Jednym z wielu zarzutów, jakie można mieć do robotów sprzątających, szczególnie tych ze średniej i niskiej półki, jest częstotliwość opróżniania zbiornika na brud. Doskonale zbierają nawet najmniejsze drobiny czy sierść, jednak skuteczność spada wraz z zapełnianiem się zbiornika. Droższe modele od jakiegoś czasu oferują specjalne stacje dokujące z klasycznym workiem do odkurzacza, do którego trafia zawartość takiego zbiorniczka. Teraz przyszedł czas by taka wygoda trafiła także do tańszych modeli.
Zestaw skromny, ale kompletny
Roborock Q7 Max dostępny jest tak naprawdę w dwóch różnych konfiguracjach. Wersja „podstawowa”, czyli ta z Dopiskiem Max, oferuje robota sprzątającego wraz z przystawką mopującą oraz klasyczną stacją dokującą, która służy tylko do ładowania. Natomiast wariant Max+, który trafił do nas na testy, i którym będziemy się dzisiaj zajmować, pozbywa się klasycznej stacji dokującej na rzecz nieco większego rozwiązania.
Mam tutaj na myśli stację opróżniającą. Ta znajduje się bezpośrednio w zestawie z robotem wraz z workami, do których będzie trafiać cały brud zebrany przez robota w trakcie sprzątania. To właśnie ona dopełnia całego zestawu, dzięki czemu robot może być praktycznie bezobsługowy przez kilka tygodni. Jednak nie uprzedzajmy faktów.
Roborock Q7 Max+
Sam robot sprzątający jest bezpośrednim następcą modelu S5 Max, który co ciekawe nadal znajduje się w sprzedaży. Jest to mało intuicyjne, ale firma chciała w ten sposób rozdzielić rodzinę swoich flagowych robotów, jaką jest seria S oraz tych bardziej budżetowych, które jednocześnie garściami czerpią z droższych modeli. Tym jest właśnie seria Q, której Roborock Q7 Max i A7 Max+ są pierwszymi reprezentantami.
Skrócona specyfikacja
Specyfikacja to nie wszystko
Cyferki prezentowane w tabelkach specyfikacji nie oddają całości obrazu jakiegokolwiek sprzętu. W końcu jest wiele aspektów, których nie da się tak po prostu zmierzyć. Jednym z nich jest jakość wykonania. Całość robota to układanka bardzo dobrze spasowanych ze sobą elementów, które tworzą spójną całość. Co więcej jakość wykonania tych elementów także stoi na wysokim poziomie. Jedyne do czego można się tutaj przyczepić to zastosowanie błyszczącego plastiku, który niestety prędzej czy później będzie porysowany.
Niemniej nie tylko one mają znaczenie, ale i drobne elementy, które sprawiają, że robot wyróżnia się na tle konkurencji. Przykładowo sensor LiDAR nie służy jedynie do skanowania przestrzeni. Został zintegrowany także z czujnikiem nacisku, który wykrywa, kiedy robot wjeżdża pod nieco zbyt niskie meble albo na przykład, kiedy coś strąci. Na uwagę zasługuje także szczotka główna, a także ta boczna służąca do wymiatania kurzu z trudno dostępnych miejsc. Szkoda, że ta jest przykręcana, a nie montowana za pomocą jakiejś szybkozłączki.
Zarówno w pierwszym, jak i drugim przypadku są to szczotki w pełni silikonowe. Tym samym nie będą gubić włosia w trakcie sprzątania, ale to nie jedyna ich zaleta. Zmiotka boczna znacznie lepiej radzi sobie nawet z najmniejszymi drobinami. Natomiast szczotka główna jest praktycznie w pełni odporna na wkręcanie się włosów czy sierści.
Jest to spory problem szczotek hybrydowych spotykanych u innych producentów. Tutaj nie ma o nim mowy, a ewentualne wyczyszczenie takiej szczotki zajmuje zaledwie kilka sekund. Ponadto jest to szczotka pływająca, dzięki czemu cały czas dostosowuje się do powierzchni po której robot się porusza.
