Drony w ostatnim czasie nie mogą narzekać na brak zainteresowania. Połączenie prostoty pilotażu z dopracowaną konstrukcją i jeszcze lepszym oprogramowaniem stanowi fuzję idealną. W momencie kiedy do kompletu dodać jeszcze prawdziwie potężną kamerę zamontowaną na gimbalu, otrzymujemy nie tylko świetną zabawkę, ale narzędzie do nagrywania zapierających dech w piersiach filmów i to nie tylko z wakacji.
Ogromna moc…
Nie ma co ukrywać, że jeszcze kilka lat temu by w ogóle wzbić się dronem w powietrze trzeba było ukończyć odpowiedni kurs. Producenci doskonale zdawali sobie z tego sprawę. W końcu tworząc sprzęt, który wymaga od użytkowników specjalnych kursów czy uprawnień uregulowanych odgórnymi przepisami o ruchu lotniczym, nie ma co liczyć na większą popularność. Na szczęście ten stan rzeczy szybko się zmienił.
Aktualnie te niewielkie urządzenia są do pewnego stopnia wręcz autonomiczne. Same potrafią wzbić się w powietrze i wylądować, a niekiedy nawet wykonywać proste akrobacje czy zaplanowane wcześniej ruchy. Co więcej są nawet w stanie samoczynnie omijać przeszkody w trakcie śledzenia poruszającego się obiektu. Jednak nawet mimo tego, jest coś o czym trzeba pamiętać.
…to ogromna odpowiedzialność
Niezależnie czy mówimy o kilkunastu gramowych dronach czy też kilku kilogramowych potworach zdolnych do przenoszenia ciężkich ładunków, są to bezzałogowe statki powietrzne (BSP ang. UAV). Co za tym idzie są one prawnie uregulowane, ponadto te przepisy różnią się w zależności od regionu na świecie.
Na szczęście w przypadku dronów, szczególnie tych przeznaczonych dla amatorów, te przepisy są znacznie bardziej przystępne. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że pozwalają na znacznie więcej, niż w przypadku urządzeń profesjonalnych. Niemniej tak jak wcześniej wspomniałem te różnią się w zależności od kraju czy nawet konkretnego stanu, jeżeli mowa o USA.
Na szczęście są też takie miejsca w Internecie jak strona UAV Coach, gdzie zebrano wszystkie aktualnie obowiązujące przepisy dotyczące latania dronem z podziałem na konkretne państwa i stany. W przypadku Polski oraz chęci latania dronem poniżej 250 gramów jedyne co musicie zrobić, to zarejestrować sprzęt na stronie Urzędu Lotnictwa Cywilnego oraz odbyć bezpłatne szkolenie online i zdać później test.
DJI mini 3 Pro
Dlaczego wspomniałem właśnie o 250 gramach? Odpowiedź jest bardzo prosta, propozycja od DJI, o której jest ten tekst, waży dokładnie 249 gramów. Innymi słowy jest stworzona właśnie z myślą o lataniu bez specjalnych pozwoleń, w praktycznie każdych okolicznościach. W tej niewielkiej masie zamieszczono nie tylko najpotrzebniejsze elementy do latania, ale i potężną kamerę ze stabilizacją obrazu, a nawet dodatkowe czujniki, które umożliwiają autonomiczny lot, no przynajmniej do pewnego stopnia.
Lataj jak chcesz
Podobnie jak w poprzednich modelach, tak i tutaj na pokładzie znalazło się kilka konkretnych trybów latania. Te można wykorzystać na najróżniejsze sposoby, w zależności od tego co chcecie danym dronem robić, albo jakich ujęć potrzebujecie.
- Cine (C) – pierwszy w kolejności z dostępnych do wyboru. Jego nazwa to tak naprawdę skrót od Cinematic. Ten konkretny tryb charakteryzuje się niezwykle miękkimi i płynnymi ruchami zarówno drona, jak i samego gimbala. Wszystko po to, by ujęcia jakie nim nagrywacie zyskały tej dodatkowej filmowej magii. W tym trybie dron lata z maksymalną prędkością 6 m/s.
