Popularność alternatywnych klientów aplikacji YouTube systematycznie rosła od kilku lat. Wiele osób szukało możliwości oglądania najróżniejszych treści na ulubionej platformie, bez konieczności przewijania reklam co kilka minut. Jasne, istnieje płatny pakiet YouTube Premium, ale z oczywistych względów nie było to optymalne rozwiązanie. YouTube Vanced, podobnie jak istniejące alternatywy, skupiał się przede wszystkim na zachowaniu maksymalnej prywatności użytkowników.
Bez wątpienia do popularności tego rozwiązania przyczyniły się też działania USA w stronę Huawei. Po pamiętnej blokadzie wiele osób wciąż chciało korzystać z urządzeń tej marki i usług giganta. YouTube Vanced był najprostszym i najefektywniejszym rozwiązaniem dostępnym na rynku. Oczywiście zarówno wtedy, jak i teraz można wgrać klasyczną aplikację YouTube na te urządzenia, ale przecież nie o to chodzi.
Co się w ogóle stało?
Projekt Vanced był na celowniku giganta z Mountain View już od wielu lat. Korporacyjni prawnicy, odpowiedzialni za opiekę nad całą usługą YouTube, przez długi czas próbowali dobrać się twórców w legalny sposób. Teraz w końcu się to udało, a finał był raczej łatwy do przewidzenia. Dokładnie 13 marca na oficjalnym twitterowym koncie pojawił się bardzo smutny wpis dla całej społeczności. Deweloperzy poinformowali w nim, że prace nad projektem Vanced zostały zaniechane.
Jednocześnie w wiadomości nie podali jakichkolwiek oficjalnych stanowisk dotyczących tej sprawy. Tym samym możemy się jedynie domyślać, że decyzja była spowodowana działaniami Google, a nie widzimisię deweloperów. Linki oraz możliwość pobrania ostatniej wersji aplikacji Vanced znikną w ciągu najbliższych kilku dni. Jedyną pozytywną wiadomością jest fakt, że programy już zainstalowane na Waszych urządzeniach będą działać jeszcze przez około 2 lata. Jednak są to jedynie szacunki samych twórców, a nie potwierdzona informacja.
Czy YouTube Vanced ma alternatywy?
Odpowiedź na to pytanie wcale nie jest takie proste jak się wydaje. Niestety, ale projekt, przynajmniej na ten moment, był jedynym w swoim rodzaju. Blokował reklamy i dbał o prywatność w nieco inny sposób, niż konkurencja. Wszystko za sprawą specjalnie zmodyfikowanych usług Google odpowiedzialnych za odtwarzanie treści i przesyłanie informacji o użytkownikach.
Tym samym mogliście zalogować się przy użyciu prywatnego konta, nawet na oficjalnie niewspieranych (przez Google) sprzętach od Huawei i oglądać filmy jak gdyby nigdy nic. Vanced współpracował także z subskrypcją YouTube Premium i w zasadzie nie szedł na jakiekolwiek kompromisy.
Niestety dobre czasy się skończyły i zostaliśmy na rynku z swego rodzaju pół środkami, które pod względem możliwości i oferowanych funkcji znajdują się daleko w tyle za całym projektem Vanced. O jakich opcjach konkretnie mowa?
NewPipe
Wygląd aplikacji
Na pierwszy ogień idzie drugi najbardziej znany program zaraz obok Vanced, czyli NewPipe, którego pierwsza wersja ukazała się już w 2015 roku. Od tego czasu jest stale rozwijana, jednak w nieco innym kierunku, niż wspominany już Vanced. NewPipe do działania nie wykorzystuje technologii dostarczanych przez Google. Zamiast tego opierają się na otwarto źródłowych alternatywach. Tym samym mogą działać także na urządzeniach Huawei. Pozostaje jednak pewne „ale”…
Jako, że aplikacja nie wykorzystuje API od Google, nie macie też możliwości zalogowania się na konto. Zamiast tego macie jedynie możliwość zaimportowania listy subskrypcji. Dla niektórych będzie to zaleta, w końcu nie będziecie musieli podawać danych dostępu do konta. Jednak, jeżeli szukaliście pełnowartościowej alternatywy to niestety zawiedziecie się. Nie ma tutaj dopasowanej karty z poleceniami, nie możecie też pisać komentarzy, zostawiać łapek pod filmami czy synchronizować historii.
Niemniej zyskujecie możliwość oglądania filmów całkowicie pozbawionych reklam czy nawet ich pobierania na telefon lub tablet. NewPipe może działać także w tle, co zwykły YouTube także potrafi, ale z koniecznością zakupu subskrypcji Premium. Nie brakuje też możliwości odtwarzania w oknie z regulowaną rozdzielczością.
