Wszystkie nowości iPhone’a 15 i 15 Plus
Najbardziej w oczy rzuca się Dynamiczna Wyspa, która zastąpiła przestarzałego notcha. Niestety dalej jest to tylko element wizualny pozwalający rozróżniać nowsze modele od starszych, bo jej funkcjonalność ciągle jest mocno ograniczona. Ale za to ekran w tych smartfonach jest świetnie widoczny w Słońcu, dzięki super wysokiej maksymalnej jasności na poziomie 2000 nitów.
Zdecydowanie ważniejsze od niej jest USB‐C. Tak! W Końcu po tylu latach doczekaliśmy się złącza przystosowanego do dzisiejszych standardów. Ale jego kwestia jest na tyle szeroka i ciekawa, że powiem o tym później, bo zdecydowanie w pierwszej kolejności muszę wspomnieć o aparatach.
48 Mpix w podstawowym iPhone!
Podstawowe iPhone’y w końcu po tylu latach dostały większe sensory. Mowa tu o głównych obiektywach o rozdzielczości 48 Mpix. Jednakże warto zaznaczyć, że to nie te same, co w iPhone’ach 14 Pro i Pro Max. Mimo tej samej rozdzielczości ich powierzchnia jest znacznie mniejsza. A co za tym idzie powinny być gorsze, ale w praktyce mają większe możliwości. Jak to możliwe? Wszystko przez oprogramowanie.
Aparaty iPhone 15 i 15 Plus od teraz robią domyślnie zdjęcia w rozdzielczości 24, a nie 12 Mpix dzięki czemu są znacznie ostrzejsze, szczególnie jeśli je przybliżycie. Szczerze mówiąc chyba nikt się nie spodziewał tej opcji i mowa tu także o konkurencji. Nawet Samsung słynący z ogromnych sensorów nie pozwala robić „w automacie” zdjęć w takiej rozdzielczości. Szanuję to wyjście przed szereg, bo „walka cyferkami” ze strony Apple to rzadkość, a tu jeszcze ma realne przełożenie na jakość.
Ale spokojnie, nie musicie się obawiać o to czy najtańsza wersja pamięciowa 128GB Wam wystarczy. Te fotki zapisywane są w bardzo wydajnym formacie, dzięki czemu średnio ważą tylko o 50% więcej oraz można wymusić w ustawieniach standardową rozdzielczość 12 Mpix.
Tylko nie rozumiem jednej rzeczy. iPhone 15 ma dokładnie ten sam procesor co iPhone 14 Pro i również oba te modele dysponują obiektywami o rozdzielczości 48 Mpix. Pomimo tych podobieństw, tej opcji nie znajdziemy w iPhonie 14 Pro. Być może Apple chce sztucznie poszerzyć przepaść pomiędzy tymi generacjami, żeby zachęcić do kupna nowszych modeli. Szczerze mówiąc, nie zdziwiłoby mnie to ani trochę.
„Bezstratny” zoom w iPhone 15?
A skoro jesteśmy jeszcze przy rozdzielczości warto poruszyć temat zoomu. wszystkie iPhone’y 15 korzystają ze sprytnej sztuczki, która polega na tym, że ze zdjęcia o rozdzielczości 48 Mpix wycinają ze środka obraz o rozdzielczości 12 Mpix i po prostu rozciągają go na cały ekran. Tym sposobem otrzymujemy cyfrowo dwukrotnie przybliżone zdjęcie o standardowej ostrości.
Dzięki temu iPhone’y 15 i 15 Plus nie tylko robią lepsze zdjęcia oddalonym obiektom, ale przede wszystkim mogą robić ostrzejsze portrety.
Jednakże jest jedna rzecz warta sprostowania. Apple podczas prezentacji oraz na swojej stronie powiedziało, że dwukrotne zbliżenie cyfrowe iPhone 15 i 15 Plus odpowiada jakością optycznemu zbliżeniu. Jednakże to porównanie jest trochę na wyrost przez co wiele osób źle to zinterpretowało i powiela błąd, że jest całkowicie bezstratne, a jednak jakością nie dościga prawdziwych teleobiektywów.
Szczypta magii iOS
A skoro mowa o zdjęciach portretowych to też warto wspomnieć o kolejnej dużej nowości. Wszystkie iPhone’y z serii 15 robiąc zdjęcia automatycznie zapisują informacje o głębi, ale także krótkie wideo. Jest to ogromne uproszczenie, bo teraz wystarczy, że wyciągniecie telefon, odpalicie aplikację aparatu i po prostu naciśniecie spust migawki. A dopiero w wolnej chwili w aplikacji galerii decydujecie o tym czy to zdjęcie ma mieć rozmazane tło, czy też ma być ruchome.
Na identycznej zasadzie działa także możliwość zmiany punktu ostrości, która jak sama nazwa wskazuje wyostrzyć lub rozmazać pierwszy lub drugi plan na dowolnym zdjęciu. Niemniej jednak ona nie działa tak dobrze i nie zawsze radzi sobie z wyostrzeniem naturalnie rozmazanego tła.