- Normal (N) – absolutna klasyka gatunku. Doskonały balans pomiędzy płynnymi ujęciami i dynamicznym lotem, który dodaje nieco więcej emocji do nagrywanych filmów. Tutaj dron może się rozpędzić do maksymalnie 10 m/s.
- Sport (S) – tryb skierowany dla osób, które mają już jakieś doświadczenie z lataniem dronem. Wszystko dlatego, że w trybie sport część sensorów, które pozwalają na bezkolizyjny lot zostaje wyłączona. Niemniej filmy nagrywane przy prędkości 16 m/s potrafią zrobić ogromne wrażenie.
Ale nie ile chcesz…
Największą bolączką tego, jak i w sumie każdego drona, jest maksymalny czas lotu. DJI obiecuje tutaj maksimum 34 minuty na baterii, która znajduje się w zestawie, no i oczywiście w idealnych warunkach. W praktyce ten czas może się różnić w zależności od wiatru czy temperatury jaka panuje na zewnątrz. Niemniej powinien oscylować w okolicach 30 minut, jeżeli latacie w trybie Cine bądź Normal. Sport siłą rzeczy zużywa znacznie więcej energii, a to przekłada się bezpośrednio na maksymalny czas lotu.
Jednak nie to jest największym problemem w tym modelu. Opakowanie DJI mini 3 Pro jest dość ubogie, jeżeli chodzi o dodatkowe akcesoria. Nie znajdziecie tutaj ani ładowarki do baterii, ani zapasowego akumulatora, o etui transportowym już nawet nie wspominając. Tym samym jesteście zmuszeni do ładowania baterii, kiedy ta znajduje się bezpośrednio w dronie, co może być niekiedy dość uciążliwie.
Jednocześnie na rynku nie ma jeszcze tego drona w wariancie Fly More Combo. Taki zestaw dostępny jest osobno, a co za tym idzie kupując DJI mini 3 Pro jesteście praktycznie zmuszeni do wydania kolejnych pieniędzy. W tym zestawie znajdują się dwa dodatkowe akumulatory, dedykowana ładowarka wraz z powerbankiem, zapasowe wirniki oraz etui podróżne dla drona, jak i pilota zdalnego sterowania.
Przeszkody omijają się same
Na osłodę ciężkiego losu oraz szczuplejącego portfela, DJI wyposażył ten model w niezwykle potężny zestaw sensorów. System skrywający się pod dość enigmatycznym skrótem APAS 4.0 (ang. Advanced Pilot Assistance System) jest czymś w rodzaju automatycznego asystenta lotu. Do tego stopnia, że możecie zostawić w jego rękach omijanie wszelkich przeszkód podczas pilotowania. Sam system APAS 4.0 można skonfigurować na kilka sposobów:
- Bypass – w tym przypadku dron będzie omijał wszelkie napotkane przeszkody, wykorzystując do tego wszystkie sensory jakie znajdują się na pokładzie.
- Brake – jeżeli jakaś przeszkoda uniemożliwia dalszy lot, to dron po prostu się przed nią zatrzyma i nie poleci dalej.
- Off – wszelkie ograniczenia są wyłączone, jeżeli w coś wlecicie, to możecie o to winić jedynie siebie i swoje umiejętności pilotażu.
Pilot w dwóch wydaniach
Mając do czynienia z najnowszym miniaturowym dronem od DJI można odnieść wrażenie, że firma na poważnie podeszła do najróżniejszych zarzutów i zażaleń swoich klientów. Najnowsze piloty zostały dość mocno przeprojektowane względem swoich poprzedników. Zniknęły między innymi zewnętrzne anteny czy poprawiono komfort samego chwytu. Jednak największą zmianą jest pojawienie się aż dwóch nowych wersji nowego kontrolera.
