Vorwerk – podejście marki do klientów
Zanim wspomnimy o tytułowym zestawie Vorwerk Dream Team Extra, warto napomknąć kilka słów o samej marce i nietypowych metodach kontaktu z klientem. Vorwerk to niemiecki producent, który w swojej ofercie, oprócz urządzeń sprzątających, ma chociażby znany na całym świecie Thermomix.
Bardzo dziwnym zabiegiem, który Vorwerk zastosował na swojej polskiej stronie internetowej, jest brak możliwości zakupu bezpośredniego urządzeń. Jedyną opcją jest umówienie wizyty eksperta, który przyjedzie do Waszego domu i będzie o zamawianym produkcie opowiadał i prezentował jego możliwości na żywo.
Firma utrzymuje, że ten model sprzedaży jest jawny, a sam Vorwerk jest wieloletnim członkiem Polskiego Stowarzyszenia Sprzedaży Bezpośredniej, dbając przy tym o działanie zgodne ze statutem. Jednak sam brak możliwości wyboru dla klienta, który chciałby się zdecydować na zakup jest z jego perspektywy dyskwalifikujący. Sprzedaż z udziałem eksperta powinna być opcją, a nie wymogiem ograniczającym dostępność sprzętu dla osób zainteresowanych.
Vorwerk Dream Team Extra – specyfikacja techniczna urządzeń
Jak wspominałem już wcześniej, w internecie bardzo trudno odnaleźć jakiekolwiek informacje na temat specyfikacji technicznej urządzeń wchodzących w skład zestawu Vorwerk Dream Team Extra.
Nie mniej udało mi się dokopać do kilku szczegółów, które dla niektórych mogą okazać się kluczowe przy podejmowaniu decyzji zakupowej. Wiadomo, że robot VR7 waży około 5 kg, a podczas pracy wydaje dźwięki na poziomie maksymalnie 80 dB. Jeśli mowa o akumulatorze, to ten ma nadal oferować 70% pojemności po ok. 800 cyklach.
Odkurzacz KV7 o wadze 2,3 kg dysponuje maksymalną mocą na poziomie 400W (tryb doładowania). Maksymalne podciśnienie przy 26,8 l/s to 112 hPa (poziom 4 – 89 000 obr/min), a maksymalny przepływ objętościowy to ok. 27 l/s. Poziom mocy akustycznej to 78 dB, a ładowanie baterii zajmuje około 2 godzin.
Pierwsza część układanki – Kobold VR7
Przechodząc jednak do zestawu Vorwerk Dream Team Extra od strony bardziej użytkowej, na początek na tapet wziąłem robota sprzątającego Kobold VR7. Jeśli mielibyśmy wskazać, czym najbardziej różni się od konkurencji, to najprostszą odpowiedzią jest kształt. Robot sprzątający przypominający literę „D” to rzadziej spotykane rozwiązanie, które ma swoje oczywiste plusy.
Jaki jest tego cel? Przede wszystkim umożliwienie urządzeniu dotarcia do krawędzi. Trzeba przyznać, że – w połączeniu ze zmiotką – potrafi to zdziałać prawdziwe cuda. Nawigację w modelu VR7 oparto na obrotowym sensorze LiDAR, a sam robot nie należy do najniższych i nie wjedzie pod meble z przelotem niższym niż 11 cm.
Samo sprzątanie odbywa się bez większych problemów, robot – dzięki sensorom ToF – wykrywa najróżniejsze przeszkody, od dużych obiektów, przez leżące kable czy ubrania. Ten w połączeniu z nawigacją opartą o wiązkę lasera sprawia, że Kobold VR7 zgrabnie omija przeszkody. W trybie auto, VR7 sam dopasowuje moc do panujących warunków, na dywanie – najwyższa moc, na panelach – niższa.
Jeśli chcecie aby robot sprzątający wytrzymał na jednym ładowaniu maksymalnie długo, wystarczy przełączyć go w tryb ECO, który ma zapewnić około 120 minut działania. Po zakończonej pracy robot automatycznie powróci do stacji ładującej rzecz jasna żeby odnowić zasoby energii. Ładowanie akumulatora do pełna powinno zająć około 3,5 godziny. Oczywiście przy założeniu, że ten wcześniej został wyczerpany praktycznie do zera.
