Po zawirowaniach spowodowanych polityką Stanów Zjednoczonych, Huawei podjął wiele działań by nie tylko pozostać na rynku, ale i oferować jeszcze lepsze sprzęty w swojej ofercie. Przez ostatnie dwa lata w nasze ręce trafiły najróżniejsze gadżety tego producenta. Przewijały się między innymi smartfony, słuchawki, głośniki czy nawet okulary. Nie mogę w tym miejscu zapomnieć także o tabletach, w końcu jeden z nich jest głównym bohaterem dzisiejszego tekstu.
MatePad 11 w liczbach
Najnowszy tablet pod względem specyfikacji to w zasadzie sprzęt flagowy. Sercem jest tutaj procesor Snapdragon 865 w wersji bez plusa, do tego 6 GB pamięci operacyjnej oraz 128 GB na Wasze dane. Pojemność jest oczywiście minimalnie mniejsza ze względu na zainstalowany system. Tutaj na pokładzie znalazł się oczywiście HarmonyOS w wersji 2.0, który jest największym wyróżnikiem całej tej konstrukcji.
Bateria w tym tablecie ma pojemność 7250 mAh i obsługuje szybkie ładowanie w jednym ze standardów Huawei o mocy 22.5W. Z tyłu znalazła się pojedyncza kamera o rozdzielczości 13 Mpix, z kolei z przodu w jednej z dłuższych krawędzi umieszczono kamerę do wideorozmów o rozdzielczości 8 Mpix. No i w końcu ekran, który jest najważniejszym elementem każdego tabletu. Tutaj jak sama nazwa zresztą wskazuje ma przekątną 11 cali. Rozdzielczość to 2560 x 1600 pikseli, proporcje 16:10, a z kolei matryca z odświeżaniem 120 Hz wykonana została w technologii IPS.
To wszystko składa się na bardzo solidny tablet, który niestety nie ma usług Google na pokładzie. Jednak czy ten fakt z automatu przekreśla go względem innych, często znacznie droższych urządzeń od konkurencji?
HarmonyOS wygląda znajomo
Najnowszy twór wśród systemów mobilnych, czyli właśnie HarmonyOS, jest pod wieloma względami intrygujący, ale i znajomy. Pod wieloma względami czy to rozwiązań interfejsu czy ogólnego zachowania bardzo mocno przypomina po prostu Androida. Nie ma w tym też nic specjalnie odkrywczego, w końcu został zbudowany praktycznie na identycznych fundamentach, wszystko po to by zachować maksymalną kompatybilność.
W końcu bez trudu radzi sobie z uruchamianiem dowolnych aplikacji, które dostępne są na oficjalnym Androidzie. Tak, dokładnie MatePad 11, działający na systemie HarmonyOS uruchamia pliki z rozszerzeniem .apk. Innymi słowy wciąż możecie korzystać ze sprawdzonych już sposobów na instalowanie programów, które nie zasiliły jeszcze biblioteki sklepu AppGallery. Nic nie stoi na przeszkodzie, by zainstalować dodatkowy sklep czy raczej katalog z aplikacjami i to z niego czerpać ulubione apki czy gry.
Mocną inspirację widać w interfejsie
System HarmonyOS powstał z myślą o najróżniejszych urządzeniach. Huawei szczyci się tym, że system o jednym fundamencie, ale z inną otoczką może działać na wszystkim od smart zegarka, przez smartfon, a kończąc nawet na komputerach. Gdzieś pomiędzy są jeszcze telewizory, urządzenia Smart Home czy właśnie tablety.
Co ciekawe, pod względem interfejsu Huawei postanowił inspirować się liderem rynku w tym segmencie, czyli po prostu gigantem z Cupertino. Wiele rozwiązań takich jak pasek aplikacji, centrum powiadomień czy zarządzania bardzo mocno przypominają te, jakie można znaleźć na tabletach z logiem nadgryzionego jabłka. Czy jest to obiektywnie zła rzecz? Nie, całość działa całkiem nieźle i co istotne korzysta się z tego po prostu dobrze.
