Xavier Niel to francuski miliarder i założyciel sieci telekomunikacyjnej Free, która ma powiązania z polskim UPC i Play.
Krnąbrny złoczyńca zdecydował się postawić przed członkiem zarządu pewne ultimatum.
Reakcja na zaistniałą sytuację była zdecydowana i adekwatna.
Nie jest to jedyne wątpliwe moralnie wydarzenie z popularnym komunikatorem w roli głównej a jego skutki mogą być długofalowe
Free jednak nie takie „free” od potencjalnych zagrożeń
Tak nazywa się jeden z popularnych Francuskich operatorów telekomunikacyjnych założony przez miliardera Xaviera Niela. Około. 20% użytkowników na terenie tego kraju posiada Internet, abonament komórkowy lub dostęp do płatnej telewizji właśnie w tej sieci. Co ciekawe, firma ta należy do grupy Iliad, czyli dużego udziałowca polskiego Play i UPC. Zatem ofiara ataku hakerskiego nie tylko jest dużym graczem, ale także w pewnym stopniu jest powiązana z polskim rynkiem.

Wielu abonentów oznacza wiele zgromadzonych danych, które można nawet zakwalifikować jako wrażliwe. Informacje takie jak imię, nazwisko, adres zamieszkania czy dane powiązane z bankowością mogą stanowić łakomy kąsek dla wszelkiego rodzaju sieciowych szubrawców. Jeden z nich dość lekkomyślnie postanowił dotrzeć do wspomnianego wcześniej członka zarządu (i założyciela) Grupy Illiad.
Ile są warte dane klientów?
Haker skontaktował się za pośrednictwem wspomnianego wcześniej Telegrama żądając okupu. Poinformował on o wykradzeniu informacji dotyczących ponad 19,2 miliona klientów sieci Free. Jednocześnie zażądał wypłacenia kryptowalutowego haraczu w astronomicznej kwocie 10 milionów Euro.

Jednak jak to się mówi „trafiła kosa na kamień”, bo Xavier Niel okazał się niewzruszony, a o całym zajściu natychmiastowo poinformowano organy ścigania. Efektem końcowym było wydanie przez sąd natychmiastowego nakazu ujawnienia danych sprawcy z 48-godzinym trybem wykonawczym.
Niel-Durow, czyżby ręka rękę myła?
Incydent hakerski z października tego roku nie jest jedynym z głośnych wydarzeń, jakie miały miejsce w ostatnim czasie, a którego głównym bohaterem był Telegram. Paweł Durow, pochodzący z Rosji, francuski obywatel i jednocześnie właściciel firmy został w ostatnim czasie aresztowany i oskarżony.
Powodem takiego działania było umożliwianie prowadzenie działalności mogącej nosić znamiona przestępstwa za pośrednictwem komunikatora. Na wyraźnie ciche przyzwolenie wskazuje fakt braku jakichkolwiek działań lub praktyk prewencyjnych. Aplikacja jak do tej pory nie posiadała nawet żadnych rozwiązań mających na celu walkę i zgłaszanie tego typu aktywności.

Dodatkowo, jak wynika z doniesień, zaraz po zatrzymaniu podejrzany, powołując się na osobę samego Niela, poprosił o niezwłoczne poinformowanie go o zaistniałej sytuacji. Francuskie media w swojej ocenie posuwają się o krok dalej, nazywając niekiedy stopień zażyłości z Durowem przyjacielskim. Czyżby więc kolesiostwo?
Wiele wskazuje na to, że skandal nie przeszedł bez echa
Po wpłaceniu kaucji w wysokości 5 milionów Euro nastąpiło zwolnienie z aresztu. Wypuszczenie Rosjanina na wolność nie oznacza jednak pełnej swobody. Podejrzany otrzymał kategoryczny zakaz opuszczania granic kraju i w każdym tygodniu musi dwukrotnie meldować się u służb mundurowych.

Ma to też konsekwencje w odniesieniu do samego Telegrama, w którego strukturze od rzeczonego wydarzenia zaszły pewne zmiany. Zgodnie z zapisami zmodyfikowanego regulaminu w sytuacjach wymagających interwencji państwa dane takie jak adres IP oraz numer telefonu mogą zostać ujawnione.
Tyczy się to wszystkich tych, co do których istnieje realne przypuszczenie naruszenia zasad prawa. W kwestii osoby samego hakera-szantażysty do tej pory nie zostały ujawnione żadne konkretne informacje. Nie wiadomo więc czy i jeśli tak to, jakie działania zostały podjęte w celu jego identyfikacji.
Źródło: Wirtualne Media, Reuters
Miniatura: Smart News + edycja własna
Dodaj komentarz