Gigant z Cupertino zdecydowanie zaskoczył wiele osób premierą komputerów iMac w trakcie kwietniowej konferencji. Głównym wyróżnikiem poza ogromną dolną ramką, o której pisaliśmy w dedykowanym wpisie, są oczywiście kolory. To nie pierwszy raz, kiedy Apple wraca do bardziej jaskrawych i odznaczających się kolorów w swoich produktach. Oczywiście wciąż króluje stonowany design w industrialnym stylu.
Kolory dla każdego

Nowe wersje kolorystyczne, szczególnie w takich seriach jak iPhone 12 albo iPad (bez Pro), iMac czy w końcu nadchodzący MacBook Air mają jedno zadanie. Oddzielić dwie cały czas istniejące serie produktowe. Apple jeszcze do niedawna tworzył urządzenia przeznaczone zarówno dla zwykłych użytkowników, jak i dla profesjonalistów. Te jednak z zewnątrz nie odróżniały się praktycznie niczym.
Komputery iMac oraz iMac Pro wyglądały identycznie, różniły się natomiast pod względem specyfikacji. Ponadto kolorowe wersje zdają się bardziej przemawiać do młodszych użytkowników, którzy szukają sprzętu na co dzień. Dla profesjonalistów ma to mniejsze znaczenie, jeżeli w ogóle. Osoby zajmujące się na co dzień obróbką zdjęć czy montażem wideo kładą nacisk na wydajność i komfort pracy, a nie design.

Apple zdaje się udowadniać już od jakiegoś czasu, że sprzęty skierowane dla szeregowego użytkownika będą znacznie bardziej wyróżniać się względem tych dla profesjonalistów. Co więcej pozwoli to na stworzenie dwóch osobnych „ekosystemów”. Jednego dla profesjonalistów utrzymanego w stonowanych kolorach oraz drugiego dla każdego z pastelowym wykończeniem.
Obudowa to nie wszystko
Oczywiście design laptopa to pierwszy element, na jaki zwrócimy uwagę przemierzając alejki w elektromarketach. Kolorowe urządzenia z pewnością przyciągają wzrok, jednak nie można zapomnieć w tym miejscu, że to w końcu Apple, które nie tak dawno zaprezentowało własny procesor dla komputerów. Nadchodząca seria MacBooków Air będzie najpewniej wyposażona w procesor M1X, który ma być jeszcze mocniejszy względem obecnej generacji.
Nowy układ ma być nawet o połowę szybszy, niż pierwsza generacja procesora. Pod względem architektury nie będzie się wiele różnił, ale zaoferuje nawet 12 rdzeni zamiast 8. W efekcie ma być nawet 50% skok wydajności, względem układu M1. Do tego nie zabraknie wsparcia dla poprzednich i nowych standardów w tym Thunderbolt 4, którego brakowało w poprzedniej generacji.


Mała rewolucja w portach
Jednym z bardziej niespodziewanych doniesień są zmiany w portach, jakie mają być w nowych MacBookach obecne. Na tę chwilę modele z rodziny Air mogą pochwalić się marnymi dwoma gniazdami Thunderbolt 3 oraz jednym wejściem słuchawkowym. Po podłączeniu zasilania do Waszej dyspozycji pozostaje jedynie pojedyncze gniazdo USB-C. Co ważne tak samo jest w przypadku modeli Pro.
Jednak już niebawem, w drugiej połowie 2021 roku wszystkich, którzy mieli z tym problem czeka niemała rewolucja. Zgodnie z rysunkami technicznymi, jakie trafiły do sieci z początkiem maja wiemy, że wiele portów wróci do MacBooków.
Kolejny błąd Apple
Trzeba być absolutnym ignorantem, by zakładać, że każda decyzja jaką podejmuje i wprowadza Apple do swoich produktów jest trafna. Nie raz byliśmy świadkami, że firma wycofywała się z najróżniejszych pomysłów, co ciekawe najczęściej miało to miejsce właśnie w przypadku komputerów MacBook. Tym razem nie jest inaczej, użytkownicy wymusili najpierw przywrócenie klawisza ESC, a później zmianę całej klawiatury z motylkowej na nożycową.

Teraz każdy, komu brakowało złącza do ładowania MagSafe może odetchnąć z ulgą, bo to najpewniej wróci w odświeżonej wersji. Rodzina Air zyska dodatkowe złącze MagSafe, które zniknęło jeszcze w 2016. Zamiast tego ładowanie laptopa było możliwe za pośrednictwem USB-C. Niestety nie wróci czytnik kart pamięci czy też klasyczne USB. Te są przewidziane dla modeli Pro, które mają zadebiutować w podobnym czasie, co seria Air.
Trzeba jeszcze poczekać
Oczywiście informacje, jakie wypłynęły do sieci czy to w postaci rysunków technicznych, czy też doniesień Jona Possera wcale nie muszą być prawdziwe. Jednak warto mieć na uwadze, że pochodzą z dwóch zupełnie różnych źródeł, co dodaje im nieco wiarygodności. Niestety na weryfikację tych danych przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. W tym roku w trakcie WWDC, Apple może zaprezentować procesor M1X.

Jednak są to jedynie domysły, a sam układ może zadebiutować wraz z nową generacją MacBooków pod koniec roku. Konkretniej będzie to październik tego roku. Wrzesień klasycznie zarezerwowany będzie tylko i wyłącznie dla iPhone’ów oraz zegarków Apple Watch.
Źródła: YouTube, MacWorld, MacRumors, AppleInsider
Dodaj komentarz