Rząd USA wypowiedział stanowczą wojnę jednej z najpopularniejszych platform dedykowanych twórcom krótkometrażowego contentu video
TikTok, bo o nim mowa już niedługo zostanie obłożony bezwzględnym embargiem na terenie całych Stanów Zjednoczonych
Wydaje się, że zaniepokojone społeczeństwo zaczęło pośpiesznie kierować swoje kroki w stronę konkurencji i to na masową skalę
Skąd wziął się cały ten zgiełk?
Niemałe poruszenie wśród społeczeństwa wzbudziło oficjalne obwieszczenie rządu Stanów Zjednoczonych o wdrożeniu ogólnokrajowych regulacji zakazujących korzystania z rzekomo niebezpiecznej platformy. Politycy swoją decyzję argumentują tym, że światowy gigant może stanowić realne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Ile w tym prawdy? – nie do końca wiadomo.
Z racji tego, że ustawa ma wejść w życie już 19 stycznia, legiony zaniepokojonych obywateli błądzą trochę po omacku w poszukiwaniu przysłowiowej brzytwy. Faktem jest, że zarówno twórcy jak i obserwujący na potęgę migrują do konkurencji TikToka, jednak z czego wynikają obawy?
TikTok jak TikTok, niby nic, ale…
Jak mówi jedno z popularnych angielskich przysłów: „każda historia ma dwa zakończenia”, podobnie jest również i w tym przypadku. W chwili obecnej w samym tylko USA aktywnych jest około 170 milionów kont, czyli kilkukrotnie więcej niż wynosi całkowita liczba ludności w Polsce.
Według statystyk 7 milionów z tej puli wykorzystywanych jest w celach biznesowych zwłaszcza przez małe i średnie firmy. Skala problemu jest zdecydowanie większa, ponieważ zestawienia nie uwzględniają wielu użytkowników indywidualnych, dla których działalność tego typu nierzadko jest jedynym źródłem dochodu. Całkiem realny i uzasadniony jest więc strach przed nagłą utratą środków do życia, nie wspominając już o miliardowych stratach dla Skarbu Państwa.
Alternatywo TikToka, ratuj!
Absolutnie nie powinien dziwić ekspresowo zwyżkujący trend zmierzający ku przeniesieniu swojej aktywności do konkurencji. Zdecydowanym faworytem w tej kwestii wydaje się być REDNote w rodzimych kręgach znana jako Xiaohongshu, czyli „Czerwona Książeczka”. Sama koncepcja, target oraz reguły gry nie różnią się jakoś drastycznie od zachodniego odpowiednika, a diabeł może tkwić w detalach.
W samych tylko Chinach od momentu powstania w 2013 aplikacja cieszy się stale rosnącą popularnością a w chwili obecnej zrzesza aż 300 milionów użytkowników. W praktyce oznacza to, że średnio 1 na 4 obywateli tego kraju korzysta z usługi w ten czy inny sposób.
Wzrost zainteresowania (i to znacznie bardziej dynamiczny) ogarnął również Amerykanów, ponieważ program w relatywnie krótkim czasie stał się hitem numer 1 Apple Store w kategorii social media. Sami twórcy również nie próżnują, czynnie zachęcając potencjalnych odbiorców do skorzystania z dobrodziejstw platformy.
Cytrynowy Feniks z popiołów
Co ciekawe również ByteDance, spółka-matka posiadająca prawa do marki TikTok, ma w zanadrzu alternatywę dla swojego „dziecka”. Twór znany jako Lemon8 zasadniczo zahacza o tematykę pierwowzoru i może być postrzegany jako próba ratowania jego płonących zgliszczy.
Pomimo tego, że ani Lemon ani REDNote na naszym podwórku nie jest jakoś szczególnie znany, nie jest to w żadnym razie jakiś niszowy projekt z programistycznej „pipidówki”. Po pierwsze Lemon8 nie jest oficjalnie dostępny w polskim Play Store, chociaż pobranie go z mniej oficjalnego źródła jak na przykład APKPure nie stanowi większego wyzwania. Po drugie REDNote, w zdecydowanie nie tak popularnym jak w przypadku USA App Store w dalszym ciągu zajmuje u nas 2 miejsce.
Źródło: CNN Business
Dodaj komentarz