Co dokładnie się stało?
Cała sprawa dotyczy zmiany polityki Mety względem twórców z naszego rodzimego podwórka. Od jakiegoś czasu przekierowania widnieją jako „zwykłe” linki, a nie pełnowymiarowe graficzne odpowiedniki tak jak miało to miejsce do tej pory. Według samych zainteresowanych wpływa to jednoznacznie negatywnie na zasięgi oraz współczynnik konwersji, czyli odsetek ludzi, którzy zdecydują się kliknąć interesujący odnośnik.
Według nowelizacji wydawcy oraz autorzy, których publikacje są udostępniane, mają prawo domagać się wynagrodzenia za sam fakt udostępnienia bądź wykorzystania w części lub całości w celu umieszczenia w wynikach wyszukiwania czy agregatorach contentu. W przypadku gdy strony nie są w stanie dojść do porozumienia polubownie, prawo przewiduje instytucję mediatora, którym w przypadku naszego kraju jest prezes UKE.
Co na to Facebook?
Twórcy Facebooka twierdzą, że jest to bezpośrednia odpowiedź na wdrożenie przez Polskę jednego z artykułów dyrektywy Unii Europejskiej dotyczącego praw autorskich. Współpracownicy Marka Zuckenberga jednocześnie uspokajają, twierdząc, że rozwiązanie jest tymczasowe i oczekuje na rozstrzygnięcie sprawy przez Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Meta zwróciła się do tej instytucji, ponieważ ich zdaniem forma implementacji, jaka weszła w życie u nas, jest nadinterpretacją naruszającą europejskie regulacje.
Prezes UOKiK Tomasz Chróstny podkreśla, że jak na razie postępowanie ma charakter wyjaśniający i nie jest skierowane przeciwko żadnemu konkretnemu podmiotowi. W przypadku stwierdzenia faktycznych naruszeń godzących w konkurencyjność może zostać wszczęta procedura antymonopolowa skierowana przeciw konkretnym firmom. Kara w takim przypadku może wynieść sporo, bo nawet do 10% całkowitego obrotu.
Urzędnik dodaje jednocześnie, że nie jest to wydarzenie bezprecedensowe, jako że podobny problem pojawił się też w wielu innych krajach. W przypadku Kanady doprowadziło to do całkowitej blokady treści, natomiast część państw postanowiło podjąć negocjacje. Meta na swoją obronę wyraźnie zaznacza, że w przypadku Polski żaden URL nie został usunięty, a takie działanie nie zostało nawet zasugerowane.
Dodaj komentarz