Obsługa gestami, możliwość otwierania kilku aplikacji na jednym ekranie czy nawet w mniejszym okienku sprawiają, że z tego tabletu korzysta się po prostu przyjemnie. W prawym dolnym rogu znajdują się trzy ostatnio uruchamiane aplikacje. Z kolei po przewinięciu ekranu skrajnie w lewo dostaniecie się do dedykowanego panelu wyszukiwania Petal. Do tego trzeba jeszcze zaliczyć pełne wsparcie dla dedykowanego rysika, który możecie dokupić w zestawie z tym tabletem.
Czy brak Google boli?
Skłamałbym odpowiadając na to pytanie, że nie brakuje mi usług Google na tym tablecie. Jednak z drugiej strony nie traktuję tego jako wady dyskwalifikującej to urządzenie już na starcie. Nieobecność takich aplikacji jak Gmail, YouTube czy oczywiście sklep Play po prostu ogranicza pełen potencjał tego tabletu.
Nie chciałbym być w tym miejscu źle zrozumiany, z usług chmurowych Google można korzystać także przez przeglądarkę. Tak samo jest z YouTube czy innymi usługami giganta. To po prostu nie jest to ani wygodne, ani efektywne. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że wszystkie te aplikacje wraz z koniecznymi usługami można zainstalować. Problem w tym, że po przeczytaniu czegoś takiego wiele osób po prostu odpuści i zdecyduje się wydać swoje pieniądze na inny sprzęt, który oszczędzi im dodatkowej roboty przy konfiguracji.
Sam proces ich instalacji też nie jest oficjalnie rekomendowany, nie wspominając już nawet o jakimkolwiek wsparciu. Istnieją też takie usługi jak na przykład Vanced, które oferują dostęp do YouTube oraz YouTube Music bez większego problemu. Jednak nie są to oficjalne aplikacje, co wiąże się z ewentualnym ryzykiem utraty danych do Waszego konta Google.
Petal na ratunek
Huawei od ponad dwóch lat robi co może, by użytkownicy z łatwością znajdowali wszystkie potrzebne im aplikacje. Właśnie dlatego powstał ekosystem aplikacji Petal. W jego skład aktualnie wchodzi uniwersalna wyszukiwarka oraz usługa map. Te prezentują się całkiem nieźle, oczywiście odstają pod względem integracji z resztą ekosystemu, jednak do znalezienia restauracji na wieczorną kolację czy zaplanowania pieszej wycieczki w zupełności wystarczają.
Nieco inaczej wygląda sytuacja w przypadku wyszukiwarki Petal. Ta jest znacznie potężniejszym narzędziem niż nowo powstałe mapy. Ta pełni kilka ról, a tą najważniejszą z perspektywy wielu użytkowników jest wyszukiwanie aplikacji spoza sklepu AppGallery. Chcąc pobrać wciąż bijącą rekordy popularności grę Call of Duty Mobile czy Genshin Impact wystarczy, że wrzucicie jej tytuł w wyszukiwarkę, a na ekranie zobaczycie bezpośredni link do zainstalowania ich z zewnętrznego sklepu.
HMS brakuje w zasadzie tylko jednego…
Głównym zarzutem, jaki można mieć do usług Huawei nie jest brak aplikacji, bo z tym można sobie poradzić na wiele sposobów. Problem leży zupełnie gdzie indziej… Cały ten ekosystem nie jest po prostu doszlifowany. Gdyby było inaczej, brak aplikacji w AppGallery nie byłby problemem, bo te można by pobierać z innych usług. Tak się dzieje obecnie za pośrednictwem wyszukiwarki Petal. Jednak jest to aktualnie jedynie półśrodek.
Huawei wciąż ma wiele miejsca na poprawy swojego systemu. Warto w tym miejscu pamiętać, że oficjalnie HarmonyOS w wersji 2.0 dopiero miał swoją premierę. W ciągu najbliższych kilku miesięcy wiele może się jeszcze zmienić na jego pokładzie i mamy nadzieję, że na lepsze.
Ale czy bez Google da się żyć?
