Tak przynajmniej stało się w Chinach. Konkretniej rzecz ujmując w Mongolii Wewnętrznej, która jest jednym z regionów Chin. Władze, które nią zarządzają, podjęły jednoznaczną decyzję o absolutnym zakazie kopania kryptowalut. Powód? Karty graficzne działające non-stop przez wiele tygodniu zużywają zdecydowanie za dużo prądu.
Dobrze znany problem
Problem nie jest specjalnie nowy i już doczekał się opracowań naukowych. Naukowcy z uniwersytetu Cambridge twierdzą, że globalne wydobycie tylko samego Bitcoina pochłania aż 121.36 TWh rocznie. To więcej energii niż potrzebuje cała Argentyna lub Ukraina w tym samym czasie. Co istotne, to wyliczenie dotyczy tylko i wyłącznie samego Bitcoina. A przecież już w tym momencie popularnych jest co najmniej kilka podobnych walut, które również aktywnie są kopane.
Jeżeli wziąć pod uwagę wszystkie aktywnie wydobywane kryptowaluty, może się okazać, że mają one ogromny wpływ na gospodarkę energetyczną wielu krajów. Trudno zapomnieć w tym miejscu także o wpływie na środowisko. W końcu nie wszędzie energia elektryczna uzyskiwana jest ze źródeł odnawialnych, jak na przykład w Szwecji.
Chiny to raj dla kopaczy
Region Mongolii Wewnętrznej, jak i całe Chiny to praktycznie ziemia obiecana dla wszystkich tych, którzy chcą zająć się kryptowalutami na poważnie. Ich wydobycie jest niezwykle opłacalne, ponieważ, cena za 1 kWh w tej części świata jest tak niska, że zysk z wydobywania kryptowalut przez 24 godziny na dobę znacząco rośnie.
Władze doskonale zdają sobie z tego sprawę i już teraz pracują nad delegalizacją wydobycia i definitywnym pozbyciem się kopalń wirtualnych pieniędzy. Zgodnie z szacunkami naukowców z uniwersytetu Cambridge region Mongolii Wewnętrznej odpowiada mniej więcej za 8% światowego wydobycia. Są to jednak szacunki oparte jedynie o sieć koparek Bitcoin. Wszystkich pozostałych kryptowalut, jak na przykład Etherium, nie wzięto pod uwagę.
Warto jednocześnie zaznaczyć, że całe Chiny odpowiadają za około 65% światowego wydobycia Bitcoina. Dla porównania w przypadku Stanów Zjednoczonych jest to zaledwie 7.2%. Działania władz tego autonomicznego regionu mogą być zalążkiem do wielkich zmian zarówno na rynku kryptowalut, jak i kart graficznych, czy też całej gospodaki energetycznej.
Nie tylko Chiny
Chiny nie są pierwszym państwem, które chce jakkolwiek uregulować prawnie wydobycie kryptowalut. Pojawiały się różne pomysły od śledzenia operacji, które wykonuje się z ich pomocą, aż po rejestrację portfeli. To jednak stoi w sprzeczności z podstawowymi założeniami sieci. Teraz jednak działania mają znacznie bardziej drastyczny charakter. Sytuacja zaczęła wymykać się spod kontroli i bez zewnętrznej ingerencji raczej nic się nie zmieni.
Producentom kart graficznych obecny stan rzeczy także nie jest na rękę. NVIDIA już teraz zapowiedziała, że kolejna karta, jaka trafi na rynek będzie sprzętowo blokować wydobycie kryptowalut. Podobnie jak w przypadku modelu RTX 3060 Ti, tak teraz RTX 3080 Ti ma utrudnić wydobycie. W sieci nie brakuje też przeróżnych nieprawdziwych informacji, które sugerują, że możliwe jest wydobycie na konsolach nowej generacji.
Górnicy chwytają się już wszystkich możliwych sposobów, by zarobić jeszcze więcej. Dla przykładu ostatnio w sieci pojawiły się próby wydobycia Etherium za pomocą najnowszego procesora od Apple, czyli układu M1. Na szczęście jego wydajność w tym konkretnym zadaniu jest śmiesznie niska, co skreśla go z listy towarów potencjalnie deficytowych w najbliższej przyszłości.
Co dalej?
Niektórym osobom, szczególnie tym, które zainwestowały w kryptowaluty swoje pieniądze, taka sytuacja się podoba. Jednak ogromna rzesza ludzi chcących zakupić nowe karty graficzne, czyli gracze, są po przeciwnej stronie barykady. Z wypiekami na twarzy wyczekują oni krachu na giełdzie kryptowalut, by w końcu złożyć nowy komputer czy też wymienić podzespoły w już istniejącym.
Trudno przewidzieć, kiedy ta cała farsa się skończy. Jednak analizując sytuację sprzed lat można oczekiwać, że kurs najpopularniejszych kryptowalut spadnie i to drastycznie w ciągu najbliższych kilku miesięcy. Niemniej jednak są to jedynie nasze przypuszczenia, które z sytuacją w przyszłości mogą mieć niewiele wspólnego. Niezaprzeczalnym faktem jest, że walka już się rozpoczęła i zarówno rządy jak i firmy chcą ukrócić niszczące gospodarkę praktyki górników.
Źródło: Bloomberg
Dodaj komentarz