Rozróżnisz oryginalne zdjęcie od ulepszonego? A co jeśli oryginał nigdy nie istniał?

Aparat w naszym smartfonie zyskuje na jakości i funkcjonalności dzięki AI, jak praktycznie wszystko dookoła nas w dzisiejszych czasach. Jednakże za niedługo zdjęcia wykonanego smartfonem nie będzie można nazwać zdjęciem, również przez AI.

Awatar Mateusz Rej

Aparat przekraczający definicje i rzeczywistość?

Aparat koncepcyjnego smartfona
rolewitz_designs – Instagram

Obraz lub jego podobieństwo przechwycone za pomocą fotografii można nazwać zdjęciem. Jednakże AI (z ang. Artificial Intelligence ‐ Sztuczna Inteligencja), którym wspomagają się aparaty w naszych smartfonach, zagina nie tylko definicję zdjęcia, ale i rzeczywistość. 

Każdy producent smartfonów przykłada dużą uwagę do zdjęć, które wykonują jego urządzenia, ponieważ większość użytkowników ceni sobie ich jakość. Odkąd w smartfonowych aparatach zaczęło liczyć się oprogramowanie, a nie sam sprzęt, to powstało wiele nowych możliwości udoskonalania fotografii. 

Jedną z nich stała się implementacja AI, która początkowo tylko rozpoznawała obiekty i dostosowywała parametry takie jak saturacja, ekspozycja itp. Natomiast dzisiaj AI w aparacie smartfona potrafi znacznie więcej ‐ czasami aż zbyt wiele.

Gdzie leży granica podobieństwa?

Aparat Huaweia P30 Pro

W 2019 roku Huawei zaprezentował Huaweia P30 Pro, który został wyposażony w peryskopowy obiektyw z 5-krotnym zbliżeniem optycznym. Taka optyka pozwoliła mu również na 50-krotny zoom hybrydowy. Na tamten moment P30 Pro jako jedyny pozwalał na takie zbliżenie przy robieniu zdjęć. Dlatego też Huawei oparł na tej funkcji cały marketing i zaprezentował jego możliwości na przykładzie zdjęć naszego księżyca. Fotografie okazały się aż za dobre i szybko dostrzeżono pewien haczyk, do którego Huawei się nie przyznał do tej pory. 

Wszystkie znaki na niebie wskazują na to, że Huawei P30 Pro wykorzystuje AI. Za jego pomocą aparat smartfona rozpoznaje księżyc i nakłada na niego inną, dokładniejszą grafikę, nawet w czasie rzeczywistym na podglądzie. Temu zabiegowi sprzyja fakt, że z Ziemi widać przez cały czas tylko jedną stronę księżyca. Zatem wystarczy tylko jedno zdjęcie księżyca domyślnie wbudowane w pamięć wewnętrzną urządzenia. 

Inni producenci również zaczęli stosować podobną sztuczkę w swoich smartfonach, czasami nawet nie tylko w obiektywach z peryskopowym zoomem. Aby sprawdzić, czy twój smartfonowy aparat również stosuje tą technikę, wystarczy wycelować w księżyc i powoli zwiększać przybliżenie. Jeżeli ostra poświata wokół niego zniknie i pojawią się na nim ciemniejsze plamy (kratery), to najprawdopodobniej posiadasz tę funkcję.

Takie niewinne oszustwo powoduje, że otrzymujemy obrazy o obiektywnie lepszej jakości, ale czy można je nazwać zdjęciem? Przecież wizerunek księżyca, który wychwytuje nasz obiektyw różni się od tego, który finalnie widzimy w przetworzonym obrazie. Niby wygląda podobnie, ale czy to już nie kwalifikuje się do pracy graficznej, łączącej nasze zdjęcie z innym zdjęciem księżyca?