Model z oznaczeniem RC-N1 to bezpośredni następca tego, co można było spotkać choćby w modelu Mavic Mini 2. Klasyczna konstrukcja z wykręcanymi gałkami do transportu i pozbawiona zewnętrznych anten. Na szczycie miejsce na umieszczenie smartfona, a w zestawie dedykowane przewody do połączenia go z pilotem w celu uzyskania podglądu na żywo z kamery drona.
W nasze ręce natomiast trafił dron z kontrolerem DJI RC, który od klasycznej aparatury odróżnia obecność ogromnego ekranu na frontowym panelu. Jednak to nie jedyna zmiana. Cała kontrola dronem odbywa się bezpośrednio z poziomu aparatury. Innymi słowy nie potrzebujecie podłączać smartfona, by widzieć gdzie lecicie. Jednak Wasz prywatny telefon czasem bywa przydatny, szczególnie jeżeli chcecie zaktualizować bieżące mapy czy potwierdzić uprawnienia do latania w strefach wyłączonych.
Ekran jaki znalazł się w tym kontrolerze oferuje bardzo dobrą jasność. Jest wystarczający, by zapewnić dobrą widoczność w słoneczny dzień. Nie oznacza to jednak, że jest idealny. Znacznie lepiej sprawdziłoby się tutaj szkło matowe albo choćby możliwość zamontowania osłony, co zminimalizowałoby refleksy.
Na szczęście całość działa zaskakująco sprawnie pod kontrolą systemu Android. Co ciekawe nie zabrakło tutaj nawet możliwości robienia screenów czy nagrywania ekranu kontrolera. Z poziomu systemu możecie dostosować także zachowanie tylnych przycisków kontrolera, by np. obracały kamerę. Na spodzie aparatury umieszczono dwa gniazda USB-C, z czego jedno z nich służy do ładowania. Znalazł się tam także slot na karty microSD.
Filmowa bestyjka
W tym miejscu zacznę od możliwości filmowo-fotograficznych. Na froncie drona znalazł się moduł aparatu zamontowany na trójosiowym gimbalu. Ten co prawda nie ma takiej mobilności jak klasyczne gimbale np. do telefonu, ale warto pamiętać, że dron sam w sobie może się jeszcze poruszać w 3 wymiarach. I to niezależnie od ruchów stabilizacji.
Co do specyfikacji kamery, która stanowi zwieńczenie tego gimbala, znalazła się tam matryca 1/1.3” o rozdzielczości 48 Mpix. Optyka jaka znalazła się nad tym sensorem zapewnia przysłonę f/1.7. Pod względem specyfikacji całość prezentuje się całkiem nieźle, jednak puste cyferki nigdy nie będą w stanie oddać pełni możliwości tego drona. W szczególności, że dron ma do zaoferowania kilka naprawdę potężnych trybów foto i video.
Warto w tym miejscu wspomnieć, że DJI w przypadku tego drona oferuje już cały asortyment najróżniejszych akcesoriów. Wśród nich znalazły się między innymi filtry zakładane bezpośrednio na moduł kamery. Jest to konkretniej zestaw 3 filtrów ND. Co ciekawe w ofercie znalazła się także specjalna przystawka w postaci obiektywu szerokokątnego, która także pasuje do drona DJI mini 3 Pro.
W pionie czy w poziomie?
Cyferki jakie towarzyszą matrycy fotograficznej zamontowanej w tym dronie to jedno, ale możliwości to zupełnie inne bajka. A w tym przypadku DJI mini 3 Pro wręcz lśni. Kamera jest zdolna do wykonywania zdjęć w formacie RAW, które później możecie obrobić w odpowiednim programie. Jednak jeżeli nie jesteście fanami bawienia się suwakami na komputerze, to zawsze możecie to robić „w locie”.
