TikTok to nowy król rozrywki i trzeba się z tym pogodzić
Zarówno TikTok, jak i jego sukces, są skomplikowane. Na całość składa się ogromna liczba czynników i zjawisk. Jednakże najbardziej rzuca się w oczy długość treści na tej platformie. Minutowe filmiki wygrywają z konwencjonalnymi, dłuższymi formami pod każdym względem, co widać chociażby po naszym kanale YouTube.
Podobne zjawisko można obserwować nie tylko lokalnie, ale i globalnie. Dzieje się to do tego stopnia, że TikTok w 2021 roku osiągnął większy ruch na swoim portalu, niż Google.
Żyjemy coraz szybciej i chcemy konsumować treści równie szybko. TikTok dał swoim użytkownikom właśnie taką możliwość, a reszta konkurencyjnych platform dopiero dzięki niemu to zrozumiała.
Kopiuj, wklej
W bliskiej przyszłości na Instagramie i YouTube domyślną zawartością mają stać się krótkie filmy trwające maksymalnie minutę. Jednakże już teraz widać na tych platformach dążenie w tym kierunku.
Drugie życie Instagrama?
Dzisiaj wchodząc na Instagrama zamiast zdjęć widzimy coraz więcej rolek (Instagram Reels), czyli minutowych filmików w stylu TikToka. Algorytm również dopasowuje je do naszych upodobań, przez co sugeruje nam treści osób, których nawet nie obserwujemy.
Ponadto często pomiędzy nimi, albo zdjęciami można trafić na oddzielny segment z proponowanymi rolkami. Oczywiście każda z rolek zachęca do obejrzenia prostolinijną miniaturką, na której najczęściej są atrakcyjne ujęcia, obiekty lub osoby. A po każdym filmiku czeka na nas następny ‐ wystarczy zescrollować w dół. Brzmi znajomo prawda?
Instagramowe rolki raczej nie wypierają zbyt wielu dłuższych treści, bo nie ma ich na tej platformie. Jednakże na YouTube wygląda to nieco inaczej.
Stary, ale jary YouTube
YouTube również odrobił pracę domową ‐ na platformę zawitał odpowiednik rolek i TikToków, czyli YouTube Shorts, ale to nie on jest tutaj kluczowy. Ta platforma postanowiła pójść o krok dalej i zmieniła priorytetowe statystyki filmów, którymi ma sugerować się algorytm promujący treści. Teraz wyświetlanie się filmu potencjalnemu odbiorcy głównie zależy od średniego czasu oglądania naszej nagrywki. Im krótszy film, tym łatwiej utrzymać uwagę widza i zwiększyć średni czas oglądalności.
Ciekawostka:
To właśnie przez takie zmiany w algorytmie YouTube na nasze strony główne wracają stare filmiki, czasami nawet sprzed 13 lat.
Na naszych stronach głównych i kategorii „Na czasie” jest coraz więcej filmików nieprzekraczających 10 albo 15 minut. Również ekstremalnie krótkie kilkusekundowe urywki są coraz częściej nam podsuwane prosto pod nos, a automatyczne odtwarzanie domyślnie włączone.
Co na to twórcy?
Jedni angażują się i korzystają z nowych narzędzi i formatów, a drudzy je krytykują i zostają w swojej strefie komfortu. Jednakże finalnie wygląda na to, że TikTok i treści w jego stylu stopniowo wypierają dłuższe formy z YouTube.
Kanały zajmujące się wycinaniem najlepszych momentów z transmisji na żywo coraz częściej publikują pojedyncze sytuacje, a nie całe kompilacje.
Podcasty tworzą osobne kanały lub serie, gdzie publikują tylko najciekawsze fragmenty rozmów i wątki. Nawet kompilacje memów są rozbijane na pojedyncze fragmenty i publikowane osobno. To pokazuje, że twórcy dostrzegają korzyści płynące z tworzenia krótszych filmów, tylko nie każdemu się to podoba.
W minutę można pokazać prosty schemat działania np. pieczenie ciasta, czy też naprawę zlewu. Jednakże nie każdą treść można skrócić do jednej lub kilku minut, bez strat na merytoryce. Nie każdy twórca może pozwolić sobie na całkowite przejście na platformy takie jak TikTok lub Instagram.