Granica przesady

Aparaty w smartfonach wykorzystują AI również do wielu innych zabiegów. Minimalizowanie dystorsji (zakrzywienia obrazu) obiektywu szerokokątnego, zmiany saturacji danych scenerii, rozmycie tła i sztuczny makeup to tylko kilka z nich. Niektóre potrafią przybliżyć nas do rzeczywistości, a niektóre od niej oddalić. Jednakże poprzeczką w świecie smartfonów przestaje być odzwierciedlenie realiów, a upodobania, które ogranicza tylko nasza wyobraźnia. 

Jak aparat smartfona rozpoznaje elementy twarzy i nakłada dzięki temu cyfrowy makeup
photoekb.ru

Możliwe, że w przyszłości producenci przestaną się ograniczać tylko do Księżyca i coraz więcej popularnych obiektów będzie podmienianych przez AI. Może nawet takie zwyczajne rzeczy jak trawa, liście i ikoniczne budynki będą zastępowane na zdjęciach innymi grafikami. Wszystko po to, by aparat wypluł bardziej konkurencyjne zdjęcie.

Możliwe, że producenci zaczną implementować tryb robienia zdjęć o nazwie „Reality Mode”, który będzie przechwytywać obrazy bez sztuczek AI. Jeżeli coś takiego się pojawi, to raczej będzie to oznaczało, że przesadziliśmy. 

Niby ma przedrostek smart, ale czasem głupieje

zamyślony robot
Mike MacKenzie – Flickr

Tryb automatyczny znacznie ułatwia życie, bo nie musimy się uczyć dostosowywania parametrów do danych scenerii. W dzisiejszych smartfonach praktycznie każdy aparat jest wyposażony w asystenta fotografii, czyli AI, które podpowiada nam jak robić dobre zdjęcia. Zazwyczaj rozpoznaje ono obiekty i manipuluje kolorami, a czasami nawet automatycznie przełącza tryby aparatu i obiektywy. 

Nachalność podpowiedzi i automatyzacji asystenta fotografii jest różna u każdego producenta. Nawet modele tej samej marki potrafią się różnić jego możliwościami przez różne wyposażenie i wersje oprogramowania. W niektórych smartfonach AI rzuca subtelne propozycje zastosowania danego trybu lub obiektywu, na które zgadzamy się jednym dotknięciem guzika. 

Natomiast w innych asystent fotografii automatycznie decyduje o tym z jakiego trybu lub obiektywu mamy robić zdjęcie. Po prostu nie pyta się nas o zdanie i zachowuje się tak, jakby wiedział lepiej od nas czego chcemy. Na szczęście asystentów fotografii można łatwo wyłączyć. Jednakże nawet po ich dezaktywacji aparat naszego smartfona może decydować o niektórych prostych i kluczowych opcjach za nas. Często nawet w trybie profesjonalnym.

Problem na skalę makro

Aparat marko Oppo Find X3 Pro i jego możliwości
Sparrows News – YouTube

Zdjęcia powierzchni z bliska lub małych obiektów muszą być wykonywane obiektywami makro. Ich specyfika pozwala na skupienie ostrości obrazu w tak małej odległości, jak kilka centymetrów.

Producenci implementują do swoich smartfonów dedykowane obiektywy makro lub obiektywy szerokokątne z opcja makro. Ten drugi typ często jest wspierany autofokusem albo AI. Dzięki temu aparat smartfona zna swoją odległość od obiektu naprzeciwko i zamienia obiektyw szerokokątny w makro, jeżeli jest odpowiednio blisko. Pozwala to na zawarcie funkcjonalności dwóch obiektywów w jednym. 

Aparat iPhone'a 13 Pro z bliska

Oba typy obiektywów makro załączają się zazwyczaj, gdy asystent fotografii jest włączony. Jednakże zdarzają się takie przypadki, że aparat w smartfonie sam decyduje, nawet przy wyłączonym lub nieistniejącym wspomaganiu AI. Jako przykład może tu chociażby posłużyć zeszłoroczny iPhone 13 Pro i iPhone 13 Pro Max. Natomiast nie są przykładem godnym naśladowania, ponieważ kompletnie nie pozwalają samodzielnie decydować o zmianie na tryb makro. A i ich automatyzacja również nie jest nieomylna. 

