Jeżeli chodzi o historię całej serii, to ta rozpoczyna się w kwietniu 2019 roku. Wtedy do sprzedaży trafił pierwszy model nazywający się po prostu OPPO Reno. W momencie publikacji tego tekstu mamy początek czerwca, na półkach sklepowych w Polsce już od jakiegoś czasu znajduje się cała seria OPPO Reno7. Natomiast w Chinach, czyli ojczyźnie OPPO, swoją premierę miała cała rodzina Reno8. Czy przy takiej częstotliwości wydawania telefonów jest jeszcze miejsce na innowacje?
Zestaw całkiem pokaźny
Zanim przejdę do samego smartfona, wypada przyjrzeć się zawartości pudełka, bo w przeciwieństwie do flagowców konkurencji znajduje się tutaj coś więcej, niż kabel i kilka świstków papieru. OPPO zadbało o swoich klientów, bo w skład zestawu, poza oczywiście samym smartfonem, wchodzi także kilka dodatkowych akcesoriów.
Największą bolączką najnowszych smartfonów jest brak dołączonej ładowarki w pudełku. Na szczęście OPPO nie należy jeszcze do tej, podobno elitarnej, grupy. W zestawie znalazła się dość masywna kostka, która oferuje autorską technologię szybkiego ładowania. Ta jest w stanie dostarczyć 65W mocy i została wykonana w standardzie SuperVOOC. Zaraz obok niej nie zabrakło dedykowanego przewodu, który jest w pełni zgodny z ładowarką i pozwala na szybkie ładowanie smartfona z pełną mocą.
Nie zabrakło w całym zestawie także dedykowanego etui. Jest to standardowy przezroczysty case, który mimo wszystko jest dobrze wykonany i zapewnia podstawową ochronę nowego telefonu. W zestawie nie znajdziecie natomiast słuchawek czy przejściówki z USB-C na gniazdo słuchawkowe. Na szczęście ten drugi element nie był konieczny, bo takie złącze znalazło się bezpośrednio na pokładzie samego smartfona.
OPPO Reno7 5G
Wróćmy jednak do samego telefonu, w końcu to on jest głównym bohaterem tego tekstu. Z pewnością wzrok przykuwają plecki. Sam smartfon dostępny jest w dwóch kolorach – pierwszy to klasyczna czerń, a drugi znacznie ciekawszy, niebieski, który trafił do naszej redakcji na testy. Matowe plecki mienią się kolorami, które z błękitu przechodzą w purpurę, w zależności od tego, jak pada na nie światło. Co ważniejsze plecki praktycznie w ogóle się nie palcują, za co ogromny plus.
Skrócona specyfikacja
Wyspa do bólu standardowa
Z tyłu znalazła się też wyspa z aparatami, w końcu jest to element każdego współczesnego smartfona, którego nie może zabraknąć. Niemniej zabraknąć mogło jednego z trzech obecnych na niej obiektywów. Mam tutaj konkretniej na myśli oczko makro o rozdzielczości 2 Mpix z przysłoną f/2.4. Nie zrozumcie mnie źle, to nie jest jakaś krucjata przeciwko fotografii makro. Jednak zamiast montować dodatkowy sensor wątpliwej jakości, lepiej wykorzystać do tego celu obiektyw szerokokątny.
Już nie jeden producent pokazał, że jest to możliwe i to ze znacznie lepszymi efektami, aniżeli za pośrednictwem dedykowanej kamery makro. No, ale przecież liczba oczek musi się zgadzać. Na szczęście całą sytuację ratuje główny obiektyw oferujący 64 Mpix, który jest w stanie uchwycić naprawdę ładne zdjęcia i to także w nocy. Ten aparat także robi lepsze zdjęcia z bliska, niż dedykowany obiektyw makro. Szkoda jedynie, że w głównej matrycy zabrakło dodatkowej optycznej stabilizacji obrazu.
To było jednak jedno z dwóch dużych oczek na wyspie, drugim jest obiektyw ultraszerokokątny o rozdzielczości 8 Mpix i polu widzenia 119 stopni. To właśnie z jego pomocą będziecie w stanie zrobić zdjęcia z nieco ciekawszej perspektywy. Szkoda, że w tym modelu nie pojawiła się funkcja mikroskopu, którą oferuje między innymi OPPO Reno7 4G. Z kolei, jeżeli przejdziemy na front, tam w pojedynczej dziurce w ekranie została umieszczona 32 Mpix matryca do zdjęć selfie.
Specyfikacja to jedno, a fotki?