Co ciekawe, ta obie te funkcje również nie jest dostępne na iPhone’ach 14 Pro, które mają dokładnie ten sam procesor, a nawet dedykowany sensor LiDAR do detekcji głębi.
Czy iPhone 15 robi dobre zdjęcia?
Pewnie się zastanawiacie jak te wszystkie nowości mają się w praktyce, więc śpieszę z odpowiedzią.
Jeśli chodzi o fotki to zdecydowanie różnica w stosunku do poprzedniej generacji oraz konkurencji leży w ostrości. 24 Mpixelowe zdjęcia może na pierwszy rzut oka nie ukazują więcej szczegółów, bo ekrany iPhone’ów i tak nie są w stanie oddać ich rozdzielczości. Jednak po przybliżeniu, czy też przycięciu, różnica jest drastyczna i to zarówno za dnia jak i w nocy. Zdecydowanie dodatkowe piksele docenią osoby, które lubią drukować zdjęcia.
Poza tym charakterystyka zdjęć w żaden sposób się nie zmieniła. Kolory domyślnie dalej są bardzo naturalne z lekkim dodatkiem żółtego odcienia. Tak jak w poprzednikach, HDR mocno rozjaśnia cienie z tą różnicą, że jest w nich trochę więcej szczegółów i mniej szumu.
Nareszcie podstawowe iPhone’y mają przyzwoity dwukrotny zoom, który pozwala przybliżyć się do postaci i robić bardziej profesjonalne zdjęcia portretowe. Jednakże to ciągle cyfrowe zbliżenie, więc siłą rzeczy zawsze jest na nim więcej szumu i zaburzone proporcje. Zatem prawdziwego teleobiektywu, jaki znajdziemy u konkurencji lub w droższych modelach Pro nie zastępuje.
Czy iPhone’y dalej najlepiej nagrywają?
Natomiast jeśli chodzi o wideo to wielkiej poprawy nie ma. W stosunku do poprzedniej generacji stabilizacja troszeczkę lepiej łagodzi wstrząsy i zauważyłem też, że jest odrobinę mniej szumów. Zatem ta generacja iPhone’ów również nagrywaja jedne z najlepszych wideo spośród wszystkich smartfonów na rynku.
W ramach ciekawostki mogę powiedzieć, że wiele pionowych filmików np. na TikToka nagraliśmy właśnie nimi pomimo, że moglibyśmy robić to bardziej profesjonalnym sprzętem. Wszystko przez to, że oferują właśnie bardzo wysoką jakość audio i wideo, a jednocześnie są bardzo wygodne w obsłudze. Zatem nawet do pewnego stopnia są w stanie zastąpić profesjonalne kamery.
USB‐C to szerszy temat…
Apple pod naciksiem Unii Europejskiej w końcu uległo i zaimplementowało do wszystkich iPhone’ów 15 złącze USB‐C i nawet nie wiecie jak to ułatwia życie.
Ani razu nie musiałem szukać „kabla do iPhone’a”, tylko nareszcie mogłem ładować go, swojego MacBooka i wszystkie inne akcesoria tylko jednym przewodem i ładowarką. A kiedy szwankował mi AirDrop to po prostu tym samym przewodem podpiąłem go do laptopa i zgrałem z niego pliki.
Ale USB-C w iPhone nie tylko zapewnia kompatybilność, ale także pozwala zapomnieć o konieczności zabierania ze sobą dodatkowego kabla, który łatwo zgubić, albo po prostu o nim zapomnieć. Niezależnie czy idziemy do kogoś, czy gdzieś podróżujemy możemy być pewni, że ktoś pod ręką będzie miał przewód USB-C.
Co prawda, podstawowe modele dostały tylko USB‐C w wersji 2.0, które jest tak samo wolne jak Lightning. Niemniej jednak mimo wszystko dzięki niemu mamy nieco więcej możliwości. Do iPhone’a 15 podłączymy cały szereg peryferiów takich jak, np. monitory, telewizory, mikrofony, HUBy, pendrive’y czy też dyski, a nawet czytniki kard SD. Poza tym za pomocą przewodu możemy ładować iPhonem inne urządzenia jak np. słuchawki, czy też inne smartfony.
Jak myślicie, czy dużo Androidowców przeniesie się teraz na iPhone’y skoro mają to samo złącze? A może na odwrót? Dajcie znać w komentarzach.
Patoekologia Apple
Nie byłbym sobą, gdybym nie skrytykował hipokryzji Apple w kwestii ekologii. USB‐C mogło trafić już dawno temu do iPhone’ów. Aczkolwiek ze względu na to jakie korzyści finansowe przynosiło wydawanie certyfikatów na złącze Lightning i program MFi tego nie zrobili. Przez to niezliczone ilości akcesoriów bazujących na złączu Lightning po prostu trafią na wysypisko, bo nie będą pasować do nowych smartfonów z nadgryzionym jabłkiem, ani do niczego innego. Gdyby wcześniej postawiliby na USB‐C znacznie ograniczyliby ilość tych elektrośmieci.