Pytanie dla czytelników, które dzieli społeczność YouTube: Czy minutowy film powinien zarabiać tyle, co godzinny odpowiednik?
Czy krócej znaczy gorzej dla nas?
Krótkie filmiki zawdzięczają sukces głównie temu, że za ich pomocą łatwo utrzymać uwagę widza. Natomiast losowość oraz różnorodność pomiędzy nimi i dopasowanie do naszych upodobań tylko to potęguje. Zatem ogólnie ‐ krótkie treści wspomagane skutecznym algorytmem potrafią dostarczać więcej rozrywki, od tych dłuższych. Jednakże nie samą rozrywką człowiek żyje.
Treści z merytorycznym przekazem trwają często nawet kilka godzin. Skrócenie całego tak długiego wywodu do jednej minuty byłoby zabójcze dla treści. Takie streszczenie przepełnione ogólnikami bez żadnych konkretnych informacji może i ma finalnie sens, ale nie nadaje się do niczego.
Co to byłaby za przyjemność oglądać np. całą serię filmów Star Wars w minutowej pigułce? Albo jakich informacji dowiedzielibyśmy się ze streszczonego kilkugodzinnego wykładu rektora na uczelni?
TikTok i krótkie treści, które spopularyzował, spisują się zarówno w rozrywce, jak i prostej merytoryce. Jednakże bardziej rozbudowane lub zaawansowane tematy i wątki dalej powinny być zawierane w dłuższych formatach. Przede wszystkim mowa tu o badaniach na temat szkodliwości TikToka i krótkich treści na ludzką psychikę.
Czy krócej znaczy gorzej dla platform?
Algorytmy promujące faworyzują krótkie formy, bo są bardziej opłacalne dla platform. Pomiędzy minutowymi filmikami można częściej wyświetlać reklamy, sponsorowane treści itp., na których platforma zarabia. Ponadto krócej się je tworzy, więc może być ich znacznie więcej, a to tylko potęguje liczbę potencjalnych reklam pomiędzy nimi.
A to wszystko jeszcze bez uwzględnienia tego, że niesamowicie uzależniają i takie krótkie minutowe filmiki tylko z pozoru są krótkie. Natomiast całe sesje oglądania ich często przebijają czas przeznaczony na oglądanie starych dłuższych form.
Skoro w tak krótkim czasie TikTok przebił YouTube w oglądalności w Stanach Zjednoczonych, to wygląda na to, że są opłacalne. Podobne wnioski nasuwa również to, że największe platformy internetowe również implementują prawie identyczne treści.
Czy krócej znaczy gorzej dla twórców?
Jeżeli chodzi o samą łatwość i przyjemność tworzenia treści każdy twórca odbiera krótki format inaczej, z wielu powodów. Czasami chodzi o upodobania, czasami o łatwość ich tworzenia, a czasami jeszcze o coś innego. Jednakże każdy twórca chcący monetyzować swoją działalność w Internecie musi zaadaptować się do stawek, jakie oferuje platforma. I tu właśnie sprawa przestaje być oczywista.
Twórca internetowy Hank Green, na co dzień zajmuje się tematyką platform takich jak YouTube, TikTok, Facebook i Instagram. Z jego wypowiedzi wynika, że wbrew pozorom TikTok wcale nie oferuje kosmicznych, ani nawet porównywalnych do innych platform stawek. A to oznacza, że twórcy rynkowego lidera często są zmuszeni do podejmowania się zewnętrznych współprac, albo nawet zmian platformy.
Mogłoby się wydawać, że jest na odwrót, bo przecież na TikToku generuje więcej wyświetleń oraz spędzonych godzin na oglądanie treści. Jednakże absurdalnie niskie i malejące stawki zachęcają TikTokowych twórców, do przejścia na znacznie lepiej płatny YouTube, czy też Instagram. Więcej szczegółów w poniższym materiale Hanka.
Teraz TikTok, a co będzie następne?
Taka masowa wymiana informacji i rozrywka początkowo była w gazetach, później w filmach, potem tekstach w Internecie. Natomiast teraz jest w pionowych filmikach nieprzekraczających minuty. Pytanie: Co następne? Może Neuralink Elona Muska będzie bezpośrednio regulować dopływ dopaminy do mózgu?
Niestety gdy zescrollujecie na dół tego tekstu, to nie otworzy wam się następny
Dodaj komentarz