Nie będzie jakimś wielkim odkryciem stwierdzenie, że wszystkie smartfony wyglądają z grubsza tak samo. Metalowa lub plastikowa (stylizowana na metalową) ramka dzieląca dwie tafle szkła lub tworzywa sztucznego, które ma to szkło imitować. Jednym słowem absolutna nuda, której klienci nie lubią. Zakup nowego smartfona, który wygląda zupełnie tak samo jak poprzedni i nie różni się niczym od następnych dwudziestu propozycji konkurencji, nie jest marzeniem każdego.
W pewnym sensie producenci zapomnieli dla kogo produkują swoje urządzenia. Osoby, które skrzętnie analizują każdy pojedynczy numerek w specyfikacji, sprawdzają Mpix w aparatach i myślą jak wykorzystać najnowsze zaimplementowane technologie, należą niestety do mniejszości. Dla przeciętnego kupującego smartfon ma spełniać z grubsza dwie podstawowe cechy. Po pierwsze działać płynnie i długo na pojedynczym ładowaniu. A po drugie być estetyczny i dobrze wykonany.
Rodzynki w szklanej kanapce
Odróżnienie smartfona jedynie po wyglądzie staje się niezwykle trudne nawet dla najbardziej zapalonych geeków. Doskonałym przykładem może być tutaj iPhone SE 2020, a może powinienem napisać iPhone 8? Spoglądając czy to na plecki czy na obudowę, praktycznie nie da się powiedzieć, jaki to smartfon.
Bardzo podobnie jest na rynku urządzeń z Androidem, na którym producenci kopiują nie tylko od Apple, ale i od samych siebie. Wszystko po to, by jeszcze bardziej wprowadzić klientów w błąd i zakłopotanie przy wyborze nowego smartfona. Po prawdzie przestaliśmy już zwracać uwagę na design urządzenia, które będzie nam towarzyszyć na co dzień przez następne kilkanaście miesięcy.
Nie musimy tego robić, bo i tak każda nowa propozycja wygląda praktycznie tak samo jak poprzednia, różniąc się jedynie detalami. Na szczęście nie wszystkie firmy się poddały i co jakiś czas eksperymentują z nowymi sposobami na urozmaicenie wzornictwa swoich smartfonów. Wszystko by jak najbardziej wyróżniały się na tle jednolitej konkurencji, bez jakiegokolwiek większego polotu.
Chiny na czele
Niepodważalnym liderem w dziedzinie eksperymentowania z przeróżnymi formami i wykończeniem swoich smartfonów są Chiny. W zasadzie to firmy, które się tam mieszczą. Huawei, Xiaomi, OPPO, realme czy Vivo niejednokrotnie zaskakiwały swoich klientów nietuzinkowymi smartfonami. Te znacząco odróżniały się od tego, co konkurencja ma w swoim portfolio od lat.
Jednak nie mogę tutaj zapomnieć o Samsungu, który jeszcze do niedawna nieco bardziej odważnie eksperymentował z formą. Ostatnim podrygiem był Galaxy Note 10 w wersji Aura Glow, ale widocznie sprzedał się poniżej oczekiwań… więc po co pakować pieniądze w coś co się nie sprzedaje?
Edycje specjalne
Ogromną część wyjątkowych designów zawdzięczamy edycjom specjalnym. Współprace marek smartfonów z takimi brandami jak Lamboghini, McLaren czy Porshe daje niesamowite efekty i niepowtarzalne telefony. Jednak nie tylko szybkie auta się tu liczą. Producenci stawiają także na nietuzinkowe akcenty, jak edycje nawiązujące do znanych osób, serii anime, gier czy filmów. Wisienką na torcie są tutaj współprace z projektantami.
Można by w tym miejscu wymienić co najmniej tuzin najciekawszych edycji specjalnych, które powstały na konkretną okazję. Jest jednak z nimi jeden problem, a mianowicie cena. Modele, które powstały we współpracy z Porshe czy McLaren są nie tylko kosmicznie drogie, ale i dostępne w bardzo ograniczonej liczbie. Jeżeli chcecie mieć taki w swojej kolekcji, to możecie zapomnieć, że kupicie go jakiś czas po premierze.
