnego wzrostu sprzedaży. Otwarcie mówiło się o małym zainteresowaniu nowymi iPhone’ami bo nie wnosiły niczego nowego. Bardzo często wypominany był nudny powtarzalny design, niewiele zmian wprowadzonych wewnątrz i na zewnątrz. Więcej wspomnieć, że najczęściej kupowany był podstawowy model 11 zamiast znacznie droższych modeli Pro.

Obecnie jedyną nadzieją może okazać się właśnie Apple z serią 12, która według plotek ma wprowadzić nieco świeżości na rynku smartfonów wraz z 4 nowymi modelami ich flagowych urządzeń. Niestety nadchodzące premiery między innymi Samsunga tylko utwierdzają, że w najbliższym czasie na podwórku smartfonów z Androidem raczej niewiele się zmieni. 

Awatar Ziemowit Wiśniewski

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Na razie brak komentarzy.
Bądź pierwszą osobą, która wyrazi swoją opinię!
Starsze komentarze Nowsze komentarze


Przeszukaj portal TechnoStrefa.com

Dalsze wyniki

Brak wyników.

Wyszukiwanie obsługiwane przez