Wszechobecny hałas – rozwiązaniem słuchawki
W dzisiejszych czasach wszystko jeszcze bardziej przyspieszyło. Postęp technologii, uciekający przez palce czas i chęć rozwoju sprawiają, że każdy z nas coraz bardziej pędzi przez życie. Widać to szczególnie na otwartych ulicach, gdzie każdy gdzieś zmierza próbując opanować chaos dnia codziennego. Podróżowanie w mieście wiąże się z nieuchronnym gwarem tłumu, dźwiękiem pędzących pojazdów, czy po prostu odgłosów miejskiego zgiełku.
Nie brakuje nadmiaru bodźców i to nie tylko płynących z otaczającego świata, dlatego wybawieniem i chwilą wytchnienia mogą okazać się słuchawki z aktywnym tłumieniem hałasu (ANC). Najczęściej wybierane są małe pchełki, które oferują przy swoich niewielkich rozmiarach, dla wielu zadowalający poziom wygłuszenia. Szczególnie, jeśli wybierasz te dokanałowe, które o wiele lepiej, bo fizycznie odcinają od otocznia. W połączeniu z tłumieniem szumu, dają chwilę prywatności sam na sam z ulubionymi utworami. Ale czy to wystarczy?
Mała forma słuchawek sprawia, że łatwo je ze sobą zabrać wszędzie, co jest dużym plusem, tym bardziej, że popularne stały się modele bezprzewodowe, wypychając praktycznie w całości opcje przewodowe, o których wiele osób już pewnie zapomniało. Ale nic nie zastąpi odcięcia się od otoczenia z uwagi na fizyczną formę okalających słuchawek wokółusznych.
Mało znane znaczy gorsze?
Omawiane dziś słuchawki Soundcore Space One Pro, mogą nie mówić zbyt wiele przy pierwszym kontakcie. Co innego, gdy wybrzmi nazwa “Sony”, “Bose” czy nawet “Audio-Technica”. Popularne, kojarzy się bardzo często z czymś dobrym, skoro dużo osób kupuje produkty konkretnej firmy, to muszą być odpowiedniej jakości, prawda? Ale czy to od razu musi oznaczać, że mniej rozpoznawalne firmy oferują coś niewartego uwagi? Niekoniecznie i udowadniają to właśnie Soundcore Space One Pro.
Unikalny design?
Te słuchawki wokółuszne są bardzo lekkie – ważą około 286 gram, co czuć już przy pierwszym wyjęciu z pudełka. Podczas testowania potrafiłam zapomnieć o fakcie, że mam je na swojej głowie. Miękkie wypełnienie pałąka w postaci gąbki, okala sztuczna skóra, z której również wykonane są obszycia poduszek. Dodatkowo wnętrze padów wykonane z pianki Memory Foam sprawiło, że słuchawki są naprawdę przyjemne w noszeniu.
Reszta została wykonana z plastiku o ogólnie matowym wykończeniu z pół-świecącym akcentem. Nie widać na nim odcisków palców, co jest plusem. Jednak mimo użytych materiałów, nie ma wrażenia “taniości jak z Chińczyka”, bynajmniej.
Sam pałąk pozwala na obracanie muszlą o 180°, ale to nie wszystko, bo kolejna cecha to prawdziwe pozytywne zaskoczenie, którego nie ma u konkurencji. Konstrukcja pozwala na złożenie ich do środka, aby całość zajmowała jak najmniej miejsca. O ile inne firmy pomyślały o podobnych rozwiązaniach, jak na przykład Bose QuietComfort, to konstrukcja Soundcore, wypada bardziej kompaktowo. Całość wygląda trochę jak większy pączek.
Do pudełka jest dołączony zaciągany woreczek, również wykonany ze sztucznej skóry, aby przenoszenie było łatwe i wygodne. Miły gest, choć trzeba uważać, aby nie uderzyć przypadkowo słuchawki podczas transportu.
