Choć dotyczy to przede wszystkim pracowników zdalnych, mniej uczciwe „jednostki” znajdą się również wśród tych, którzy pracują z biura. To nie podoba się pracodawcom, którzy nie płacą „za darmo” i oczekują pewnych efektów.
Z tego powodu zarządy kolejnych firm stawiają na „bezpieczne przeglądarki”, zamiast konsumenckich aplikacji, bowiem dają im one większą kontrolę nad pracownikami i tym, czym zajmują się w godzinach pracy. Po drugiej stronie bariery stoją sami pracownicy, którzy chcą czuć, że pracodawcy im ufają.
Nie wszyscy pracownicy są uczciwi. I to jest problem
Od momentu „wybuchu” światowej pandemii mogliśmy obserwować szybki wzrost zainteresowania pracą zdalną. Obecnie część firm stara się z niej rezygnować, a jeszcze inne decydują się na tryb hybrydowy (stacjonarnie & zdalnie). Niektórzy pracodawcy uważają bowiem, że pracownicy zdalni są mniej wydajni.
Jednocześnie wokół tych wszystkich zmian wisi problemu braku uczciwości niektórych pracowników – tyczy się to przede wszystkim tych działających z domu, ale i w przypadku osób pracujących stacjonarnie nie jest idealnie. Z tego właśnie powodu firmy wprowadzają różne zabezpieczenia i funkcje, które – przynajmniej na pozór – mają pomóc im kontrolować zatrudnionych w godzinach pracy.
Mowa tutaj np. o wykrywaniu braku aktywności w takich aplikacjach jak Microsoft Teams czy Slack, co jednak w łatwy sposób można omijać specjalnymi gadżetami. W związku z tym, zarządy poszukują kolejnych sposobów, które mogą pomóc im w rozwiązaniu tego problemu, aż trafiają na… bezpieczne przeglądarki.
Czym są bezpieczne przeglądarki?
Każdy z nas na co dzień korzysta z „normalnych”, konsumenckich przeglądarek, takich jak Google Chrome, Firefox, Opera, Brave czy Microsoft Edge. O ile z zasady nie ma w nich nic złego, to nie są one 100% bezpieczne, przez co czasami ich użytkownicy padają ofiarami ataków hakerskich i tracą dostęp do różnych danych.
Bezpieczne przeglądarki to opracowane „na nowo” przeglądarki, które często są lepiej połączone z różnego rodzaju aplikacjami firmowymi. W związku z tym, że powstają na zlecenie danej firmy, są bezpieczniejsze, niż te konsumenckie. I choć właśnie to wspomniane bezpieczeństwo jest oficjalnie głównym powodem, dlaczego zarządy decydują się na ich wdrożenie, w tle często jest druga, często nawet ważniejsza przyczyna. Chodzi o kontrolę pracowników, na której tak niektórym zależy.
Osoby z uprawnieniami w firmach, które korzystają z tego typu dedykowanych przeglądarek, mają wgląd do takich informacji jak historia odwiedzanych witryn, czas spędzony na każdej z nich i wszystkie komunikaty (w tym również błędy i ostrzeżenia), które wyskakują danemu użytkownikowi.
Pracownicy nie są zadowoleni z takiego obrotu spraw
Zastosowanie tego rozwiązania w praktyce całkowicie rozwiązuje ten problem, bo nawet, jeśli jakiś pracownik nadal będzie zajmował się wszystkim oprócz pracą, jego przełożeni szybko mogą to zweryfikować i się z nim pożegnać.
Jednocześnie na wzmożonych kontrolach tracą uczciwi pracownicy, którzy nie są zadowoleni z tego, że ich pracodawcy najzwyczajniej w świecie im nie ufają. Choć znają powód wdrażania takich zastosowań, w codziennej pracy nie mogą czuć się komfortowo, ze świadomością, że zarząd cały czas patrzy im na ręce…
Czy spotkaliście się już z przypadkiem stosowania bezpiecznych przeglądarek w firmie? Jak zareagowalibyście na taki pomysł w Waszym miejscu pracy?
Dodaj komentarz