Hasztag dongle_life rozpoczął swoje życie w okolicach 2017 roku, a zapoczątkowało go pośrednio Apple. Oczywiście nie była to żadna oficjalna akcja, a jedynie efekt kontrowersyjnej decyzji, jaką było usunięcie klasycznych portów USB-A czy HDMI ze swoich laptopów z rodziny MacBook. Od tamtego momentu rynek zalewany jest najróżniejszymi hubami i przystawkami do takich właśnie komputerów.
Jest jednak z nimi kilka problemów, a wśród największych mogę wymienić pełne wsparcie dla standardu PD oraz odpowiednie zarządzanie energią. Jest także sporo zamieszania z obsługiwanymi rozdzielczościami wyświetlanego obrazu przez wbudowane gniazdo HDMI. Ta stacja dokująca pozwala przejąć nad tym kontrolę i to w stosunkowo prosty sposób.
Prosto i stylowo
W odróżnieniu od klasycznych stacji dokujących, które są w dużym uproszczeniu jednolitym prostopadłościanem wykonanym z plastiku lub metalu, Dockcase postawił na dość niecodzienną połączenie. Główna część obudowy została wykonana z aluminium z dodatkowym radiatorem od spodu.
Z kolei na froncie znalazło się szkło. Całość bardzo mocno przywodzi na myśl produkty firmy Nothing czy tego różnego rodzaju modyfikacje wykonywane przez ludzi, które odsłaniają elementy elektroniczne w najróżniejszych gadżetach, zaczynając od konsol czy komputerów, a kończąc na ładowarkach.
W tym przypadku szkło na froncie pełni nie tylko funkcję stricte estetyczną. W centralnej części znalazł się ekran IPS o przekątnej 1.44-cala. To właśnie ten element jest największym asem w rękawie tego gadżetu. Wyświetlane są tam wszystkie podstawowe informacje dotyczące ładowania, podłączonych urządzeń czy nawet wyświetlacza.
Specyfikacja na szybko
Dockcase to może nie jest najnowszy flagowy smartfon, jednak jego specyfikacja jest istotna. Szczególnie, jeżeli chcielibyście korzystać z wyświetlacza 4K przy pomocy tej stacji dokującej. Dostępne porty prezentują się w tym wypadku następująco:
- 3x USB-A 3.2 Gen 1 (5 Gbps)
- 1x USB-C 3.2 Gen 1 (5 Gbps)
- 1x USB-C (PD 100W)
- 1x HDMI 2.0 (4K/60Hz)
Poza tym jest jeszcze jedno gniazdo USB-C, które służy do podłączania najróżniejszych urządzeń. W zestawie otrzymujecie dedykowany kabelek o maksymalnej przepustowości 10 Gbps. Ten ma długość około 30 centymetrów i z dwóch stron zakończony jest złączem USB-C.
Bardzo fajnym dodatkiem, który nie tylko świetnie pasuje do stylistyki, ale jest po prostu szalenie wygodnym, jest opis poszczególnych portów. Nad każdym portem znalazł się opis jego podstawowej specyfikacji. Także nie ma wątpliwości co do możliwości, ale i ograniczeń tej stacji dokującej.
Jeden, by wszystkimi rządzić
O ile ekran na froncie można zakwalifikować jako swoisty party-trick, to na jednej z dłuższych krawędzi znalazł się pojedynczy przycisk. Pomimo tego, że jest tylko jeden, to w dość prosty sposób pozwala na sterowanie wszystkimi funkcjami tego huba. Dla przykładu podwójne kliknięcie zmienia orientację ekranu, a przytrzymanie pozwala przełączać się pomiędzy panelami menu.
To właśnie w tym miejscu otwiera się przed każdym użytkownikiem zupełnie nowy świat. Nie tylko będziecie mieć dokładną informację ile prądu pobiera Wasze urządzenie, a ile Dockcase. Macie także wgląd w podłączony ekran czy wybraną rozdzielczość, a także podłączone urządzenia USB. W tym ostatnim przypadku każdy z portów jest reprezentowany osobno razem z nominalną maksymalną prędkością przesyłu danych.
Jednak ciekawiej robi się dopiero, kiedy przejdziecie do ekranu zarządzania wyświetlaczem czy zasilaniem PD. W tym drugim przypadku macie dostęp nie tylko do kilku trybów pracy, ale i ręcznego zarządzania mocą, która trafi do Waszego urządzenia. Przykładowo jeżeli chcecie wymusić wolne ładowanie, choćby w celu podtrzymania pracy, to z tym hubem nie stanowi to żadnego problemu.