OPPO w tym modelu, a właściwie w całej serii Reno7, skupiło się przede wszystkim na trybach portretowych. Jednak nie tylko w przypadku kamerki selfie, jak mogłaby sugerować intuicja. Specjalnych filtrów czy dodatkowych opcji doczekała się zarówno kamera frontowa, jak i zestaw umiejscowiony na pleckach.
OPPO do Waszej dyspozycji oddało między innymi możliwość regulacji poziomu rozmycia tła. Telefon oczywiście symuluje ten efekt, jednak robi to z całkiem niezłym rezultatem. Możecie wybierać przysłonę od f/0.95 do f/16. A samych poziomów pomiędzy jest dokładnie 25, co do jednego. Wrócił także bokeh flare, jednak nie tylko na zdjęciach, ale i w filmach. Ten pozwala na utrwalanie wspomnień nie tylko z rozmytym tłem, ale i dodatkowym efektem flary. Jednak w przypadku filmów musicie liczyć się ze sporym spadkiem jakości do poziomu 720p.
Smartfon bez wspomagania ze strony AI może nagrywać maksymalnie w rozdzielczości 4K. Jednak, jeżeli nie macie w kieszeni statywu bądź gimbala, to warto jednak skorzystać z pomocy sztucznej inteligencji. Ta nie tylko ustabilizuje wideo, ale i dobierze odpowiednie parametry nagrywania do aktualnej scenerii. Warto w tym miejscu nadmienić, że portretowe tryby działają nie tylko na głównym zestawie aparatów, ale i kamerce selfie i to zarówno w dzień, jak i w nocy.
OPPO Reno7 5G radzi sobie zaskakująco dobrze, szczególnie jeżeli chodzi o portrety nocne i to także tych wykonywanych kamerką selfie. Niestety w przypadku filmów z włączonym efektem bokeh widać znaczący spadek jakości. Szkoda, że OPPO nie pokusiło się tutaj o próbę optymalizacji tego trybu w taki sposób, by działał przynajmniej w rozdzielczości FullHD. Ale cóż… może pojawi się to w przyszłych modelach?
Smartfon tak po prostu, na co dzień
Aparaty to niewątpliwie istotny element każdego smartfona, ale bynajmniej nie jedyny. Na froncie Reno7 5G znalazł się płaski ekran AMOLED o przekątnej 6.43-cala. Matryca osiąga maksimum 800 nitów i jest odświeżana z częstotliwością 90 Hz. W rogu znajduje się już opisana wyżej kamera selfie, a całego obrazu „dopełnia” dość duża ramka pod ekranem.
Nawet pomimo tego, sam ekran jest jednym z lepszych na rynku. W końcu jak przystało na tego typu matrycę, otrzymujecie praktycznie perfekcyjne i nasycone kolory oraz jednocześnie głębokie czernie. Jednak nie tylko technologia ma znaczenie. Za sprawą zadowalającego poziomu jasności całość obsługuje standard HDR10+. Co ciekawe OPPO Reno7 5G uzyskało także oficjalną certyfikację od serwisów streamingowych takich jak Netflix czy Amazon Prime Video.
Szkoda, że przy tak dobrym ekranie czy oficjalnej certyfikacji zabrakło głośników stereo. Taką opcją mogą pochwalić się aktualnie już nie tylko flagowce, ale i smartfony budżetowe. Do Waszej dyspozycji jest jedynie jeden przetwornik, który znalazł się klasycznie na spodzie urządzenia. Na szczęście i tutaj, duży plus dla OPPO, znajdziecie tam także złącze słuchawkowe, o które coraz trudniej w nowych smartfonach.
Jeżeli chodzi o „wnętrzności” tego smartfona, to za wszelkie obliczenia odpowiada tutaj MediaTek Dimensity 900 5G oraz 8 GB pamięci RAM. Co ciekawe, jej pojemność możecie dodatkowo rozszerzyć poprzez specjalną funkcję, która zamienia miejsce na dane w wirtualną pamięć podręczną. Może to być całkiem użyteczna opcja, szczególnie jeżeli macie wiele aplikacji uruchomionych w tle. Natomiast musicie pamiętać, że taka pamięć jest zdecydowanie wolniejsza od klasycznego RAM-u.
Procesor oczywiście odpowiada za płynne działanie systemu, ale i gier. Tutaj jednak może nieco odstawać, bo ten blisko roczny układ w tych najbardziej wymagających produkcjach, może nieco niedomagać. Niemniej oferuje także łączność z siecią najnowszej generacji 5G czy też obsługę WiFi 6. Dlatego wszelkie braki, jeżeli chodzi o wydajność układu graficznego, możecie z łatwością nadrobić za sprawą streamingu.
