Nie od dziś wiadomo, że flagowy smartfon musi się wyróżniać czymś więcej, niż tylko specyfikacją. Dobre urządzenie z najwyższej półki jest odpowiednią kombinacją wydajności, designu, możliwości i nowych technologii. Samsung wraz z innymi producentami co roku walczy o miejsce w kieszeni użytkowników, by przekonać jak najwięcej osób do swoich smartfonów.
Większość producentów telefonów z Androidem zaczyna bój na cyferki – im większe tym lepiej, przynajmniej w teorii. W ostatnich latach można było odnieść wrażenie, że Samsung śrubuje swoje specyfikacje. Dokładnie tak jak robią to producenci blisko dwukrotnie tańszych urządzeń z Chin. Galaxy S22 ma zerwać z tą niechlubną tradycją i zamiast silić się na ogromne cyfry, pokaże prawdziwie dopracowanego flagowca.
Samsung × Olympus
W ostatnich latach obserwujemy też niezwykle ciekawy trend, kiedy duże firmy produkujące smartfony łączą swoje siły z legendarnymi markami w dziedzinie fotografii. Ostatnim takim barwnym przykładem jest OnePlus, który od modelu 9 współpracuje z Hasselblad. Wspomnieć warto także o Sony czy Vivo, które już jakiś czas temu brandują swoje kamery marką Zeiss. Jednak najbardziej udanym przykładem jest tutaj Huawei.
Jeszcze od serii P9 współpracuje z marką Leica i przez ostatnie lata dopracował oprogramowanie aparatu praktycznie do perfekcji. W końcu nie bez powodu takie modele jak P40 Pro czy Mate 40 Pro wciąż znajdują się na szczycie w rankingach najlepszych fotograficznych smartfonów. Deklasowane są jedynie przez takie konstrukcje jak choćby Mi 11 Ultra. Samsung mimo prezentacji modelu Ultra drugi rok z rzędu nie stworzył zapierającego dech w piersiach aparatu.
Pomimo zastosowania kilku obiektywów wspieranych przez najnowsze technologie, to w ogólnym rozrachunku lepiej wypada Huawei, iPhone czy Xiaomi. By sobie poradzić z tym kryzysem Samsung miał nawiązać współpracę z firmą Olympus, która podobnie jak Zeiss czy Leica znana jest w branży fotograficznej.
Przyszłość mobilnej fotografii
Zwrócenie się Samsunga do ekspertów w branży mogło przywrócić proces tworzenia smartfonów na właściwie tory. Jeszcze nie tak dawno temu w sieci pojawiały się informacje, że Galaxy S22 ma zaoferować aparat z oszałamiającą matrycą w rozdzielczości 200 Mpix. Z kolei sam Samsung miał pracować nad sensorem o nawet trzykrotnie wyższej rozdzielczości 600 Mpix. Wszystko po to, by zwabić potencjalnych klientów.
Niestety dla Samsunga wojna na megapiksele przybrała bardzo nieoczekiwany obrót. Klienci w większości znacznie mniej zwracają uwagę na rozdzielczość matrycy. Bardziej interesuje ich sama jakość zdjęć oraz fakt czy będą musieli poddawać je późniejszej obróbce. Właśnie na tym polu wygrywa Huawei czy Apple. Naciśnięcie migawki aparatu jest właściwie jedyną rzeczą jaką musi wykonać użytkownik. Wszystko inne robi za nich smartfon.
To właśnie tutaj nie zawsze Samsung sobie radził. Co z tego, że Galaxy S21 Ultra w odpowiednich rękach potrafi uchwycić prawdziwe arcydzieło, skoro laik nawet z pomocą wszelkich wspomagaczy nie jest w stanie zbliżyć się do tego poziomu. Miejmy nadzieję, że Olympus faktycznie będzie miał dobry wpływ na tego producenta. A sama współpraca nie okaże się jedynie chwytem marketingowym, by przyciągnąć kolejnych klientów.
Źródło: PhoneArena
Dodaj komentarz