Po pierwsze wygoda
Specjalne stacje dokujące stają się coraz popularniejsze, jeżeli mówimy o robotach sprzątających. Te coraz częściej nie pełnią jedynie funkcji ładowania robota, ale są także miejscem, gdzie zbiera się cały kurz zebrany w trakcie sprzątania. Dokładnie tak jest w modelu Q7 Max+, gdzie taką stację wraz z dedykowanymi workami otrzymujecie w zestawie.
Cała konstrukcja jest zaskakująco lekka i nie zajmuje wiele miejsca w mieszkaniu. Wewnątrz znalazł się specjalny pojemnik, do którego wkładacie worek o maksymalnej pojemności 2.5 L. Warto to podkreślić, bo nie jest to najpojemniejsza stacja na rynku. Propozycje konkurencji oferują większą pojemność, jednak idzie to także w parze z ceną.
Pojemnik robota jest opróżniany po każdym sprzątaniu, jednak możecie tę akcję wywołać także bezpośrednio z aplikacji. Dzięki temu możecie wręcz w pełni zautomatyzować codzienne odkurzanie w Waszym domu z pomocą tego robota. W tym wszystkim jest jednak drobny szkopuł. Robot nie został wyposażony w dedykowany otwór, przez który śmieci przedostają się z niego do stacji dokującej.
Wykorzystywany jest do tego ten sam otwór, który służy także do zbierania kurzu. Tym samym zabrakło tutaj klapki, która zapobiegłaby wysypywaniu się kurzu czy to kiedy wyjmiecie zbiornik z robota czy też w trakcie sprzątania, kiedy ten jest już przepełniony.
No dobra, a jak to sprząta?
Roborock Q7 Max+ sprząta dokładnie tak, jak można by się spodziewać po połączeniu wysokiej siły ssącej, dokładnego śledzenia i pojemnej baterii. Robot bez problemu radzi sobie z mniejszymi i większymi zabrudzeniami w całym mieszkaniu. Pojemna bateria wystarcza na sprzątanie przez maksymalnie 3 godziny bez przerwy. To się oczywiście tyczy sprzątania w trybie oszczędnym, a przy przełączeniu na tryb Turbo ten czas ulega skróceniu.
Jednak nawet wtedy, kiedy robotowi zabraknie mocy na dokończenie sprzątania reszty mieszkania, to nie ma w tym najmniejszego problemu. Sam wróci do stacji dokującej, uzupełni energię i dokończy sprzątanie. Warto zwrócić w tym miejscu uwagę na dość silny powiew, jaki wydobywa się z silnika, który umieszczony został z tyłu robota. Ten może powodować, że większe skupiska kurzu nie zostaną odpowiednio zebrane w trakcie pojedynczego sprzątania, ale i na to znajdzie się sposób.
Za sprawą sensora LiDAR jest w stanie stworzyć dokładną mapę całego mieszkania, a z pomocą dodatkowych sensorów bez przeszkód nawiguje nawet w ciasnych przestrzeniach. Dzięki temu radzi sobie z odkurzaniem nawet najtrudniej dostępnych zakamarków Waszego mieszkania.
A co z mopowaniem?
Robot może nie tylko odkurzać, ale i mopować. Nie jest to jednak najzwyklejsze przecieranie odkurzanej powierzchni na mokro. Roborock postawił tutaj na nieco bardziej zaawansowane rozwiązanie, dzięki czemu całość jest znacznie skuteczniejsza. Mop podczepiany do robota w trakcie całej pracy jest dociskany z siłą około 300 gramów. Dzięki temu jest w stanie zebrać nie tylko nowo powstałe zabrudzenia, ale i te zaschnięte.