SkyTube
Wygląd aplikacji
Następna alternatywa dla YouTube Vanced to SkyTube, który występuje w dwóch wersjach. Zwykły wariant SkyTube w całości działa w oparciu o otwarto źródłowe i darmowe oprogramowanie. Dzięki temu nie powinniście mieć obaw o swoje bezpieczeństwo. Niestety na pokładzie zabrakło oficjalnego odtwarzacza YouTube. Poza tym jej aktualizacje mogą być opóźnione nawet do 5 dni względem oficjalnej aplikacji i wersji Extra.
Właśnie, skoro o niej mowa, SkyTube Extra radzi sobie z tymi problemami, jednak kosztem bibliotek, które nie są na licencji open-source. Obydwie wersje są nastawione przede wszystkim na prywatność i maksymalne unikanie reklam kontekstowych. Jednak podobnie jak w przypadku SkyTube nie macie możliwości zalogowania się na swoje konto, a jedynie import subskrypcji. Całość działa także na urządzeniach od Huawei, jednak ogólna płynność aplikacji, a w szczególności czas wczytywania filmów, pozostawia trochę do życzenia.
LibreTube
Wygląd aplikacji
Ostatnią propozycją spośród dedykowanych aplikacji jest LibreTube, który działa na nieco innych zasadach, niż dwie poprzednie apki. Jednocześnie musicie mieć na uwadze, że ta jest jeszcze w wersji beta, dlatego pod względem działania może nie być idealnie. LibreTube wygląda łudząco podobnie do klasycznej aplikacji YouTube, jednak wspólnego ma z nią jedynie bibliotekę filmów. Nie ma tutaj (przynajmniej na razie) możliwości importowania subskrypcji z YouTube.
Możecie natomiast stworzyć konto, które zdaje się działać jedynie lokalnie i pozwala na dodawanie kanałów jako subskrypcji. Jednak na pochwałę zasługuje optymalizacja już w wersji Beta. Całość działa najlepiej ze wszystkich wspomnianych już alternatyw. Poza tym macie możliwość dokładnego ustawienia jakości wyświetlanych filmów.
Z oczywistych względów nie macie tutaj możliwości zalogowania się na konto Google. Tym samym jakakolwiek synchronizacja historii oglądania czy obecność karty dla Ciebie nie istnieje. Natomiast możecie bez przeszkód zapisywać filmy w pamięci lokalnej telefonu. W tym wypadku także nie omieszkałem sprawdzić czy aplikacja działa na smartfonach Huawei – działa bez najmniejszych problemów.
Kiwi Browser
Wygląd aplikacji
Pisałem już o aplikacjach, które w pewnym stopniu mogą zastąpić YouTube Vanced pod względem braku reklam czy prywatności. Jednak jest jeszcze aplikacja, a konkretniej Kiwi Browser. Ta może sama w sobie nie oferuje nic nadzwyczajnego, ot kolejna przeglądarka stawiająca w mniejszym bądź większym stopniu na prywatność. Głównym jej wyróżnikiem jest obsługa rozszerzeń, których klasyczne propozycje po prostu nie wspierają.
Tutaj najbardziej pożądanymi dodatkami będą uBlock Origin oraz SponsorBlock. Te dwa były w pewnym sensie wbudowane w YouTube Vanced. Możecie też skorzystać choćby z dodatku przywracającego łapki w dół, który w jednej z ostatnich aktualizacji trafił do projektu Vanced.
Niemniej trzeba mieć na uwadze, że strona YouTube w przeglądarkach mobilnych nie należy ani do najbardziej responsywnych, ani też do najwygodniejszych. Dlatego nie będzie to raczej wybór dla każdego, ale przynajmniej możecie zalogować się na swoje konto. Co do kompatybilności z urządzeniami Huawei – aplikacja co prawda informuje o braku usług Google, ale działa nawet mimo tego.
Nie ma dobrych alternatyw
YouTube Vanced był, a w sumie wciąż jest, projektem jedynym w swoim rodzaju, który nie ma żadnej sensownej alternatywy. Wszystkie aplikacje, o których tutaj pisałem to jedynie półśrodki. Większość stawia na prywatność, ale nie dostarcza pełnej paczki funkcji, tak jak Vanced.
W każdym przypadku musicie godzić się na pewne kompromisy, które niestety odbijają się na ogólnym odbiorze aplikacji. Jednocześnie cały czas, macie z tyłu głowy takie nieprzyjemne uczucie, że wiele funkcji, z których moglibyście korzystać, są po prostu niedostępne, bo Wasza prywatność jest brukana, albo jedna firma obraziła się na drugą…
Dodaj komentarz