Facebook ma ogromny problem i nie robi nic, żeby poprawić swoją sytuację, a pół miliarda danych użytkowników jest dostępnych za darmo w sieci!
Jeszcze w styczniu tego roku w sieci pojawiła się informacja, że ogromna baza danych wraz z numerami telefonów użytkowników wpadła w ręce hakerów. Sprawa ma jednak znacznie dłuższą historię. Wszystko rozpoczęło się w 2019 roku, kiedy to Facebook miał pewną lukę. Ta pozwalała na podejrzenie prywatnych danych dowolnego użytkownika serwisu. Całość nie była specjalnie nagłośniona i szybko zamieciona pod dywan.
Facebook zaskakująco sprawnie uporał się z tą wrażliwością. Jednak podjęte działania były zdecydowanie zbyt wolne, by ochronić dane wielu milionów użytkowników. Zgodnie z tym, czego dowiedzieliśmy się w styczniu tego roku, w rękach hakerów są dane ponad 533 milionów użytkowników serwisu społecznościowego.
Telegramowy bot
O sprawie w styczniu zrobiło się głośno za sprawą pewnego bota, którego można było znaleźć w aplikacji Telegram. O tym mieliśmy okazję Was już poinformować, a całą sprawę znacznie bardziej przybliżyliśmy w jednym z naszych odcinków.
Wtedy też przyjrzeliśmy się temu jakie dane mogły zostać narażone. Już sama skala wycieku robi ogromne wrażenie. Liczba rekordów wynosząca 533 miliony to około 7% całej ziemskiej populacji. Jednak biorąc pod uwagę liczbę aktywnych użytkowników Facebooka w 2019, okazuje się, że dane około 20% wszystkich ówczesnych użytkowników wyciekły poza bazę serwisu.
W przypadku Polski procent dotkniętych użytkowników wypada bardzo podobnie. Biorąc pod uwagę liczbę rodzimych użytkowników w 2019 roku wiadomo, że dane około 15% z nich zostały naruszone. Wśród tych informacjimogły znaleźć się między innymi: numery telefonów, adresy e-mail, daty urodzenia, miejsce zamieszkania, status związku czy miejsce pracy.
Jeszcze w styczniu ten konkretny wyciek danych stał się niezwykle medialny za sprawą działania przestępców. Bot działał na bardzo prostej zasadzie. Za darmo można było sprawdzić czy dany rekord znajduje się w bazie, podając na przykład numer telefonu czy numer identyfikacyjny profilu facebookowego.
Natomiast wtedy dostawaliście jedynie informacje czy takie dane się tam znajdują czy też nie. Za możliwość poznania szczegółów musieliście zapłacić. Dane pojedynczej osoby były udostępniane za kwotę 20 $, ale możliwe były także „zakupy hurtowe”, gdzie 10 tys. rekordów kosztowało 5000 $.
To jeszcze nie koniec
Przez ostatnie dwa miesiące sprawa nieco ucichła, a Facebook niespecjalnie się przyznawał do całej sytuacji. Ich zdaniem luka została załatana, więc i kryzys zażegnano. Jednak ponad pół miliarda danych użytkowników trafiło w niepowołane ręce. Ironią losu może być tutaj fakt, że jednym z naruszonych kont jest to należące do samego Marka Zuckerberga. Znalazły się tam już wcześniej wspomniane dane, jak numer telefonu czy informacje o jego współmałżonce.
To co jednak budzi teraz najwięcej emocji to fakt, że cała baza danych wyciekła na jednym z forów hakerskich. Oznacza to, że wszystkie 533 milionów rekordów są dostępne praktycznie za darmo dla każdego. To powinno budzić obawy, szczególnie anglojęzycznej części społeczeństwa. Tak ogromna liczba numerów telefonów to idealne pole do popisu dla wszystkich scamerów. Tam prawdopodobnie skala oszustw za pośrednictwem rozmów telefonicznych znacznie wzrośnie.
Jednak mając na uwadze ostatnie problemy OLXa czy Allegro Lokalnie można zakładać, że i Polacy są celem tego typu ataków. Optymizmem nie napawa także odpowiedź serwisu, który cały wyciek uznaje za sprawę zamkniętą. W końcu luka została załatana już w 2019 roku. Fakt, że dane wyciekły jest już poza kręgiem zainteresowań pracowników Facebooka.
Źródło: BGR, Financial Express, Bloomberg, Business Insider
Dodaj komentarz