Z poziomu kontrolera, niezależnie czy mowa o modelu RC czy RC-N1, możecie zmieniać tryb robienia zdjęć czy nagrywania pomiędzy automatem, a Pro. W tym pierwszym przypadku działa to dokładnie tak, jak w Waszym smartfonie. Klikacie spust migawki, a oprogramowanie samo dobierze optymalne ustawienia, by całość wyglądała maksymalnie dobrze. Niemniej nie oznacza to, że zawsze będziecie z efektów zadowoleni i tutaj pojawia się tryb Pro.
Z jego pomocą możecie zmieniać takie parametry jak: ISO, migawka, ostrość czy balans bieli. Macie także pełną dowolność w wyborze rozdzielczości oraz płynności nagrywania. W tym wypadku maksimum na jakie pozwala DJI mini 3 Pro to rozdzielczość 4K przy płynności 60 klatek na sekundę. Warto jednak nadmienić, że przy wyborze najwyższej rozdzielczości, pliki są kodowane w standardzie H.265. Dla innych rozdzielczości możecie wybrać jeszcze kodek H.264.
Jest jeszcze jedna funkcja, która poniekąd jest też odpowiedzią na aktualnie panujące trendy. Z pomocą jednego przycisku możecie zmienić orientację kamery z poziomej na pionową. Dzięki temu możliwe jest nagrywanie na takie platformy jak TikTok, Instagram czy YouTube Shorts bez późniejszej zabawy w przycinanie obrazu. Dzięki temu macie też pewność, że żadne istotne elementy jakie pojawiły się w kadrze nie umknął Waszej widowni.
Active Track 4.0
Na sam koniec zostawiłem sobie w zasadzie flagową funkcję tego modelu, która jak dotąd była spotykana jedynie w większych, a co za tym idzie i cięższych, ale i droższych dronach. Tryb Active Track 4.0 umożliwia śledzenie dowolnego obiektu czy też osoby przez drona. Nie ogranicza się on jednak jedynie do obracania drona czy ruchów kamery. DJI mini 3 Pro za sprawą systemu APAS 4.0 doskonale radzi sobie z omijaniem najróżniejszych przeszkód, a co za tym idzie może za Wami podążać niczym bezzałogowa trzecioosobowa kamera.
Mieliśmy okazję sprawdzić możliwości tego trybu w dość wymagających warunkach jakimi jest las. Mnóstwo drzew czy wystających gałęzi nie było jednak problemem dla tego modelu. Omijał je niekiedy nawet z tolerancją do kilku centymetrów i zachowywał w kadrze śledzoną osobę. Z pomocą tego trybu zyskujecie zupełnie nowe możliwości nagrywania. A na ogromny plus tego rozwiązania działa jego pełna autonomia.
Ile i czemu tak drogo?!
W momencie pisania tego tekstu DJI mini 3 Pro w wersji z pilotem DJI RC kosztuje dokładnie 5099 zł, co jest ogromnym przeskokiem względem poprzednich generacji superlekkich dronów od DJI. Dla przykładu DJI mini SE kosztuje w okolicach 1599 zł, a DJI Mavic Mini 2 to wydatek rzędu 2299 zł. Najnowszy model jest ponad dwukrotnie droższy od miniaturowej wersji Mavica 2. Tym samym, przynajmniej moim zdaniem, ta cena jest zdecydowanie za wysoka jak dla osób początkujących.
A w końcu to przede wszystkim dla nich powstał ten model. Niemniej w zamian oferuje wiele funkcji, które jak dotąd nie były dostępne w dronach tej wagi. Możliwość praktycznie autonomicznego latania jak dotąd zarezerwowana dla droższych profesjonalnych konstrukcji. Taki wydatek może nawet dość znacząco uszczuplić portfel, szczególnie jeżeli dodać do niego jeszcze zestaw Fly More, ale moim zdaniem w pełni usprawiedliwiona za sprawą dostępnych funkcji.
Drona do testów dostarczył sklep DJI ARS.
Dodaj komentarz