Apple znane jest z „wściubiania” swojego nosa gdzie tylko się da (albo i pozornie nie da).
Z tego powodu firma jest również bohaterem wielu mniej lub bardziej wiarygodnych przecieków.
Istnieją realne szanse, że amerykanie mogli wpaść na coś, co faktycznie zrewolucjonizuje kwestie związane z szeroko pojętym bezpieczeństwem.
Gdy coś w trawie piszczy
Źródło tym razem nie jest ani anonimowe, ani tym bardziej wieloosobowe a jest nim Mark Gurman, znany z Bloomberga prowadzący biuletyn o nazwie Power On. Jest on dziennikarzem technologicznym i apple’owskim insiderem, którego doniesienia już nie raz okazały się prawdą.
W świecie macopodobnych tworów i wszelkiego rodzaju i-akcesoriów nieoczekiwanie pojawiło się coś niestandardowego i znalazło się na liście najnowszych przecieków. Biorąc pod uwagę jak ogromny i pełny różnorodnych zdarzeń jest świat IT z pewnością musi być to coś na tyle ważnego lub zaskakującego, że świat powinien dowiedzieć się o tym już teraz.
Face ID w służbie ludzkości, czyżby iDoorbell?
Starając się dotrzeć wszędzie tam, gdzie nie był jeszcze nikt, Apple rzekomo postanowiło „dobrać się” do naszych… drzwi. Jakkolwiek dziwnie na pierwszy rzut oka mogłoby zabrzmieć powyższe stwierdzenie, autor zdecydowanie nie ma na myśli działania w złej wierze. Zamysłem wizjonerów jest bowiem stworzenie dzwonka do drzwi sprzężonego z już istniejącą technologią.
Urządzenie miałoby wykorzystywać znaną już od lat z iPhone’ów funkcję rozpoznawania twarzy – Face ID. Pozwoliłoby to na przykładowo otwieranie drzwi tylko i wyłącznie właścicielowi mieszkania bądź osobom z wcześniej utworzonej listy zapisanych twarzy. Sprzęt mógłby też rejestrować różne nieprzewidziane zdarzenia i wysyłać powiadomienie w przypadku, chociażby wizyty kuriera.
Bezpieczne schronienie także poza ekosystemem Apple
Korporacja z Cupertino już od jakiegoś czasu pracowała nad technologię mającą zapewnić niespotykany poziom ochrony danych osobowych. Rozwiązaniem tym ma być zastosowany po raz pierwszy w historii firmy zastrzeżony chipset mianowany jako Proximo.
Jego nazwa pochodzi od angielskiego słowa „proximity” co oznacza „bliskość” lub „pobliże”, co doskonale oddaje docelowe zastosowanie układu. Jego głównym zadaniem miałoby być zabezpieczanie wszelkiego ruchu pomiędzy siecią bezprzewodową a wideodzwonkiem któremu, póki co nie przydzielono własnego terminu. Co więcej, jabłkowy moloch najwyraźniej nie zamierza ograniczać się tylko i wyłącznie do własnego podwórka. Zgodnie z informacjami przekazanymi przez Gurmana pod uwagę brana jest długofalowa współpraca z markami takimi jak dobrze znany Logitech czy Belkin.
Jeśli chodzi o datę premiery lub chociażby przybliżone ramy czasowe to na chwilę obecną wiadomo naprawdę niewiele. Według ostrożnych spekulacji można przypuszczać, że produkt miałby szansę ujrzeć światło dzienne nie wcześniej niż „gdzieś” pod koniec roku 2025, co nie jest zbyt precyzyjnym określeniem.
Źródło: The Verge
Miniatura: X
Dodaj komentarz