Internet obiegły nagrania streamerek z Chin gromadzących się w dużych liczbach pod mostami bogatszych dzielnic.
Młode kobiety zbierając się pod mostem w konkretnej okolicy mogły zarobić więcej.
Ich pensja z podstawowej pracy nie jest wystarczająca, więc wybrały dodatkowe formy zarobku w postaci stremowania.
Na Twiterze już jakiś czas temu pojawiło się nagranie przedstawiające młode kobiety streamujące pod mostem. Wyposażone w niezbędne narzędzia jak własne smartfony, lampy pierścieniowe, mikrofony czy nawet laptopy i statywy rozmieściły wokół siebie stwarzając “małe stanowisko” dla każdej z osobna.
Ich liczba jest ogromna, cała długość ściany pod mostem była zajęta. Część z nich po prostu nadawała live, gdy inne prezentowały swoje talenty wokalne na żywo w miarę nie przeszkadzając sobie nawzajem.
Sam Tweet ma ponad 20 tysięcy polubień, a filmik ten, jak i inne autorstwa Naomi Wu, stały się viralem w Internecie. Nie spotkaliśmy się wcześniej z takim zjawiskiem. Wiele ludzi ma swoje teorie, że powodem wybrania mostu jest lokalizacja w jakiej się on znajduje. Ten ma być położony w pobliżu bogatej dzielnicy.
Szybkie pieniądze?
Ten fakt ma przekładać się bezpośrednio na działanie algorytmu i geolokalizację, które mogą podsunąć streamy ludziom o bardziej zasobnych portfelach. Byłby to dobry sposób na zarobienie więcej z hojniejszych datków od widzów. Mówi też o tym sama Naomi Wu przyglądająca się zdarzeniu.
Wiele osób oglądających sytuację zza swoich monitorów ostro krytykuje to, do czego doszło na terenie Chin. Nie znają oni jednak prawdziwych przesłanek stojącym za masowym zachowaniem. Nie chodzi o łatwe pieniądze za minimum pracy czy pazerność na pieniądze. Powód jest bardziej przyziemny i chwytający za serce.
Przykra prawda streamerek
Naomi Wu wraz z Weroniką Truszczyńską, polską twórczynią nagrywającą od wielu lat z Chin, wyjaśniają prawdziwą przyczynę zachowania nagłośnionego w Internecie. Życie tych młodych kobiet nie jest wcale kolorowe.
Taka forma pracy ma na celu dorobienia sobie kilku groszy po powrocie z pracy, która owocuje pensją poniżej minimalnej. Za dnia pracują ciężko w fabrykach, salonach piękności czy restauracjach. Mieszkają w kwaterach niedaleko pracy, śpiąc po kilka osób w jednym pokoju. Takie warunki często nie nadają się do streamowania.
Bardzo często są to migrantki, które pracują wiele godzin za „śmieszne” pieniądze, a transmisje live są ich sposobem na zarobienie jakichkolwiek kwot, aby mieć na godne życie. Tym bardziej jest to skutek sytuacji w Chinach, gdzie pracownicy są często wykorzystywani jako tania siła robocza.
Tu nie chodzi o robienie prawie nic, ładne wyglądanie w zamian za pieniądze, aby nie musieć podejmować się pracy, bo tak łatwiej. Tylko o to, że ich pensja jest tak mała, że bez tego przeżycie byłoby niezwykle trudne albo wprost niemożliwe.
Warunki takiej dodatkowej pracy bywają też niebezpieczne, głównie ze względu na przebywanie na ulicy. Mogą napotkać wiele niechcianych zaczepek ze strony przechodniów, którzy chcą się z nich ponabijać lub mają nieczyste intencje wobec nich. Dochodzi do tego, że policja może poprosić je o zaprzestanie nagrywania ze względu na zakłócanie porządku.
Wielu widzów mogło pomyśleć oczywiście o tej sytuacji patrząc z góry i niesłusznie osadzając te młode kobiety. A jak wiadomo “nie powinno się oceniać książki po okładce”. Wyjaśnienia Naomi Wu czy Weroniki Truszczyńskiej tłumaczącą też same w sobie skalę fenomenu.
Dla Europejczyków może to być śmieszne i dziwne zachowanie, ale przyglądając się lepiej sytuacji wszystko staje się jasne. W Polsce jest mało prawdopodobne, aby miało dochodzić do takich fenomenów. Polacy szybciej skupią się na dramach, niż zaczną prowadzić taką formę streamowania, aby dorobić do swojej pensji.
Źródło: Gearrice, Twitter
Dodaj komentarz