Taka automatyzacja okazuje się często wygodna i przydatna. Natomiast problem pojawia się, gdy niechcący zbliżymy jakiś obiekt do aparatu i musimy czekać na powrót do poprzedniego obiektywu. A czasami nawet trzeba manualnie zmienić optykę. Takie omylne machnięcie ręką lub chwilowe wsadzenie palca do kadru może zniszczyć zdjęcie, jeżeli zmiana obiektywu będzie trwać zbyt długo. Szczególnie jeżeli fotografujemy dynamiczną sytuację, w której liczy się każda milisekunda. 

Zapłaciłem za aparat z optycznym zoomem, to chce z niego korzystać!

Aparat iPhone'a 13 Pro vs aparat Xiaomi Mi 11 Ultra - porównanie maksymalnego przyblirzenia

Obiektywy z optycznym przybliżeniem (tzw. teleobiektywy) zazwyczaj wyposażone są w gorszy sensor i optykę, w porównaniu do głównego obiektywu (1x). Aby zapobiec zdjęciom gorszej jakości, producenci stworzyli algorytm zmieniający te obiektywy, w zależności od warunków oświetleniowych. 

Kiedy aparat uzna, że jest za ciemno na korzystanie z teleobiektywu, to zachowuje jego wartość przybliżenia i nakłada ją na obiektyw główny. W związku z tym finalnie otrzymujemy wycięty i wygładzony fragment zdjęcia z głównego obiektywu. Co prawda uzyskujemy w ten sposób zdjęcie o mniejszej ilości cyfrowego szumu i artefaktów, ale też o znacznie niższej rozdzielczości. 

Aby to sprawdzić należy zasłonić palcem główny obiektyw  (1x), albo teleobiektyw w jasnym pomieszczeniu i sprawdzić na podglądzie, który z nich jest zasłonięty. A następnie zrobić to samo w słabo oświetlonym miejscu. 

Tylko producent wie jaka jest prawdziwa skuteczność i jakość zdjęć wykonanych w niekorzystnym oświetleniu obiektywem z optycznym zbliżeniem. Jednakże skoro praktycznie każdy z nich implementuje ten algorytm, to najwidoczniej jakość niedoświetlonych zdjęć wykonanych teleobiektywem musi być tragiczna. 

Czy to aż takie trudne?

przełącznik

Złotym środkiem wydaje się automatyczna sugestia, która po kliknięciu dopiero włącza lub wyłącza sugerowany tryb, albo zmienia obiektyw. Ewentualnie oddzielna opcja w aplikacji aparatu, która pozwala nam wybrać pomiędzy manualnym i automatycznym wyborem trybów i obiektywów. Tak samo powinno być w przypadku AI i podmiany księżyca (i nie tylko), bo jej również nie da się wyłączyć.

Niestety producenci nie pozwalają nam nawet na zmianę stanu automatyzacji tak podstawowych i prostych opcji. Jakość i upodobania zdjęć są sprawą subiektywną i każdy powinien mieć wybór pomiędzy automatyzacją powyższych funkcji. 

Aparat i machina automatyzacji

Robot

Smartfon jest przepełniony automatycznymi procesami, które dzieją się bez naszej wiedzy w tle. Dzięki temu możemy pozwolić sobie na swobodę i beztroskę w trakcie jego używania. Jednakże są miejsca i elementy w systemie, w których powinniśmy mieć wybór. 

Automatyzacja rozleniwia ludzi, bo przestajemy się interesować tym, co nas otacza. Jednocześnie pozwala zaoszczędzić czas potrzebny na naukę obsługi danego urządzenia lub mechanizmu i zainwestować go chociażby na czytanie tego artykułu.

Źródło miniaturki: FreePik

Awatar Mateusz Rej

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Na razie brak komentarzy.
Bądź pierwszą osobą, która wyrazi swoją opinię!
Starsze komentarze Nowsze komentarze


Przeszukaj portal TechnoStrefa.com

Dalsze wyniki

Brak wyników.

Wyszukiwanie obsługiwane przez