A co z kompatybilnością?
Jeżeli kiedykolwiek musieliście zakupić taką przystawkę do komputera, tabletu czy choćby Steam Decka to wiecie, że kwestia kompatybilności to nie przelewki. Ma to ogromne znaczenie jeżeli chcecie zakupić jeden uniwersalny hub do pracy z różnymi systemami operacyjnymi. Niestety nie jest to regułą, że każde urządzenie na USB-C, które po drugiej stronie ma hub z kilkoma różnymi portami, zadziała z każdym urządzeniem, oferując przy tym zawsze pełnię możliwości.
Na Wasze i także moje szczęście Dockcase odrobił zadanie domowe i może się pochwalić szalenie długą listą kompatybilnych urządzeń. Znalazły się na innej między innymi urządzenia od Apple, także te z procesorami M1 oraz M2. Poza tym są także laptopy od takich firm jak Dell czy Lenovo. Od siebie z kolei mogę dodać, że bez problemu Dockcase dogaduje się także z komputerami od Huawei.
Nie ma on także najmniejszego problemu, żeby współpracować w nieco bardziej egzotycznych konfiguracjach. Tryb DeX od Samsunga działa na nim śpiewająco. Podobnie jak podłączenie konsoli Nintendo Switch czy też wspomnianego już wcześniej Steam Decka nie stanowi tutaj większego problemu.
Dostępny w przedsprzedaży
Jak już pewnie mogliście zauważyć, Dockcase to nie jedynie nazwa urządzenia, ale i firma, która za nim stoi. Dlatego też, jak już przystało na niewielką firmę, która ma innowacyjny pomysł, który może rozwiązać jakiś konkretny problem, cykl życia stacji dokującej Dockcase rozpoczął się na platformie Kickstarter. A jako, że mam aktualnie przyjemność o nim pisać, to okazał się być całkiem niezłym sukcesem.
W moje ręce trafiła wersja podstawowa, jednak w sprzedaży znajdzie się także wariant z dopiskiem Pro. Jedyną różnicą tych dwóch stacji jest zmiana jednego z klasycznych portów USB na gigabitowe gniazdo LAN. Cena względem podstawowego wariantu jest wyższa o 10$, natomiast zyskujecie dostęp do szybkiego i stabilnego połączenia internetowego. Może to być szczególnie przydatne choćby w momencie pobierania gier na Steam Decka czy przesyłania dużych plików z poziomu komputera.
Niezależnie od tego na co się zdecydujecie, zamówienia możecie składać już bezpośrednio na stronie producenta. Te oficjalnie figurują jako przedsprzedaż. Natomiast na samą wysyłkę nie będziecie długo czekać, bo ta ma nastąpić już w połowie maja tego roku.
Coś więcej, niż intrygujący hub
Osobiście miałem do czynienia w swoim życiu z wieloma różnymi stacjami dokowania. Niektóre większe, a inne zupełnie miniaturowe. Jednak zawsze miałem z nimi kilka zasadniczych problemów. Ich dokładna specyfikacja praktycznie nie istniała. Nawet w przypadku droższych urządzeń, które w ekstremalnych przypadkach potrafią przekraczać nawet kwotę 2 tysięcy PLN ta była bardzo okrojona.
Niestety ani komputery z systemem Windows, ani macOS, nie wspominając już wszelakich gadżetach mobilnych, nie dają nam dokładnego wglądu w podłączone urządzenia i co dokładnie się z nimi dzieje. Dockcase nie tylko daje jasny sygnał jakie urządzenie jest podłączone, ale i informuje o wielu dodatkowych rzeczach. Jednak jedną z najważniejszych funkcji, przynajmniej moim zdaniem, jest opcja sterowania zasilaniem.
Już dla samej tej funkcji warto tę stację rozważyć, ale oczywiście samych opcji sterowania jest znacznie więcej i w zależności do tego do czego podłączycie Dockcase, mogą się okazać bardziej lub mniej przydatne.
Dockcase
Sprzęt otrzymaliśmy od firmy Dockcase, nie mieli oni jednak wglądu w treść tego tekstu przed jego publikacją.
Dodaj komentarz