Możliwości mobilnej aplikacji My Kobold
Aplikacja, która w przypadku każdego robota sprzątającego jest podstawowym narzędziem do jego kontroli pozostawia trochę do życzenia. O ile sama pierwsza konfiguracja przebiega bezproblemowo o tyle przy tworzeniu mapy zaczynają się schody. Z poziomu apki My Kobold możemy stworzyć pierwszą mapę z pomocą funkcji szybkiego mapowania. Niestety plan pomieszczeń stworzony w taki sposób jest mało dokładny i ustępuje miejsca konkurencji.
Brakuje tutaj między innymi automatycznego dzielenia całego planu na pomieszczenia na podstawie progów i drzwi. Taka funkcja jest znana już doskonale u konkurencji i jest dostępna także w tańszych modelach.
Co więcej, podczas całego procesu nie są dodawane brakujące przestrzenie na mapie, a sama aplikacja nie umożliwia ustawienia ponownego sprzątania kolejnych stref (o ile je wcześniej sami wyznaczymy). Wiele brakujących funkcji może pojawić się w przyszłości w formie aktualizacji, ale czy tak faktycznie będzie to już kwestia producenta. Na plus jednak trzeba zaznaczyć możliwość dostosowania mocy sprzątania do pomieszczenia, o ile wcześniej plan podzielimy sobie sami.
Za premium się płaci
Podstawowy wariant Kobolda VR7 przychodzi bez stacji opróżniającej, a za komplet z nią w zestawie trzeba zapłacić 6645 zł! W tej cenie bardzo łatwo można znaleźć wiele dopracowanych i bardziej wszechstronnych robotów, które – oprócz odkurzania i opróżniania się po każdym cyklu – mopują w wielu konfiguracjach.
Mowa tutaj chociażby o takich modelach jak Deebot T20 Omni (mopowanie z dociskiem i ciepłą wodą), czy Roborock S8 Pro Ultra (ultradźwiękowy mop z dociskiem, który radzi sobie nawet z trudnymi do wyczyszczenia, zaschniętymi zabrudzeniami). Tajemnicą nie jest również to, iż wraz z tymi propozycjami otrzymujemy bardziej funkcjonalne aplikacje.
Ale jak to aż tyle? – Kobold VK7
Drugim elementem zestawu Vorwerk Dream Team Extra jest odkurzacz pionowy VK7, który podobnie jak robot VR7, jest bardzo dobrze wykonany. Na pochwałę zasługuje między innymi składana rączka, która pozwala na swobodną i wygodną pracę w różnych konfiguracjach z wykorzystaniem wielu dostępnych końcówek.
Różnic w porównaniu z konkurencyjnymi propozycjami nie brakuje w przypadku konstrukcji, która nie jest rozwiązaniem cyklonowym, jak w przypadku Dysonów, Roborocków, czy Dreame. W przypadku VK7 zastosowano bardziej klasyczną konstrukcję wykorzystującą worki na kurz, które posłużą całkiem długo, ale ich opakowanie zawierające 6 szt. trochę kosztuje.
Przytłaczający ogrom końcówek
Jednym z największych wyróżników zarówno odkurzacza Vorwerk Kobold VK7, jak i całego potężnego zestawu Dream Team Extra, są najróżniejsze końcówki. Cały zestaw przychodzi w trzech, całkiem sporych kartonach, gdzie najróżniejsze końcówki i akcesoria zajmują mniej więcej dwa z nich.
Wśród nich nie brakuje bardziej klasycznych końcówek, takich jak szczotka uniwersalna do podłóg, ssawka szczelinowa czy końcówka do usuwania kurzu z miejsc trudnodostępnych. Jednak to nie te akcesoria są wyróżnikiem, a choćby przystawka 2w1, która służy do jednoczesnego odkurzania oraz mopowania oscylacyjnego. W zestawie znajduje się także specjalna końcówka do ściągania kurzu z zasłon i innych trudnodostępnych miejsc. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że ta końcówka jest sparowana z dodatkową przedłużką.
Innym niezwykle ciekawym dodatkiem jest szczotka do czyszczenia tapicerki. Końcówka umieszczona na końcu długiej i elastycznej rury pozwala na łatwe manewrowanie nawet w małych przestrzeniach. Do tego końcówka ma wymienne wkładki, dzięki czemu służy także do odkurzania, a nawet czyszczenia materacy za pomocą dodatkowych środków.
Jak wygląda sprawa z aplikacją?
W tym przypadku aplikacja jest jedna i mowa tutaj o opisywanym wyżej My Kobold. W przypadku robota sprzątającego ta łączyła się za pomocą sieci WiFi, dzięki czemu była możliwość choćby zdalnej kontroli. Natomiast w przypadku odkurzacza pionowego jest to Bluetooth.
