Co tak mało?
Pierwszy smartfon z podekranową kamerą selfie, ZTE Axon 20 Extreme, pojawił się na rynku 2,5 roku temu (3.12.2019). Od tego momentu poza nim pojawiło się tylko 8 modeli z tą technologią, co daje nam w sumie 9 urządzeń. Natomiast dzięki wyszukiwarce witryny GSMArena możemy sprawdzić, że w podobnym okresie czasowym od wejścia w życie tej technologii pojawiło się:
- 888 modeli urządzeń z klasycznym wcięciem w ekranie, tzw. „notchem” (2017 ‐ 2020)
- 558 modeli urządzenia z okrągłym wycięciem w ekranie na obiektyw tzw. „punch hole” (2018 ‐ 2021)
- 73 modeli urządzeń ze zmotoryzowanymi wysuwanymi obiektywami selfie (2018 ‐ 2021)
Niestety w najbliższej połowie roku nic nie zapowiada się na wielkiej fali premier smartfonów z tą technologią. Zatem bardzo możliwe, że przez 3 lata istnienia na rynku nie będzie nawet 20 modeli z podekranowymi kamerami selfie. Ciekawe ile z nich dotrze do Europy, bo aktualnie z tych 9 oficjalnie dystrybuowany w naszym regionie jest tylko 1. Póki co wyłącznie Samsung Z Fold 3 nie jest ekskluzywny dla Chin.
Czyżby problemy przerastały producentów?
Póki co podekranowe kamery selfie znacznie gorzej wypadają od tradycyjnych rozwiązań pod względem jakości przechwytywanych obrazów. Największym problemem jest to, że specjalnie dostosowany fragment przezroczystego ekranu przepuszcza mniej światła od zwykłego szkła. Ponadto tradycyjne obiektywy do selfie cechują się małymi sensorami, do których dociera niewiele promieni świetlnych.
Taka kombinacja jest na tyle szkodliwa, że zdjęcia muszą przejść w tle domyślny automatyczny proces rozjaśniania i odszumiania. Jednakże nawet taka silna obróbka nie jest w stanie odzyskać utraconych szczegółów, ani pozbyć gigantycznych poświat wokół źródeł światła.
Kamera selfie odpowiada nie tylko za zdjęcia, ale również za nagrania i wideorozmowy. Te natomiast wypadają znacznie gorzej od zdjęć przez brak mocy obliczeniowej na stosowanie tak precyzyjnej edycji w czasie rzeczywistym. W związku z czym dzielą się tymi samymi niedoskonałościami, co fotografie, tylko, że są znacznie bardziej widoczne. Aczkolwiek aktualnie w przypadku wideorozmów nie ma to aż takiego znaczenia, ponieważ one i tak tracą szczegółowość przez kompresję.
Mimo wszystko podekranowe obiektywy selfie są najbliżej wyeliminowania kompromisu jakim są wcięcia w ekranie. Technologia ta jednocześnie pozwala zachować prawie nieskazitelny ekran, nie ingeruje w wodoszczelność i nie wymaga wiele miejsca, ani mechanizmów. Niestety wszystko to jest możliwe kosztem jakości przechwytywanych obrazów, co dla wielu jest nieakceptowalne. Chociaż z drugiej strony może jakość aparatu porównywalna do mikrofalówki odstraszałaby niechcianych podglądaczy…
Niestety te problemy dręczą każdy z 9 zaprezentowanych modeli, ponieważ żadnemu producentowi nie udało się oszukać fizyki za pomocą oprogramowania. A przynajmniej jeszcze…
Jak nie jakość selfie, to może skala?
Fabryka wymaga więcej innowacji i więcej umiejętności inżynieryjnych, niż sam produkt
Większość producentów smartfonów kupuje na zamówienie wyświetlacze od producentów specjalizujących się w ich tworzeniu. Jednakże, aby producent mógł sprzedać panel uwzględniający miejsce na kamerę selfie, to musi opracować lub kupić technologię to umożliwiającą. Dopiero po spełnieniu tego warunku może stworzyć jakieś prototypy, albo wstępne modele. Natomiast aby koszta produkcji zmalały i wzrosła opłacalność konieczne jest skalowanie istniejących procesów, czyli budowa masowej produkcji.
Mogłoby się wydawać, że podobne skalowanie miało miejsce już lata temu w przypadku innych wcięć i to też nie powinno stanowić problemu. Niemniej jednak ta technologia jest znacznie bardziej skomplikowana i wymaga o wiele precyzyjniejszych procesów. Tutaj nie tylko wycina się piksele z krawędzi panelu, ale tworzy się obszar o innym układzie i gęstości pikseli. W dodatku tylko ten wydzielony region ekranu musi zostać wyposażony w antyrefleksyjną warstwę perfekcyjnie zlewającą się z całością.
Taka drastyczna zmiana procesów zapewne zmusza producentów wyświetlaczy do zaprojektowania nowych maszyn i sprzętu, koniecznego do wytworzenia takich paneli. Do tego trzeba jeszcze doliczyć szkolenia załogi obsługujących je i wiele innych procesów przygotowawczych. Pewnie należy jeszcze zbudować całą nową linię produkcyjną, może nawet powiększyć lub wybudować nową fabrykę, zatrudnić ludzi itd. Niestety takie procesy mogą dłużyć się nawet w Chinach, szczególnie jeżeli powracają tam COVID‐owe i energetyczne restrykcje.
A może to się zwyczajnie nie opłaca?
Powstanie wcięć było uzasadnione koniecznością pozostawienia obiektu selfie, podczas pozbywania się bezużytecznej powierzchni w postaci ramek. Natomiast chowanie wcięć nie jest argumentowane dodatkową funkcjonalnością, czy też pozbywaniem się niepotrzebnych elementów, tylko udoskonaleniem designu. Ciężko temu zaprzeczyć, bo urządzenia z prawie nieskazitelnym ekranem prezentują się nieco lepiej, a przynajmniej ciekawiej. Aczkolwiek nie można obiektywnie stwierdzić, czy lepsza prezencja jest warta aż takiego nadszarpnięcia jakości przechwytywanych obrazów.
Chęci posiadania urządzenia z kamerą pod ekranem nie napędza również to, że aktualnie najpopularniejsze okrągłe wycięcia świetnie się sprawdzają. Są one na tyle małe, że większość osób je ignoruje, a w razie potrzeby nadal ma dostęp do dobrego aparatu. Ponadto aktualne linie produkujące ekrany z okrągłym wycięciem są mocno zeskalowane i rozpowszechnione. Zatem podekranowe rozwiązania mogą być pożądane głównie przez estetów lub osoby, którym z różnych powodów bardzo przeszkadzają „skazy”.
Istnieje też spore grono, głównie starszych osób, które rzadko używają jakichkolwiek obiektywów. Zapewne ktoś o tak niewielkich potrzebach będzie przychylnie spoglądać na nieskazitelne ekrany, ale raczej w formie dodatku, a nie potrzeby. Pytanie tylko jak producenci oceniają opłacalność tych niszy?
Co poza kamerami selfie trafi pod ekran?
Czytniki linii papilarnych już mamy, obiektywy też, to teraz pewnie czas na czujniki do trójwymiarowego rozpoznawania twarzy. Natomiast z ekstrawaganckich modułów można spodziewać się radarów do obsługi gestów znanych z Google Pixel 4, czy też LG G8. Chociaż nigdy nie wiadomo czym zaskoczą nas producenci (nie licząc Apple).
Źródło miniaturki: Xiaomi
Dodaj komentarz