Technologia rozwija się coraz prężniej, by jak najbardziej poprawić komfort życia ludzi. Coraz więcej mówi się o bezpieczeństwie związanym z jej użyciem. Padają rzekome obietnice poufności danych, które często i tak wyciekają.
Czasem idzie to w drugą stronę i Wasza prywatność jest naruszana w trosce o rzekome bezpieczeństwo Was jak i osób postronnych. Jest jeszcze jeden bardzo istotny wątek, w którym nowoczesny postęp może mieć ogromny wpływ i zaważy o najważniejszym – ludzkim życiu.
Apple ma ostatnio gorszą passę i otrzymuje pozwy o przykrych incydentach z wykorzystaniem ich urządzeń i technologii. Mowa chociażby o stalkowaniu kobiety za pomocą AirTagu, czy nawet nalocie SWAT na niewinną kobietę z powodu aplikacji Find My. O tych dwóch zdarzeniach możecie przeczytać w naszych poprzednich tekstach.
Emergency SOS od Apple
Może jednak nie wszystko stracone. Firma z Cuppertino już przy okazji premiery iPhone’ów serii 14 pokazała rozwiązanie, które ma uratować ludzkie życie, a nie mu zagrozić. Aktualizacja systemu iOS 16.1 wprowadza funkcję Emergency SOS. Ma ona na celu połączenie Was z służbami ratunkowymi w razie zagrożenia.
Została zaprojektowana tak, aby brak łączności z Wi-Fi czy z siecią komórkową nie był problemem. Jak więc to się odbywa? Za pośrednictwem satelity, tak abyście czuli się bezpiecznie nawet podczas wędrówek w góry czy odległe miejsca, gdzie nie ma zasięgu.
Wyświetlanych jest szereg pytań, tak aby uzyskać podstawowe informacje o typie zdarzenia i stanie osoby poszkodowanej bądź zagubionej. Te wraz z identyfikatorem medycznym i Waszą lokalizacją są przekazywane odpowiednim służbom. Można też komunikować się z nimi za sprawą tej funkcji, aby przekazać szczegółowe informacje. Te mają pomóc w udzieleniu pomocy najlepiej jak się da.
Dlaczego dopiero teraz?
Emergency SOS zostało pierwszy raz przetestowane 1 grudnia na Alasce, po tym gdy doszło tam do wypadku. Mężczyzna podróżował skuterem śnieżnym z Noorvik do Kotzebue i utknął w zaspie. Nie myśląc długo aktywował Emergency SOS na swoim iPhonie.
Czterech ochotników poszukiwaczy zostało wysłanych w miejsce wysłanej lokalizacji, aby odnaleźć mężczyznę. Udało się go zlokalizować za sprawą łączności satelitarnej i sprowadzić całego do Kotzebue. Nie doznał on na szczęście żadnych obrażeń.
Na ten moment z tej ratującej życie funkcji mogą korzystać nabywcy iPhone’a z serii 14. Można pomyśleć, że jest to przełom i Apple w końcu zrobiło coś dobrze. Jednak nie ma się co rozpędzać, bo jest ona dostępna tylko w wybranych krajach.
Na liście znajduje się oczywiście Ameryka Północna, z czasem będzie ona rozszerzona o Francję, Niemcy, Wielką Brytanię i Irlandię. Z kolei w Polsce nie macie co liczyć na skorzystanie z niej nawet jeśli posiadacie iPhone’a 14! Nachodzi pytanie czy nasz kraj również pojawi się na tej liście i czy my również będziemy mogli używać tej istotnej funkcji? “Czy będzie nam dane?”
Płać albo radź sobie sam
Co Apple jeszcze pominęło w swoich poczynaniach? Firma deklaruje, że Emergency SOS ma działać przez 2 lata w formie bezpłatnej. Więc przez ten okres obywatele niektórych krajów mogą być bezpieczni. Pytanie co dalej?
Funkcja jest wprowadzana automatycznie wraz z nowym systemem iOS 16.1 i nie ma możliwości jej wyboru bądź odrzucenia. Po firmie z nadgryzionym jabłkiem można się spodziewać, że po upływie określonego czasu będą kazali Wam za nią najzwyczajniej w świecie zapłacić.
Czyli otrzymujecie funkcję, która jest obowiązkowa, nie możecie się jej pozbyć i przyjdzie Wam za nią ponosić koszty. Co w przypadku, gdy nie zechcecie uszczuplić Waszego portfela? Nie jest to pewne, ale najprawdopodobniej zostanie zablokowana. To jest oczywiście ten najczarniejszy scenariusz i raczej nie zostanie on zamieniony w czyn, choć nie można go całkowicie wykluczyć.
Nie tylko Apple nawaliło
Firma z Cupertino ma swoje za uszami, ale nie oni jedyni popełnili błąd przy narzędziach, które działają w przypadku sytuacji awaryjnych. Google w swoim systemie Android już jakiś czas temu wprowadziło opcję wykrywania wypadków drogowych. Gdyby do takiego doszło, to Wasz smartfon miał zawiadomić o zdarzeniu odpowiednie służby.
W takim momencie zostaną przekazane informacje o zajściu, jak i Wasze podstawowe dane osobowe czy też medyczne. Wykrywanie wypadków na Androidzie jednak też jest ograniczone do smartfona jednej firmy, czyli Pixela. O tym wiadomo już od czerwca tego roku.
Na szczęście w tej sytuacji Polska znalazła się na liście obsługiwanych krajów, tylko, że wykrywanie wypadków dalej nie działa. Android na innych smartfonach nie wezwie pomocy, jeśli dojdzie do zderzenia. I nic nie potwierdza, żeby funkcja przeszła na inne urządzenia.
Czy tego typu narzędzia będą ekskluzywne tylko dla wybranych? Czy Polacy będą musieli znowu obejść się smakiem? Jak widać nie tylko Apple popełnia błędy przy wyborze zasięgu działania nowych innowacji.
Mają one zapewnić Wam bezpieczeństwo, ale jaki to ma sens, jeśli nie znajdujecie się w kręgu jej działania? Czy sądzicie, że firmy z czasem naprawią swój błąd i ogłoszą aktualizację na skalę globalną bez faworyzowania swoich klientów?
Źródło: Mac Rumors
Dodaj komentarz