Jedna z byłych pracownic SK hynix została oskarżona o kradzież sporej ilości poufnych danych.
Wyrok sądu wydawał się być bardziej pouczeniem niż faktyczną karą.
Pewne czynniki przyczyniły się do tego, że obyło się bez większych strat.
Co właściwie się stało?
SK Hynix to drugi na świecie pod względem wielkości południowokoreański producent komponentów znany przede wszystkim z różnego rodzaju półprzewodników oraz chipów pamięci.
Wydarzenie, o którym mowa miało miejsce w 2020 kiedy w przeciągu zaledwie kilku dni z chińskiej filii firmy „wyprowadzone” zostały ponad 4000 stron dokumentacji technicznej. Sprawczyni narodowości koreańskiej zatrudniona w korporacji od roku 2013 w chwili popełnienia czynu zajmowała stanowisko liderskie w jednym z działów promocyjnych.
Początkowo zajmowała się analizowaniem defektów w materiałach krzemowych, jednak w 2020 roku awansowała na stanowisko kierownicze odpowiedzialne za relacje z klientami biznesowymi w chińskim oddziale firmy SK Hynix. Dzięki tej roli zyskała dostęp do poufnych materiałów technicznych, a na dodatek w tym samym roku podjęła decyzję o przejściu do Huawei. Aczkolwiek przed odejściem, w ciągu kilku dni, zdecydowała się wydrukować omawiane 4000 stron ściśle tajnych dokumentów.
Jaka była reakcja sądu na konflikt interesów na linii Huawei — SK hynix?
Biorąc pod uwagę dwa fakty — brak jakichkolwiek dowodów na faktyczne wykorzystanie sprzeniewierzonych danych oraz jakichkolwiek strat po stronie poszkodowanego sąd wyznaczył karę łączną 18 miesięcy pozbawienia wolności, oraz grzywnę w wysokości ponad 57 000 PLN.
Na brak poważniejszych szkód wpływ mają z pewnością rygorystyczne procedury bezpieczeństwa stosowane wewnątrz firmy. Zasady bezwzględnie zakazują używania jakichkolwiek zewnętrznych nośników pamięci na terenie spółki a wszelkiego rodzaju content, któremu nadawana jest forma papierowa, poddawany jest szczegółowej weryfikacji i bieżącej rejestracji.
Źródło: The Register
Miniatura: wccftech
Dodaj komentarz