To jednak nie koniec jego możliwości, ponieważ z poziomu aplikacji możecie wybrać typ podłogi, po której robot się porusza. Jest to szczególnie istotne w przypadku powierzchni drewnianych, które są znacznie bardziej wrażliwe na wilgoć. Robot automatycznie dobierze parametry sprzątania na mokro tak, by nie narazić podłogi w Waszym domu czy mieszkaniu na szwank. Możecie też samemu dopasować tę wartość, a do wyboru jest aż 30 poziomów zwilżania mopa. Szkoda, że nie znalazła się tutaj możliwość sprzątania w tak zwaną jodełkę, ale może pojawi się to w jakiejś aktualizacji.
Aplikacja na 5+
Kontrolę nad tym robotem możecie sprawować oczywiście z poziomu aplikacji mobilnej. Ta jest znacznie potężniejsza, niż może się wydawać na pierwszy rzut oka. Klasycznie dla apki Roborock jest możliwość stworzenia do 4 oddzielnych map dla czterech różnych kondygnacji w Waszym domu. Co więcej przy okazji podziału na pokoje możecie także dopasować praktycznie każdy parametr oferowany przez tego robota.
Przykładowo w kuchni robot będzie odkurzał dwukrotnie używając do tego maksimum wody. Z kolei jeżeli przejdzie do korytarza czy salonu, to zwiększy liczbę cykli odkurzania, ale zmniejszy ilość zużywanej wody do minimum, ze względu na drewnianą podłogę. W aplikacji możecie tworzyć także wirtualne ściany czy strefy No-Go, do których robot po prostu nie wjedzie. Przydaje się szczególnie, jeżeli macie w domu jakiegoś pupila. Robot wtedy ominie np. miski z jedzeniem czy wodą.
Jednak tym, co wyróżnia oficjalną aplikację Roborock Home jest tryb Matrix. Ten pozwala Wam na zeskanowanie całego mieszania za pomocą kamery w smartfonie. Dzięki temu robot jeszcze lepiej odnajduje się w przestrzeni i jest w stanie nawet rozpoznać meble, pod którymi się znajduje. Co prawda jest to przede wszystkim ciekawostka, która nie ma jakiegoś szczególnego zastosowania, chociaż to może pojawiać się, ponownie, w aktualizacji.
Jest też klasyczny Mi Home
Niemniej, jeżeli aplikacja Roborock Home do Was nie przemawia, albo raczej nie chcecie instalować kolejnego programu na smartfonie, to możecie bez przeszkód skorzystać z Xiaomi Home. Wiele funkcji jest identycznych, co w przypadku oficjalnej aplikacji. Cóż, ciężko żeby było inaczej, bo wyglądają praktycznie identycznie. Z poziomi Mi Home nie macie jedynie dostępu do trybu Matrix, czyli skanowania domu za pomocą smartfona.
Roborock Q7 Max+ – Warto?
Tym co najbardziej działa na korzyść robota Roborock Q7 Max+ jest stosunek ceny do oferowanych funkcji. W zaskakująco przystępnej cenie udało się zmieścić nie tylko bardzo dobrego robota sprzątającego, jako takiego, ale i stację dokującą z pojemnikiem. Dzięki takiemu połączeniu robot idealnie sprawdzi się w sytuacjach, kiedy nie tylko nie macie czasu sprzątać, ale i zapominacie opróżnić zbiorniczka w robocie.
Model Q7 Max+ oferuje między innymi możliwość stworzenia harmonogramu, który w połączeniu ze zbiorniczkiem wystarczy na pełne opróżnienie robota aż 5 razy. Producent szacuje, że robot przy systematycznym sprzątaniu całego mieszkania może działać autonomicznie nawet do 7 tygodni.
To oczywiście zależy od tego jak często będzie on sprzątać, ale i tego jak duże jest Wasze mieszkanie. Nie można zapominać, że nie ma tutaj mowy o mopowaniu, bo stacja nie ma opcji czyszczenia mopa i uzupełniania wody. Niemniej jednak nawet mimo tego, trudno o lepszą i bardziej niezawodną opcję w tym przedziale cenowym.
Dodaj komentarz