Wtedy jesteście skazani na klasyczny design, który jak już wcześniej wspominałem, nie różni się od konkurencji, a w końcu nie o to chodzi. Z drugiej strony są takie propozycje jak realme GT czy GT Master Edition, które wyróżniają się na tle konkurencji i dostępne są nawet miesiące po premierze. Jednak tym razem marka realme poszła o krok dalej i pokazała smartfony, które zmieniają kolor. Ale czy gra w ogóle jest warta świeczki?
Jeszcze smartfon czy już kameleon?
Zaprezentowane niedawno modele z serii realme 9 Pro mogą pochwalić się wieloma ciekawymi rozwiązaniami. Jednak teraz skupiamy się na designie, a on szczególnie w wariancie Sunrise Blue jest niezwykle wyjątkowy. Pod taflą szkła znalazła się specjalna warstwa światłoczuła. Po jej naświetleniu promieniami UV zmienia ona swoją strukturę, a tym samym smartfon z niebieskiego staje się pomarańczowo-różowy.
Jednak smartfony realme nie są pierwszymi, które próbują swoich sił na terytorium zmieniania kolorów na pleckach. Wcześniej już wspomniany Samsung Galaxy Note 10 Aura Glow był jednym z pierwszych, który podchodził do tematu wielokolorowych plecków. Jednak chińskie firmy mają na całe to zagadnienie zupełnie inny pogląd i zamiast wykorzystywać zjawisko załamania światła eksperymentują z zupełnie innymi metodami.
Zarówno wcześniej wspomniany realme, jak i Vivo V23, który jak dotąd nie zadebiutował w Polsce, wykorzystują specjalną powłokę zmieniającą kolor pod wpływem światła UV. To jednak nie jedyne techniki, z których korzystają producenci z Państwa Środka. Kolejną, znacznie bardziej wysublimowaną, są tafle ze szkła elektrochromatycznego. Te potrafią zmieniać swoje właściwości poprzez zasilenie ich niewielkim prądem.
Dokładnie z tego skorzystała marka OPPO przy okazji produkcji modelu Reno5 Pro+ Artist Edition. Ta oczywiście zadebiutowała jedynie w Chinach i w bardzo ograniczonym nakładzie. Bardzo podobną technologią chwaliło się swego czasu Vivo, jednak żaden faktyczny smartfon, który by ją aktywnie wykorzystywał nie wyjechał z fabryk tej firmy…
Komu to potrzebne…?
Choć brakuje na rynku wyróżniających się smartfonów, to problem może wynikać nie z niechęci producentów, a zastosowanych materiałów i tego co robimy z naszymi smartfonami. Jeżeli coś się stanie z takim nietypowym szkłem, jakie znajduje się na pleckach, w domyśle po prostu pęknie, to naprawa może być problematyczna. Nie chodzi nawet o sam proces, a o dostępność części zamiennych.
Przykładowo, jeżeli plecki w takim Samsungu Galaxy Note 10 Aura Glow uległyby zniszczeniu, to łatwiej o wymianę na kolor biały czy czarny, niż wersję załamującą światło… Podobnie może wyglądać sytuacja z realme 9 Pro. A co robią użytkownicy, by zachować ich smartfony w jak najlepszym stanie wizualnym? Praktycznie od razu po zakupie ładują je w etui, które w pełni zasłania to, nad czym inżynierowie i projektanci pracowali przez ostatnie miesiące…
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że istnieją przezroczyste etui na smartfony, ale jestem też świadom ich przypadłości. Z czasem po prostu żółkną, a co za tym idzie już nie prezentują się tak dobrze i trzeba je po prostu wymienić. Wina, podobnie jak prawda, jest gdzieś pośrodku. Producenci robią telefony, które potrafią się stłuc po upadku z kilku centymetrów. A my się na o godzimy i po prostu ładujemy je w etui, by się przed tym ustrzec, zamiast zrobić z tym coś więcej…
Czy smartfony w przyszłości będą niczym kameleony? Zakładając, że jeszcze przez jakiś czas zostanie z nami forma klasycznej szklanej kanapki, to raczej nie. Bardziej prawdopodobna jest przyszłość takich smartfonów jak Xiaomi Mi Mix Alpha, które może nie wyróżniają się na pierwszy rzut oka, ale dzięki otoczeniu ich ekranem mogą wyświetlić cokolwiek chcemy.
Źródła: AXO, PhoneArena
Dodaj komentarz