Doznania z używania
Trzeba wspomnieć, że podczas noszenia ucho dotyka sztucznego tworzywa. Powodowało, to że po długim słuchaniu przez godziny, uszy zaczynały się pocić przez brak powietrza, niestety jest to lekkim minusem. Aczkolwiek ciężko oczekiwać prawdziwej skóry przy tej półce cenowej.
Poduszki dobrze przylegają do ciała, przez swoje wypełnienie, odcinają fizycznie od otoczenia – o to właśnie chodzi przy słuchawkach wokółusznych. Całość może leżeć trochę nisko, zostawiając przestrzeń od dołu wewnątrz poduszki, w zależności od tego jak dużą masz głowę.
Redukcja szumów – ANC
Sama fizyczna forma już w pewnym stopniu niweluje dźwięki z zewnątrz, nie mniej Soundcore Space One Pro są wyposażone w 3 tryby pracy: Usuwanie hałasu, Normalne i Tryb transparentny.
Ten pierwszy odcina od otoczenia i sprawia, że rozmowy osoby stojącej obok były niewyraźne, dzięki czemu nie rozpraszały podczas słuchania muzyki. Tryb Normalny, oferuje zwykłe, jedynie fizyczne odcięcie, zaś tryb transparenty pozwoli na słyszenie wszystkiego co dzieje się dookoła. Przyda się, jeśli chcesz usłyszeć nazwę przystanku w autobusie czy podczas prowadzenia krótkich konwersacji z drugą osobą obok.
Sam tryb transparentności ma opcję ustawienia adaptacyjnego – słuchawki wtedy nasłuchują dźwięku otoczenia i dostosowują intensywność tłumienia. Istnieje również możliwość wyboru niestandardowego, gdzie jest skala od 1 do 5.
Co istotne na pokładzie znalazła się też funkcja o wdzięcznej nazwie Wind Nose Reduction. Przydaje się szczególnie teraz podczas jesiennych dni, gdy wiatr potrafi niespodziewanie zaskoczyć. Powiew powietrza był w zasadzie niesłyszalny po uruchomieniu tej opcji.
Sterowanie muzyką
Nawigowanie odbywa się tutaj za pomocą aplikacji lub przy użyciu fizycznych przycisków na obudowie. Przyciski umiejscowione zostały z tyłu, tak aby po chwyceniu słuchawek w dłonie były wyczuwalne pod kciukiem.
Na lewej muszli od spodu jest port USB-C do ładowania i mini jack 3.5 mm. Powyżej jest dioda informująca o stanie baterii, a zaraz nad nią przycisk do włączenia słuchawek. Do góry swoje miejsce ma guzik “NC’, który służy do łatwego przełączania pomiędzy trybami tłumienia hałasu i transparentności. Na prawej muszli na dole znalazł się guzik do pauzy/wznowienia odtwarzania, a powyżej długi przycisk odpowiadający za regulację głośności.
Dedykowana aplikacja “Soundcore” pozwala na modyfikację dźwięku i przełączanie się pomiędzy trybami ANC, jeśli ktoś preferuje takie rozwiązanie.
Dobór ustawień dźwięku w aplikacji
Dźwięk i to jak jest odbierany jest bardzo indywidualną sprawą, tak samo jak preferencje akustyczne. W końcu każdy słucha innej muzyki. Słuchawki obsługują standard Dolby Audio i Hi-Res Audio, co ma stanowić o wysokiej jakości odtwarzanego dźwięku.
Po wejściu w aplikację “Soundcore” w efektach dźwiękowych jest opcja equalizera, aby dostosować ręcznie brzmienie. Jednak nie każdy jest audiofilem czy specjalistą na tyle, by odpowiednio przesuwać suwakami, tak aby to wszystko miało ręce i nogi.
