Szczęście w nieszczęściu — pożar hal magazynowych w Krakowie
O szczęściu w nieszczęściu można zdecydowanie powiedzieć w przypadku tego zdarzenia, ponieważ ogień objął aż trzy hale Astaldi. Ostatnią udało się uratować, a wypadek (na szczęście) nie pozostawił żadnych ofiar.
Doszczętnie spaliło się ⅔ konstrukcji w kształcie litery L o wymiarach 50 × 12 m i 20 × 12 m, z czego w pierwszych dwóch budynkach znajdowało się po około 1000 hulajnóg i akumulatorów oraz spore ilości materiałów papierowych. Ocalony hangar mieści w sobie w przybliżeniu 2000 akumulatorów samochodowych oraz sporą ilość opon.
Przez około 9 godzin, czyli prawie do godziny 12 pogorzelisko gasiło i dogaszało 15 zastępów straży pożarnej w osobie 50 funkcjonariuszy. Obawiano się o zawalenie się stalowej konstrukcji pod wpływem wysokiej temperatury, co nieco później faktycznie miało miejsce. Do późnych godzin wieczornych trwało natomiast zabezpieczanie i rozbiórka pozostałych po katastrofie zgliszczy.
Czy był to wypadek, zaniedbanie a może celowe działanie? – przypuszczalna lub faktyczna przyczyna zaistniałego zdarzenia, póki co nie jest znana. W sprawie obecnie prowadzone jest intensywne śledztwo, na którego wyniki przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać.
Chociaż obecna sytuacja nie wygląda kolorowo, to sporym pocieszeniem jest fakt, że gdyby ogień wybuchł w innych okolicznościach i czasie a sama akcja gaśnicza nie przebiegłaby tak sprawnie to zarówno straty materialne jak i liczba potencjalnych ofiar mogłaby być znacznie większa.
Źródła: TVN 24, Wyborcza.pl Kraków
Grafiki: TVN 24
Dodaj komentarz