Uber w Polsce
Uber zadebiutował w Polsce w 2014 roku, a od tego czasu aplikacja przewozowa przeszła szereg znaczących zmian. Po upływie 3 lat z usług amerykańskiego przedsiębiorstwa korzystało już ponad milion Polaków. Popularność tej aplikacji dodatkowo potwierdzają przeprowadzone co jakiś czas badania, takie jak na przykład zeszłoroczny raport firmy IPSOS.
Dzięki niemu mogliśmy dowiedzieć się między innymi tego, że w ciągu ostatnich 5 lat z usług Ubera w naszym kraju skorzystało prawie 4,5 mln osób. W związku z tym ciągle możemy obserwować jak korporacje taksówkarskie chcą rywalizować z Uberem.
Jeśli wydaje Wam się, że już wcześniej słyszeliście o zapowiedzianych przez Ubera zmianach, to po prostu macie rację. Mimo tego, że te zauważalne różnice powoli się zacierają, Polska w wielu aspektach technologicznych nadal jest mocno w tyle.
Nowa funkcja wyeliminuje problem składania wspólnych zamówień w apce Uber Eats. Dodatkowo zdecydowanie przyśpieszy cały proces, a według Ubera wszystkie posiłki z grupowego zamówienia zostaną dostarczone w tym samym czasie.
Czytaj artykułInaczej jest jednak w przypadku wspomnianego przewoźnika, bowiem udogodnienia, które dopiero w najbliższych miesiącach otrzymają kierowcy z USA, już są dostępne w Polsce czy Wielkiej Brytanii. I mimo tego, że opinie o tych zmianach są mocno zróżnicowane, warto pamiętać, że polscy kierowcy Ubera byli w tym aspekcie „pierwsi”!
Kierowcy dostaną wolną rękę w kwestii swoich przejazdów
Głównym powodem, dla którego Uber zdecydował się wprowadzić takie zmiany, jest chęć zmniejszenia liczby anulowanych przejazdów. Kierowcy będą mogli po prostu zadecydować czy określony przejazd im się opłaci. Z drugiej strony wielu klientów aplikacji obawia się tego, że teraz znacznie wydłuży się czas oczekiwania na kierowcę.
Co więcej Uber informuje, że wyświetlona sugerowana kwota, którą kierowca otrzyma po przejeździe jest mocno uzależniona od kilku czynników. Mowa tutaj między innymi o „taryfach bazowych, szacowanej długości i czasie trwania przejazdu, odległości odbioru oraz cenach podwyższonych”.
Wiele wskazuje również na to, że obawy klientów nie są w żadnym stopniu bezpodstawne. Koniec końców sama spółka poinformowała, że po wprowadzeniu zmian niektóre z przejazdów będą mniej opłacalne dla kierowców. Ma to dotyczyć przede wszystkim „długich i wolnych od ruchu podróży” czy „kursów do obszarów o dużym popycie”.
Jak na razie Uber Pets działa w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu, Gdańsku, Trójmieście, Lublinie oraz w Aglomeracji Górnośląskiej. Cena przejazdu jest zbliżona do tego realizowanego za pomocą usługi UberX.
Czytaj artykułRadar podróży
Drugą znaczącą zmianą ma być funkcja (tzw. „radar podróży”), czyli lista dostępnych w danej lokalizacji „wezwań”. Jeśli kierowca znajdzie tam jakiś kurs, który go zainteresuje wystarczy, że samodzielnie zawnioskuje w aplikacji o jego przydzielenie.
Następnie Uber przeanalizuje związane z tym przejazdem czynniki (czas, odległość itp.) oraz odeśle kierowcy werdykt, przyznając lub odrzucając jego wniosek. Wiele osób negatywnie skomentowało tę zmianę, twierdząc, że proces byłby dużo szybszy i prostszy, gdyby w aplikacji danego kierowcy pojawiały się jedynie przejazdy, które może on zaakceptować.
Zapowiedziane zmiany mają pojawić się w większości stanów USA na przełomie najbliższych miesięcy. Dodatkowo firma poinformowała, że oprócz radaru podróży kierowcy nadal będą otrzymywać indywidulane propozycje przejazdów.
Dzięki temu kierowcy Ubera mają dostać dużo więcej swobody, co może bezpośrednio wpłynąć na jakość realizowanych usług. Mimo wszystko miejmy nadzieję, że oczekiwania amerykańskiego przedsiębiorstwa się spełnią, przy czym jednocześnie nie wzrośnie czas oczekiwania na kierowcę.
ŹRÓDŁO: The Verge
Dodaj komentarz