Ładowanie SuperVOOC
Nie mogę w tym miejscu zapomnieć o baterii w tym smartfonie. OPPO Reno7 5G ma na pokładzie ogniwo o pojemności 4500 mAh i obsługuje szybkie ładowanie. Mowa tu konkretnie o wewnętrznym standardzie OPPO – SuperVOOC o mocy 65 W, które jest w stanie uzupełnić energię w tym smartfonie do 100% w nieco ponad 30 minut. Taką też ładowarkę znajdziecie w zestawie z telefonem.
Zanim przejdę do podsumowania, została jeszcze jedna kwestia – system operacyjny. Na pokładzie OPPO Reno7 5G znalazł się Android 11 z nakładką ColorOS 12. Jest dla mnie w pełni zrozumiałe, że Reno7 5G został zakwalifikowany jako średniopółkowiec. Jednak mamy połowę 2022 roku, Android 12 trafił oficjalnie w ręce użytkowników w październiku 2021 roku. Od tego czasu minęło ponad 8 miesięcy, a na horyzoncie znajduje się już Android 13.
Nie ma żadnego wytłumaczenia dla takiego działania. Szczególnie, że sam ColorOS w wersji 12 jest przystosowany także do nowszego systemu Google. Nawet OPPO Reno7 4G trafia do użytkowników z Androidem 12 na pokładzie… Abstrahując już od tej co najmniej dziwnej sytuacji, nakładka ColorOS 12 to jeden z ciekawszych tworów na rynku. Jest tak za sprawą dobrze działające integracji z komputerem czy też dość intrygującej opcji zwiększającej bezpieczeństwo. Jeżeli ktoś spojrzy Wam przez ramię, to telefon to wykryje i schowa otrzymane powiadomienia, zapewniając Wam tym samym większą prywatność na co dzień.
To w końcu jest średniak czy nie?
Przez cały tekst przedstawiałem OPPO Reno7 5G jako smartfon ze średniej półki. W końcu wskazuje na to zastosowany procesor, ekran czy możliwości fotograficzne. Ten model ma jakieś swoje mniejsze problemy czy niedociągnięcia, które można załatać aktualizacją, ale w ogólnym ujęciu jest naprawdę niezłym smartfonem. OPPO postanowiło jednak zgładzić ten model już w dniu rynkowej premiery, wyceniając go praktycznie jak urządzenie z wysokiej półki, żeby nie napisać flagowca.
Ten w momencie premiery kosztował nieco poniżej 3 tysięcy złotych. W tej cenie można bez trudu znaleźć inne, lepsze smartfony. By nie szukać daleko, w podobnej cenie kupicie Xiaomi 11T Pro, najnowszego POCO F4 GT czy nawet iPhone 11. Przy takiej konkurencji OPPO Reno7 5G nie prezentuje się specjalnie okazale, ale to jeszcze nie koniec, bo ten praktycznie nie różni się od swojego poprzednika, czyli Reno6 5G.
Ten model nie tylko wciąż jest w sprzedaży, ale i jego cena jest znacznie atrakcyjniejsza i dużo bardziej konkurencyjna. Poza tym otrzymał on już jakiś czas temu aktualizację do Androida 12 z nakładką, a jakże, ColorOS 12. Ciekawą propozycją może okazać się jeszcze OPPO Reno7, ale w wersji 4G. Co prawda nie obsługuje on najnowszego standardu sieci, ale aktualnie kosztuje poniżej 2 tysięcy i wyposażony jest np. w dużo ciekawszą funkcję mikroskopu, szczególnie w zestawieniu z kamerą makro.
Jak to jest tym OPPO Reno7 5G?
Na sam koniec dnia, w momencie kiedy przychodzi do podsumowań, OPPO Reno7 5G nie jest złym smartfonem. Co więcej jest to propozycja naprawdę przyzwoita, ale przede wszystkim niezwykle źle wyceniona już od pierwszego dnia na rynku. Szczególnie widać to w zestawieniu ze smartfonami z podobnej półki cenowej, które biją ten model pod każdym względem.
Za jakiś czas, kiedy jego cena spadnie, ten może okazać się całkiem sensowną propozycją. Szkoda tylko, że OPPO wydaje modele z serii Reno z taką częstotliwością, że ten model praktycznie nie ma szansy nastąpić. To kwestia czasu zanim seria Reno8 trafi do Polski. Może się to stać nawet w tym roku, a wtedy OPPO Reno7 5G stanie się niczym więcej, niż ofiarą niezwykle agresywnej polityki premierowej producenta.
Dodaj komentarz