O tym, że nowe iPhone’y trafią do sprzedaży później możemy mówić już ze 100% pewnością. Po oficjalnej konferencji, na której zostały ogłoszone oficjalne wyniki finansowe firmy poznaliśmy dość smutną wiadomość. O ile sama konferencja ma szansę odbyć się w terminie to same urządzenia zalicza poślizg nawet kilku tygodni.
Sama konferencja była też dość interesująca pod względem samych wyników sprzedażowych. W ogólnym rozrachunku Apple zarobiło o 11% więcej niż w roku poprzednim i choć iPhone’y wciąż wiodły prym, jeżeli chodzi o generowanie przychodu to rok roczny wzrost już nie jest tak spektakularny. W tym segmencie największy skok zaliczył iPad, a zaraz za nim urządzenia z serii Mac. Bardzo dobrze wypadły również wszelkiego typu akcesoria i wearables oraz usługi. Poniżej znajdziecie dokładne wartości wraz ze wzrostami.
- iPhone – 26.42 mld $ (+1.66%)
- Mac – 7.08 mld $ (+21.63%)
- iPad – 6.58 mld $ (+31.04%)
- Wearables i akcesoria – 6.45 mld $ (+16.74%)
- Usługi – 13.16 mld $ (+14.85%)
Taki, a nie inny wynik jest najpewniej spowodowany obecnie panującą sytuacją na świecie, a dokładniej w USA, gdzie pandemia w ogóle nie zwalnia tempa. Przejście na pracę zdalną pociągnęło za sobą zakup odpowiednich narzędzi by móc z domowego zacisza uczestniczyć w życiu biznesowym. Stąd najpewniej tak duży wzrost w przypadku urządzeń z serii Mac oraz iPadów. Szczególnie te drugie są w ostatnim czasie reklamowane, jako swoisty zamiennik komputera z systemem macOS.
Sprzedaż przesunięta
To, że nowe iPhone’y czy też inne urządzenia z portfolio zadebiutują później i tym samym później pojawią się na sklepowych półkach to już w zasadzie pewne. Kilka dni temu znany i dość zaufany leaker poinformował, że nadchodzące smartfony i tablety z nadgryzionym jabłkiem z tyłu zadebiutują nie we wrześniu, a w październiku. Na początku brzmiało to dość logicznie, jeżeli wziąć pod uwagę obecnie panującą sytuację na świecie, przeniesienie produkcji flagowych urządzeń do Indii oraz problemy z dostępnością niektórych podzespołów.
Teraz jednak to już w 100% pewne. W trakcie konferencji, dyrektor finansowy Apple – Luca Meastri poinformował, że w tym roku faktyczna sprzedaż może się opóźnień nawet o kilka tygodni. Najpewniejszą datą, kiedy flagowe modele trafią do sklepów jest, zatem październik. Co ciekawe już nie oficjalne informacje, a jedynie plotki wspominają jedynie o modelach z serii Pro i tylko one mają trafić do sprzedaży później.
Jak wiecie, w zeszłym roku zaczęliśmy sprzedawać iPhone’a 11 i 11 Pro pod koniec września. Spodziewamy się, że w tym roku stanie się to kilka tygodni później.
Warto tutaj przypomnieć, że nie jest to pierwszy raz, kiedy to Apple potrzebuje trochę więcej czasu na przygotowanie odpowiedniej liczby urządzeń do sprzedaży, zanim zdecyduje się na uruchomienie możliwości składania zamówień. Podobnie sytuacja wyglądała w przypadku iPhone’a X oraz Xr, które potrzebowały kolejno dwa miesiące i miesiąc czasu więcej na wyprodukowanie odpowiedniej liczby egzemplarzy.
Bardzo trudna końcówka roku
Warto tutaj przypomnieć, że im później nowe iPhone’y trafią do sprzedaży tym ich sprzedaż może być mniej zadowalająca. Premiera tegorocznych flagowców może mieć miejsce w bardzo bliskim sąsiedztwie konsol nowej generacji. Te oczywiście będą nieporównywalnie tańsze niż nowe iPhone’y czy iPad’y. Jednak dla niektórych osób będzie to wybór pomiędzy zakupem jednego a drugiego urządzenia. Nie będą mogli pozwolić sobie na wymianę zarówno telefonu jak i konsoli.
Niezależnie od tego czy sprzedaż nowych flagowych iPhone’ów faktycznie przesunie się tak mocno jak zapowiadają włodarze firmy, czy też uda się ją maksymalnie przyspieszyć to zapowiada niezwykle emocjonująca końcówka tego roku.
Dodaj komentarz