Oczywiście podczas premiery ani razu o tym nie wspomnieli! Zamiast tego zrobili cringe’ową kilkuminutową scenkę jak dyskutują z „Matką Naturą” o tym jak bardzo są neutralni ekologicznie. Po prostu brak słów…
A no i oczywiście Apple nie byłoby sobą, gdyby nie zażądało fortuny za zwykłą przejściówkę z portu Lightning na USB‐C, bo kosztuje aż 169 zł!
Jak na co dzień sprawuje się iPhone 15 i 15 Plus?
Phone 15 i 15 Plus w tym roku doczekały się innego wykończenia oraz delikatnie zmienionej bryły. Mają nieco bardziej zaokrąglone krawędzie, dzięki czemu lepiej leżą w dłoni oraz po raz pierwszy podstawowe iPhone’y otrzymały szklane matowe plecki. Nowe wykończenie sprawia prawie wcale się nie palcują.
Oba te modele w tym roku również otrzymały procesor poprzedniej generacji A16 Bionic, który napędza iPhone’y 14 Pro. Jest to trochę oburzające, że tegoroczny smartfon dostaje zeszłoroczny procesor, ale prawda jest taka, że i tak jest ekstremalnie wydajny i świetnie zoptymalizowany. Nawet jako wymagający użytkownik nie miałem żadnych problemów z zacinaniem, czy też przegrzewaniem.
iPhone 15 może także pochwalić się całkiem niezłym czasem pracy na baterii. Mimo to, że ma niewielką przekątną 6,1” to dorównuje zeszłorocznemu iPhone’owi 14 Pro Max, jak i innym znacznie większym flagowcom z Androidem. Bowiem bez większych problemów uzyskałem na nim ponad 6 godzin czasu pracy na ekranie, który przynajmniej mi wystarcza na cały dzień. Natomiast iPhone 15 Plus to zupełnie inna liga, bo potrafi zbliżyć się nawet do 8 godzin czasu pracy na ekranie co czyni go jednym z najlepszych na rynku.
Niemniej jednak szybkiego ładowania dalej żaden z nich nie wspiera, a szkoda. Jak na dzisiejsze standardy około 1 godziny ładowania od 0 do 100% to bardzo kiepski wynik.
Pozostałe spostrzeżenia do iPhone 15 i 15 Plus
- Wszystkie dostępne kolorystyki są pastelowe, a co za tym idzie bardzo wyblakłe.
- Dołączony do zestawu przewód USB-C na USB-C ma ten sam kolor co wybrany przez nas telefon. Tak samo plastik w porcie telefonu.
- Odświeżanie ekranu to dalej standardowe 60 Hz, co jest nieakceptowalne w tym przedziale cenowym.
- Żaden z tych modeli nie wspiera funkcji Always On Display, a mogłyby, bo mają panele OLED.
Minusy
Plusy
iPhone 15 i 15 Plus
Promocja ze strony Apple
Prawie tak samo przełomowe jak USB‐C jest to, że iPhone’y potaniały. Wyobraźcie sobie, że Apple po raz pierwszy w historii obniżyło cenę iPhone’a w Polsce. Zawsze z roku na rok były tylko podwyżki, a teraz w końcu doczekaliśmy się obniżki, chociaż dalej nie jest kolorowo. Bowiem iPhone 15 kosztuje teraz tyle samo, co iPhone 13 podczas premiery.
I dobrze, bo kolejna podwyżka byłaby czystym absurdem. Zeszłoroczny iPhone 14 został wyceniony na zaporowe 5199 zł, które było całkowicie nieadekwatną ceną, bo nie oferował praktycznie nic więcej od poprzednika, a w pewnym momencie był nawet 1000 zł droższy.
Teraz iPhone’a 15 został wyceniony na 4699 zł za podstawową wersję 128 GB, a 15 Plus kosztuje 5299 zł. Nie są to małe pieniądze, ale w porównaniu do zeszłego roku jeszcze akceptowalne. W końcu pojawiło się w nich dużo nowości, które czynią je nawet lepszymi od modeli 14 Pro na pewnych płaszczyznach. Dlatego też zdecydowanie są to najlepsze podstawowe iPhone’y od lat, aczkolwiek nie powiedziałbym, że są najlepszymi smartfonami w tym przedziale cenowym.
Za podobne pieniądze można kupić bardzo kompletne flagowce bazujące na Androidzie. Np. tegoroczny S23 Ultra gdzieniegdzie jest dostępny za 4800 zł, a ma znacznie większe możliwości fotograficzne. Natomiast za 3600 zł, czyli prawie 1000 zł mniej, jest podstawowy Samsung S23, który może również konkurować z podstawowym iPhonem 15.
Ale to nie tak, że na rynku jest tylko iPhone i Samsung. W tych pieniądzach konkurencja jest ogromna, a przekonacie się o tym z naszego kompleksowego rankingu smartfonów, który aktualizujemy nie co rok, nie co kwartał, tylko co miesiąc!
Smartfony iPhone 15 oraz iPhone 15 Plus zostały wypożyczone że sklepu RTV Euro AGD.
Dodaj komentarz