iPhone i wieczne ograniczenia
Całe to omówienie zacznijmy od ograniczeń sprzętowych, czyli funkcji, których nie ma żaden iPhone, a które znajdują się we wszystkich – nawet kilkukrotnie tańszych – Androidach. Jednym z przykładów jest czytnik linii papilarnych, który kiedyś był dostępny w smartfonach Apple, ale do tej pory nie powrócił i… szybko się to raczej nie zmieni.
Gniazdo ładowania to kolejny aspekt, wokół którego jest sporo kontrowersji. Choć to już niedługo ulegnie zmianie, to do tej pory w jakimkolwiek iPhone na próżno szukać złącza USB-C, które bije na głowę wiekowego Lightninga. Smartfony Apple nie wspierają również szybkiego ładowania i ładowania zwrotnego – dostępnego w Androidach już od kilku lat.
Apple podobnie zresztą traktuje swoich klientów, którzy na własną rękę muszą zainteresować się tematem zakupu odpowiedniej ładowarki. Gigant tłumaczy się tutaj ekologią i dbaniem o środowisko, ale jest to nic innego jak zwykłe maksymalizowanie zysków, o czym pisaliśmy już jakiś czas temu.
iOS, czyli używaj tak, jak Ci mówimy
System operacyjny z iPhone’ów zbiera dużo pochwał, choć tak naprawdę jest bardzo ograniczony w stosunku do konkurencyjnego Androida. O ile u tych drugich możecie zdecydować, w jaki sposób chcecie korzystać ze swojego smartfona (np. wybierając pomiędzy klasycznymi przyciskami wirtualnymi i gestami), tak iPhone podejmuje decyzje za Was.
Do dostępnych gestów co prawda idzie się przyzwyczaić, ale korzystanie z nich jest bardzo niekomfortowe dla osób praworęcznych. Najlepszym przykładem jest przycisk do cofnięcia lub zamknięcia danego okna, który znajduje się w… lewym górnym rogu. Na próżno szukać również – znanego i lubianego z Androidów – uniwersalnego gestu cofnięcia.
Prawdziwy bałagan zaczyna się w momencie przejścia do ustawień, bowiem wszystkie pobrane aplikacje trafiają do głównego menu, zamiast – tak jak w Androidzie – czekać grzecznie w osobnym folderze. Chcecie dokonać zmian w konkretnej aplikacji? Nie ma problemu, ale pamiętajcie, że nie zrobicie tego „od razu”, bowiem najpierw musicie przejść do ustawień telefonu, a tam przekopać się przez to całe zamieszanie…
Gigant z Cupertino nie pyta także o to, czy chcecie, aby Wasze zdjęcia automatycznie lądowały w chmurze. System poinformuje o takim obrocie spraw dopiero w momencie, gdy zużyjecie darmowy limit 5 GB, jednocześnie zachęcając Was do wykupienia większego pakietu.
iPhone nie lubi się też z rozwiązaniami innych producentów, niezależnie od tego, czy chodzi o przesłanie plików, czy udostępnianie obrazu na telewizor bez Apple TV. Urządzenia spoza ekosystemu działają gorzej, o ile w ogóle i są znacznie trudniejsze w konfiguracji.
Z AppStore wcale nie jest lepiej
Kolejnym minusem iPhone’ów – przynajmniej z perspektywy użytkownika, który nie chce być ograniczony przez system – jest fakt, iż niemożliwym jest instalowanie aplikacji spoza sklepu AppStore.
Jeśli już przyzwyczaicie się do faktu, iż możecie pobierać jedynie „oficjalnie” dostępne programy, to szykujcie się na dodatkowe opłaty. Za aplikacje, które w Google Play są całkowicie darmowe, na telefonach z systemem iOS będziecie musieli zapłacić.
Co więcej, niektóre aplikacje na iPhone’ach są pozbawione wielu funkcji, które normalnie są dostępne na telefonach z Androidem. Podobnie jest zresztą z mobilnymi przeglądarkami, które – w dużym uproszczeniu – są jedynie ładniej wyglądającym Safari.
Jakby tego wszystkiego było mało, instalowanie każdej aplikacji trzeba dodatkowo potwierdzić. Teoretycznie można robić to za pomocą Face ID, ale jeśli coś pójdzie nie tak – szykujcie się na wpisywanie swojego hasła (nawet za każdym razem).
Nie podoba Ci się iOS? Masz problem
Jeśli myśleliście, że będziecie chociaż mogli dowolnie spersonalizować ekran główny czy jakikolwiek inny obszar roboczy w swoim iPhone, to byliście w błędzie.
Co prawda 3 lata temu Apple wprowadziło interaktywne elementy ekranu – dostępne w Androidzie od ponad 10 – ale na tym zakończyły się możliwości personalizacyjne tychże smartfonów.
Wolnej ręki klienci giganta z Cuppertino nie mają również w temacie ustalania pozycji aplikacji na ekranie smartfona, co może być największym problemem dla osób, które nie mają zbyt dużych dłoni. Na próżno szukać też znanych z Androidów alternatywnych launcherów, ale możecie za to zmienić sobie tapetę, której przez ikony i widżety praktycznie nie widać.
iPhone, czyli smartfon dla specyficznego grona odbiorców
Wspomniane problemy są oczywiście jedynie wierzchołkiem góry lodowej, ale nie oznacza to, iż smartfony od Apple są złym czy kompletnie nieopłacalnym wyborem. Niemniej, podobnie jak w innych przypadkach, tutaj również rozchodzi się o gust i osobiste preferencje, ale też przyzwyczajenie.
Jeśli więc do tej pory korzystaliście z Androida, to polubienie się z iOS-em może zająć całkiem sporo czasu. Mimo tego, uważamy, że zawsze warto próbować nowych rzeczy (w tym nowych urządzeń), więc nic (oprócz ceny) nie stoi na przeszkodzie, aby wziąć iPhone’a na „próbę” i zobaczyć, jak będzie Wam się z nim żyło!
Jesteście #teamAndroid, czy #teamiOS? Niezależnie od tego, z którego obozu jesteście, czy korzystaliście kiedyś z urządzenia z konkurencyjnym systemem?
Dodaj komentarz