Wcześniej pisałem, że brak Google boli, ale o dziwo ich brak nie jest aż tak odczuwalny, jak na przykład na smartfonie. Tam brak dostępu do aplikacji bankowych, mediów społecznościowych itp. jest znacznie bardziej odczuwalny. Tablety są urządzeniami przede wszystkim do rozrywki, a w niektórych sytuacjach także do pracy. Szczególnie w tej pierwszej roli Huawei MatePad 11 wypada śpiewająco.
Połączenie 11-calowego ekranu z czterema głośnikami, za które odpowiadał harman/kardon sprawia, że oglądanie czegokolwiek na tym tablecie to czysta przyjemność. W sklepie AppGallery dostępne są między innymi Player, IPLA czy CDA. Jednak nie musicie się ograniczać tylko do nich. W katalogu APK Pure znajdują się wszystkie inne najpopularniejsze usługi streamingowe. Przykładowo Netflix nie zgłasza jakichkolwiek problemów z działaniem, z kolei HBO Go wyświetla komunikat o braku usług Google, ale mimo to działa dalej.
Wieczorny seans ulubionego serialu czy nowego filmu nie stanowi problemu. Co ciekawe to samo tyczy się aplikacji YouTube. Choć tutaj polecałby skorzystać z pakietu o nazwie Vanced. Aplikacje oferują dostęp do wszystkich najnowszych funkcji YouTube wraz ze wsparciem YouTube Music. Jest to znacznie wygodniejsze niż otwieranie strony serwisu w przeglądarce. Działa to tak jak wcześniej wspominałem „po prostu lepiej”.
Ta sama sytuacja dotyczy wcześniej już wspomnianych gier. AppGallery nie oferuje najnowszych i najpopularniejszych tytułów. Jednak jeżeli jesteście fanami Angry Birds czy wyścigówek z serii Asphalt, to w tym wypadku nie musicie uciekać się do dodatkowych sztuczek. Natomiast procesor jaki się tutaj znalazł, czyli Snapdragon 865 oraz ekran o odświeżaniu 120 Hz, aż proszą się o nieco bardziej wymagające tytuły. Po podłączeniu bezprzewodowego kontrolera i uruchomieniu na przykład Call of Duty Mobile tablet zamienia się dosłownie w centrum mobilnej rozrywki.
MatePad 11 a praca?
Tablety w swoich założeniach zostały stworzone głównie dla rozrywki, jako pomost pomiędzy smartfonami, których używamy na co dzień i komputerami, które są zbyt nieporęczne, by położyć się z nimi na kanapie i zrelaksować się po długim dniu. To się nieco zmieniło, także za sprawą Apple, które coraz mocniej kreuje te urządzenia, jako zamienniki komputerów. Z ogromem aplikacji i jeszcze większym zapasem mocy obliczeniowej można na nich wygodnie pracować. Czy tak samo jest w przypadku Huawei?
I tak i nie… W tym wypadku wiele zależy od tego, do czego chcielibyście go wykorzystać. To właśnie w tym miejscu brak usług Google może doskwierać najbardziej. Cały pakiet Adobe CC działa bez najmniejszego zająknięcia. Podobnie, co zaskakujące, Google SnapSeed także bez najmniejszego problemu pozwala obrabiać Wasze zdjęcia. To niestety nie działa już w przypadku dokumentów Google. Natomiast zawsze możecie skorzystać z pakietu Office, który jest dostępny w AppGallery.
Wiem jednak, że bardzo trudno jest rozstać się z ekosystemem Google, zwłaszcza kiedy cała firma korzysta z chmury i usług tego giganta. Można próbować różnych rozwiązań, jednak te nigdy nie zastąpią natywnego wsparcia. Zatem czy MatePad 11 nie ma żadnych szans w pracy biurowej? To nie będzie do końca prawda, o ile korzystacie z laptopa Huawei. Tam od dłuższego czasu obecna jest funkcja, która pozwala wykorzystać tablet jako dodatkowy ekran.
Huawei zaczął budować swój własny ekosystem urządzeń jeszcze zanim układy z Google się popsuły. Od kilku lat rozwijają garść technologii zebranych pod nazwą Huawei Share. Te pozwalają na przesyłanie plików między urządzeniami tej firmy, czy właśnie wykorzystanie tabletu jako dodatkowego ekranu komputera. Co ciekawe to działa zarówno bezprzewodowo, jak i przewodowo. Niemniej jednak trzeba mieć na uwadze, że bez wykorzystania kabli opóźnienie i generalna płynność obrazu pozostawiają nieco do życzenia.