Aplikacja pozwala na sprawdzanie stanu zużycia poszczególnych elementów, a także udostępnia statystyki używania konkretnych końcówek czy ilość spalonych kalorii podczas sprzątania. W zasadzie jest to dodatek, bez którego odkurzacz mógłby się w zupełności obyć, zwłaszcza, że wiele z tych informacji wyświetlanych jest także na ekranie zintegrowanym z baterią.
Zderzenie z rzeczywistością bywa bolesne
W przypadku odkurzacza Kobold VK7 zdecydowanie nie możemy narzekać na brak akcesoriów. Urządzenie to wypada niesamowicie dobrze podczas odkurzania, biorąc pod uwagę cichą i długą pracę, a także prostotę i jakość sprzątania.
Z drugiej strony, za urządzenie z pełnym zestawem akcesoriów (ale bez dodatkowej baterii i robota sprzątającego) trzeba naprawdę słono zapłacić, bo niebagatelne 9795 zł. Jak więc odkurzacz z zestawu Vorwerk Dream Team Extra wypada na tle konkurencji?
Ponad dwa razy mniej kosztuje flagowa propozycja od konkurencji, czyli Dyson Gen5detect Absolute (w zestawie znajdziemy między innymi 2 x elektroszczotki, 1x mini turboszczotka, 2x dodatkowe końcówki ssące).
Jeszcze mniej pieniędzy musielibyśmy przeznaczyć na zakup Samsunga Bespoke Jet Pro Extra z następującym asortymentem w zestawie: stacja do samoczynnego opróżniania, kilka końcówek – w tym mini turboszczotka i końcówka mopującą – 2 dodatkowe baterie, stojak na akcesoria.
Czym więc wyróżnia się zestaw Vorwerk Dream Team Extra?
Na początku należy wprost stwierdzić, że pojedynczy zakup robota sprzątającego Kobold VR7 lub odkurzacza pionowego Kobold VK7 jest zwykłym kaprysem i nie ma większego sensu. Dlaczego?
Jak już wspominaliśmy wcześniej, w tym samym – a nawet w niższym – przedziale znajdziemy bardziej wszechstronne urządzenia od konkurencji.
Sprawa zmienia się w przypadku zakupu zestawu Vorwerk Dream Team Extra, bo choć nadal jest to spory wydatek, przynosi za sobą dodatkowe korzyści.
Gdzie to wszystko przechowywać?
Oba urządzenia z zestawu Vorwerk Dream Team Extra razem zajmują mniej miejsca. Dzieje się tak, bo dzielą tę samą stację dokującą z miejscem na dodatkową baterię. Największym problemem może okazać się rozmieszczenie dodatkowych akcesoriów, na który nie mamy dodatkowego pojemnika czy chociażby stojaka, który pomieściłby je w zorganizowany sposób.
O ile sam robot nie wymaga zbyt dużo miejsca, bo wystarczy schować gdzieś zapasowe worki, tak w przypadku odkurzacza z masą dodatkowych akcesoriów od producenta, sprawa jest zgoła inna.
Vorwerk Dream Team Extra – plusy i minusy
Mimo wszystko, cały system Vorwerk Dream Team Extra jest dość dobrze przemyślany i raczej spełnia oczekiwania konkretnej grupy klientów.
Ogromnym minusem jest jednak równie wysoka cena, za którą nie idą lepsze od konkurencji rozwiązania technologiczne, a wręcz przeciwnie, brakuje wielu funkcji, które znajdziemy w 2-3 razy tańszych produktach na rynku. Jednak nie można w tym miejscu zapomnieć o ogromie dostępnych w zestawie końcówek i przystawek.
Na pochwałę zasługuje design stacji, która wygląda dość ładnie i jest przede wszystkim funkcjonalna. Z drugiej strony wszystko jest tak na widoku, że ten zestaw kupuje się chyba tylko po to, żeby się pochwalić.
Odkurzacza nie możemy schować gdzieś w zakamarkach naszego domu czy mieszkania, bo… robot będzie miał problem z nawigacją do stacji ładowania.
Macie w domu urządzenia od tego producenta lub znacie kogoś, kto takowe posiada? Ile bylibyście w stanie zapłacić za zestaw Vorwerk Dream Team Extra?
ŹRÓDŁO: Vorwerk
Dodaj komentarz