Google w nocy poinformowało, że powiększa zasięg działania swojej gamingowej usługi na kolejne 8 europejskich państw. Poza Austrią, Portugalią czy Szwajcarią znalazła się tam także Polska. Bez wątpienia długo przyszło nam czekać na uruchomienie tej usługi w naszym kraju. Szczególnie że dla wielu osób może to być pierwsza okazja na faktyczne sprawdzenie jak może wyglądać przyszłość gier wideo.
Cloud Gaming
Następne lata w przemyśle gier wideo mogą wyglądać różnie. Jednak wiele osób uważa, że powoli odchodzimy od klasycznego modelu, gdzie użytkownicy, a w tym wypadku gracze, muszą mieć dostęp do potężnych komputerów czy konsol. Ich miejsce mają zająć super wydajne serwery i to tam będą uruchamiane gry. Wszystko na Wasze życzenie, w jednej chwili z dowolnego urządzenia.
Wizja równie piękna co utopijna, już na samym początku istnienia platformy testerzy skarżyli się na kilka problemów. Największymi były opóźnienia oraz brak ludzi do gry. W pierwszym przypadku wiele zależy od posiadanego przez Was Internetu oraz odległości od serwerów końcowych. Drugi problem był natomiast nieco bardziej specyficzny. Google nigdy do końca nie powiedział, jaką platformą jest Stadia, czy bliżej jej do konsol, a może PC w wydaniu kanapowym.
To zaowocowało brakiem możliwości grania z ludźmi z innych platform. Tym samym wiele tytułów, które dostępne były premierowo na Stadii świeciły pustkami, a znalezienie ludzi do gry graniczyło z cudem. Teraz ponad rok po premierze sytuacja się nieco ustabilizowała. Co więcej, niektórzy twórcy dodali do swoich gier możliwość cross-playu z graczami konsolowymi.
Google Stadia
Może się początkowo wydawać, że takie usługi streamowania gier nie są nikomu potrzebne. Jednak jest to myślenie bardzo krótkowzroczne. Zarówno Microsoft, jak i nVidia widzą w tym przyszłość, a teraz do gry wchodzi także Google. Wszystko ze względu na to, że sprzęty, których używamy na co dzień znacząco zmieniły swoją formę w ciągu ostatnich lat.
Teraz wiele osób nie potrzebuje żadnego dodatkowego urządzenia poza smartfonem. To właśnie przy jego pomocy może praktyczne wykonać całą powierzoną mu pracę, uczestniczyć w spotkaniach czy lekcjach. Do tego dochodzi oczywiście element rozrywkowy jak oglądanie filmów oraz w końcu granie. W przypadku tego ostatniego nie ma się co oszukiwać, moc obliczeniowa nawet najwydajniejszych procesorów nie może się równać z gamingowymi bestiami czy nawet konsolami.
Tutaj wkracza Cloud Gaming, czyli dosłownie gry jako usługa, którą niczym Netflixa opłacacie raz w miesiącu i zyskujecie dostęp do biblioteki tytułów. W nie możecie zagrać na smartfonie, laptopie albo nawet TV Boxie. Generalnie na każdym urządzeniu, które poradzi sobie z obsługą kontrolera i streamowaniem obrazu.
Gdzie jest haczyk?
To wszystko wygląda tak niestety tylko w teorii. Rzeczywistość jest niestety nieco mniej kolorowa. Stadia przynajmniej według oficjalnych informacji na stronie Google zadziała tylko na wybranych modelach smartfonów. To nie do końca pokrywa się z prawdą, bo sprawdziliśmy to na Mi 9 SE, który nie jest tam wyszczególniony i nie miał problemów z uruchomieniem tej aplikacji. Jednak może to być czysta loteria.
Niemniej jednak nie to jest problemem, co ciekawe nie są też opóźnienia. Gry jakie udało nam się sprawdzić, nie miały jakichkolwiek problemów z natychmiastowym odpowiadaniem na kliknięcia w przycisk czy ruchy gałką. Problemy miały natomiast z płynnością. Jedna ze sztandarowych produkcji Stadii, czyli GYLT lubi co chwilę zgubić 1-2 klatki, przez co całość traci mocno na płynności.
Inną sprawą jest przystosowanie gier do dużych/małych ekranów. To coś o czym się specjalnie nie mówi, w końcu gry na konsole mają większy interfejs i napisy, z kolei na PC odpowiednio mniejszy. Problem zaczyna się przy graniu na smartfonie. Wcześniej wspomniane GYLT radzi sobie tutaj całkiem nieźle, ale już o République nie można powiedzieć tego samego. Tam interfejs i napisy są nieco za małe przynajmniej do grania na smartfonie.
Czy warto?
Na to pytanie jest bardzo trudno odpowiedzieć w tym momencie. Usługa dopiero zadebiutowała w naszym kraju i trudno ocenić jak będzie sobie radzić pod naporem użytkowników, którzy będą chcieli sprawdzić nową technologiczną ciekawostkę. Stadia ma jeszcze kilka innych problemów, a jednymi z naszym zdaniem największych są gry i abonament.
Ze Stadii możecie korzystać zupełnie za darmo. Rejestrując się po raz pierwszy dostaniecie dodatkowo miesięczny dostęp do subskrypcji Stadia Pro, która oferuje możliwość zagrania w kilkanaście darmowych tytułów. Tam też znalazły się testowane przez nas gry. Ale właśnie… nie ma tam wszystkich gier jakie są dostępne na platformie. Jeżeli chcielibyście zagrać przykładowo w Borderlands 3, to musicie tę grę po prostu kupić. Sam abonament z kolei to wydatek 39 zł na miesiąc.
W tym Stadia mocno odbiega od swojej nieco droższej, ale znacznie lepiej wyposażonej konkurencji. Mowa tutaj oczywiście o Game Passie od Microsoftu. Tam za 54.99 zł dostajecie dostęp do ponad 100 gier, które możecie odpalić w chmurze, a drugie tyle na odpowiednio mocnym komputerze. W samym Game Passie znajduje się ponad 400 tytułów. To stawia Stadię w nieco mniej przychylnym świetle.
Jeszcze mniej przyjemnie robi się w momencie kiedy przyrównamy to do usługi od nVidii – GeForce Now. Tam za niespełna 25 zł możecie cieszyć się wszystkimi grami jakie macie w swojej bibliotece Steam. Ta opcja jest szczególnie atrakcyjna dla osób, które już zbudowały swoją bibliotekę gier.
Dla kogo?
Z kolei Stadia może być znacznie ciekawsza dla nowicjuszy, którzy jak na początku wspominaliśmy, dysponują głównie smartfonem. I to właśnie to może okazać się największą siłą tej platformy. Niemniej jednak czy tak faktycznie się stanie, przyjdzie nam się dowiedzieć w najbliższych miesiącach lub nawet latach.
Na koniec jeszcze warto przypomnieć, że Stadia działa głównie na urządzeniach z systemem Android. W przypadku desktopów musicie skorzystać z przeglądarki internetowej. Natomiast, jeżeli w Waszej kieszeni gości smartfon z systemem iOS, to także będziecie musieli skorzystać z przeglądarki z włączoną obsługą stron desktopowych.
Dodaj komentarz