Kilka słów o akcesoriach
W zestawie z tabletem, który trafił w moje ręce znalazło się także kilka dodatkowych akcesoriów. Wśród nich klawiatura magnetyczna, rysik oraz mysz bezprzewodowa. Te możecie zakupić oddzielnie lub w zestawie, jeżeli zdecydujecie się kupić ten tablet przed premierą, ale o tym nieco później. Wszystkie te dodatki nieco sugerują do czego można, albo raczej powinno się (zdaniem producenta) wykorzystywać ten tablet.
Dostęp do fizycznej klawiatury w pewnych sytuacjach bywa nieoceniony. Ta jest też zaskakująco wygodna, jednak pisanie na niej dłuższych tekstów może być nieco męczące. Głównie ze względu na rozmiar klawiszy oraz jej ogóle wymiary. Ta została dopasowana do 11-calowego tabletu, więc jest znacząco mniejsza niż klawiatury, w aktualnie najmniejszych sensownych laptopach z ekranem 13-cali. Idealnym kompanem dla klawiatury jest mysz.
W tym wypadku to klasyka gatunku, zasilana jedną baterią AA i z łącznością Bluetooth jest świetnym dodatkiem zarówno dla komputera, jak i tabletu. Przy okazji tego akcesorium warto wspomnieć o samym wskaźniku, który pojawia się na tablecie. Klasycznie dla Androida, po podłączeniu myszy do dowolnego urządzenia oczom użytkowników ukazywał się czarny wskaźnik z białą obwódką. W przypadku HarmonyOS dla tabletów jest inaczej, a rolę wskaźnika pełni kółko, będące bardziej naturalnym substytutem dotknięcia ekranu.
Ostatni w kolejce jest rysik. Jest to nieco ulepszona wersja względem poprzedniej generacji. Jeżeli mieliście okazję korzystać z M-Pencil poprzedniej generacji, to w tym wypadku nie zauważycie większych zmian. Opóźnienia są minimalne, a sama końcówka obsługuje 4096 poziomów nacisku. Wbudowana bateria wystarcza na kilka godzin ciągłej pracy, a sam proces ładowania odbywa się po umieszczeniu rysika na jednej z krawędzi tabletu.
…Warto?
Odpowiedź na to najbardziej fundamentalne pytanie jest niezwykle trudna. Wszystko zależy od tego czy będzie to zakup przemyślany. Aktualnie kupując urządzenia Huawei, opartych czy to o HMS czy też HarmonyOS 2.0, musicie być przygotowani na pewną dozę kombinowania i eksperymentowania z oprogramowaniem. Niektóre aplikacje nie będą działać bez usług Google, inne działają bez większego problemu. Dla najbardziej zapalonych są jeszcze sposoby na doinstalowanie GMS.
Niezależnie od tego czy posuniecie się do ich instalowania, czy też nie, musicie być świadomi, że po wyjęciu z pudełka ich tam po prostu nie ma. Niemniej jednak, tak jak pisałem już wielokrotnie, to że ich nie ma na pokładzie nie przekreśla tego urządzenia już na starcie. Bez względu na wszystko MatePad 11 jest świetnym tabletem do rozrywki, przeglądania sieci czy w końcu grania. Sprawdzi się także w pracy, szczególnie, jeżeli macie komputer Huawei.
Z czystym sumieniem mogę polecić ten konkretny tablet osobom, które szukają świetnego urządzenia do rozrywki albo po prostu nie mają po drodze z Google. Niezależnie od tego z jakich pobudek zdecydujecie się na zakup, to do 22 sierpnia trwa przedsprzedaż. Wraz z nią są także promocje, gdzie za 1999 zł możecie kupić ten tablet w pakiecie z klawiaturą, rysikiem, myszką i słuchawkami FreeBuds 4i lub zegarkiem Watch GT 2 Pro i słuchawkami FreeBuds 4i.
Sprzęt do testów dostarczyła firma:
Dodaj komentarz