Niechlubna opinia o samochodach Tesli
Amerykańska Tesla jest zdecydowanie „najgłośniejszą” firmą w branży motoryzacyjnej. Jedną z głównych przyczyn takiego zjawiska jest oczywiście fakt, iż właścicielem marki jest Elon Musk, czyli jedna z najbardziej rozpoznawalnych osób na całym świecie.
Nie należy zapominać także o licznych kontrowersjach, które napływają z jeszcze większą częstotliwością niż wcześniej, od czasu pierwszych doniesień o przejęciu Twittera. W budowaniu pozytywnej opinii wśród ludzi zdecydowanie nie pomagają niektóre dość kontrowersyjne sytuacje czy wypadki.

Jedną z tego typu sytuacji było zdarzenie z grudnia 2021 roku, o którym informowaliśmy Was na naszej stronie. Wtedy to niejaki Thomas Katainen, czyli właściciel Tesli Model S, postanowił wysadzić swój samochód i… nagrać z tego filmik, który do tej pory wygenerował ponad 5,2 milionów wyświetleń! Jak pamiętamy, powodem takiej decyzji były liczne problemy związane z naprawianiem tego pojazdu.
Właściciel udał się z samochodem do oficjalnego serwisu, a tam po miesiącu oczekiwania otrzymał informację, że 8-letnia gwarancja nie obejmuje już jego auta. Koszty ewentualnej naprawy (na tamten moment około 100 tysięcy złotych) musiałby pokryć sam. Warto jednak zaznaczyć, że koszty wymiany baterii o ponad połowę przekraczały wartość… nowej Tesli Model S.

Kolejny przykład jest zdecydowanie bardziej brutalny, niż ten pierwszy, bowiem w tej sytuacji śmierć poniósł bogu ducha winny motocyklista. Mowa o wypadku z lipca 2022 roku, który miał miejsce w amerykańskim mieście Draper, położonym w stanie Utah. Winowajcą okazał się być autopilot Tesli, który wjechał w tył motocykla. Na skutek uderzenia motocyklista spadł ze swojego środka transportu i zginął na miejscu.
Dlaczego Tesla uciekała przed policją?
Najnowszy przypadek, którego uczestnikiem była amerykańska Tesla, na szczęście nie skończył się tragicznie. Nie oznacza to jednak, że zdarzenie z niemieckiego miasta Bamberg nie było skrajnie niebezpieczne i nie mogło doprowadzić do katastrofy. A to wszystko przez… nierozważnego kierowcę!

Do zdarzenia doszło w ostatnią środę 2022 roku, 28 grudnia, a całe zdarzenie rozegrało się na niemieckiej autostradzie A70 z Bambergu do Bayreuth. Patrol tamtejszej policji chciał zatrzymać kierowcę Tesli do kontroli drogowej, ale ten nie reagował ani na sygnały świetlne, ani dźwiękowe. Jak się później okazało, kierowca auta spał w fotelu kierowcy, a Tesla dzięki załączonemu autopilotowi jakby nigdy nic przemierzała kolejne kilometry.

Na szczęście kierowca obudził się po około 15 minutach i zareagował na polecenia wydawane przez niemieckich funkcjonariuszy. Co więcej, 45-letni mężczyzna zamontował w swoim samochodzie „ciężarki”, dzięki którym udało mu się okłamać system, że trzyma ręce na kierownicy, a Tesla mogła jechać za pomocą autopilota.
Bawarscy policjanci stwierdzili również, że mężczyzna zachowywał się jakby był pod wpływem środków odurzających. Na ten moment stracił on swoje prawo jazdy, a sprawą zajmują się teraz śledczy, badający zdarzenie pod kątem stworzenia zagrożenia w ruchu lądowym.
Czy dało się uniknąć tej sytuacji?
Na samym początku trzeba oczywiście zaznaczyć, że jedynym winowajcą w przypadku niebezpiecznej sytuacji z Niemiec był 45-letni kierowca. Mimo tego producenci powinni działać ze świadomością o braku odpowiedzialności niektórych ludzi i próbować zawsze być o ten jeden krok do przodu.
Tym samym będą mogli uratować ludzi przed piratami drogowymi, a także zabezpieczyć się w przypadku, gdy do takiej sytuacji rzeczywiście dojdzie. Jeśli producent zadba o bezpieczeństwo nawet w najmniejszym aspekcie, to przecież nikt nie będzie mógł mieć do niego pretensji, że to wina samochodu.
Tesla mogłaby wziąć przykład chociażby z czeskiej Skody, której to twórcy pomyśleli o zabezpieczeniach przy okazji tego typu sytuacji. Wspomniane zabezpieczenia na przykładzie modelu Skoda Octavia możecie na własne oczy zobaczyć w tym filmie, opublikowanym kilka miesięcy temu na kanale Carolewski. Po włączeniu autopilota i ewentualnym zdjęciu rąk z kierownicy, samochód wydaje ostrzeżenia w kilku kolejnych etapach.
Pierwszym z nich jest powiadomienie dźwiękowe, a dosłownie chwilę później następuje pierwsze dohamowanie. Przez kolejne sekundy bez przerwy dalej wybrzmiewają dźwiękowe ostrzeżenia, które niedługo później zmieniają swój ton. Samochód zaczyna „wydawać” dziwne dźwięki, a chwile później do tego wszystkiego dokłada także klakson i włącza światła awaryjne.
Wszystkie wspomniane działania mają na celu wybudzenie kierowcy, a także poinformowanie innych uczestników ruchu o tym, że stało się z nim coś niedobrego. Jeśli po wszystkich ostrzeżeniach kierowca nadal nie przejmie sterowania nad autem, Skoda wyśle zgłoszenie na numer alarmowy 112.
Jakie macie zdanie o autopilotach w samochodach? O co jeszcze producenci mogliby zadbać, aby korzystanie z autopilotów było jeszcze bardziej bezpieczne?
ŹRÓDŁO: oświadczenie niemieckiej policji
Dodaj komentarz