Z pomocą przyszedł test brzmienia, który odmienił wszystko. Przed rozpoczęciem, dobrze udać się w ciche pomieszczenie, aby dobrze słyszeć najcichszy ton. Test składa się z 2 części – w pierwszej trzeba wybrać od którego momentu jest słyszalny dany dźwięk. Druga sekcja polegała na wyborze pomiędzy 2 wariantami brzmienia. Tę drugą czynność musiałam powtórzyć 6 razy, z uwagi na różne wariacje segmentów brzmienia.
Po wykonaniu testu, utworzone zostało HeardID Sound – unikalny identyfikator brzmienia jakie odpowiada użytkownikowi. W mojej subiektywnej opinii, poprawiło to znacząco odbiór piosenek w porównaniu z ustawieniami “out of the box”.
W aplikacji znalazły się również małe smaczki jak połączenie z dwoma urządzeniami na raz, łatwe rozmawianie aktywowane głosem, czy monit niskiego stanu naładowania baterii.
Brzmienie
Najważniejsza kwestia, to właśnie brzmienie słuchawek, to ono decyduje czy są one godne uwagi i kupienia. Pierwsze wrażenie jak nasunęło mi się na myśl podczas testowania, to fakt, że akurat ten model ma dużo basu. Domyślnie, beż żadnych ustawień był mocniej wyczuwalny. W moim przypadku, utworzenie HearID Sound spowodowało zmniejszenie niskich tonów, dlatego jeśli nie jesteś fanem “tłustych basów” to da się to naprawić. Wysokie tony wybrzmiewały bardzo dobrze, przy czym “środek” nie był przytłumiony.
W zależności od tego w jakim formacie masz swoje piosenki, oczekiwania mogą być różne. Zwykły YouTube Music oferujący dźwięk w wystarczającej jakości, brzmiał tak jak możnaby się spodziewać – bardzo dobrze. Ale co z jakością FLAC? Ta nie była rozczarowaniem, a wręcz przeciwnie – szczegółowość brzmienia zachwycała i momentami poczułam się jakbym była na koncercie na żywo.
Z tymi słuchawkami wręcz odkryłam swoje ulubione utwory na nowo, słysząc drobne akcenty, które nie były wcześniej słyszalne. Słuchawki od Soundcore mogą spokojnie konkurować z pozycjami od Jabra, Audio-Tehnica, Sony czy Bose, które potrafią być często nawet dwa razy droższe.
Przy zmianie trybu ANC nie było słuchać utraty jakości na dźwięku, jedynie w trybie “normalnym” potrafił pojawić się rozpraszający szum. W zestawie jest też kabel AUX, który niweluje opóźnienia dźwięku, jeśli zamierzasz oglądać filmy czy seriale z wykorzystaniem tych słuchawek albo użyć ich do grania w domu czy w podróży
Bateria
Jeśli jesteś casualowym słuchaczem, to ten model starczy Ci na tydzień słuchania. Producent deklaruje do 60 godzin bez ANC, a z aktywnym tłumieniem – ten wynik spada do 40 godzin. Sprawdzą się podczas długich, żmudnych podróży, które z tą parą powinny być znacznie przyjemniejsze.
Ultraszybkie ładowanie ma zapewnić po 5 minutach kolejne 8 godzin z Twoją ulubioną muzyką. Ładowanie od 10% do 100% zajęło mi około godzinę.
Podsumowanie
Plusy
Minusy
Soundcore Space One Pro to słuchawki wokółuszne, które zachwycają swoim dźwiękiem jak na model warty około 800 złotych, przynajmniej na moment pisania tego tekstu. Noszenie ich i używanie było przyjemnością, nie licząc faktu ekoskóry. Są to jak najbardziej słuchawki godne polecenia znajomym, jeśli chcą doznać dobrej jakości dźwięku za stosunkowo niewygórowaną cenę.
Soundcore Space One Pro
Sprzęt został wypożyczony od Soundcore
Dodaj komentarz