Tesle drogie nie tylko w użyciu
Jakiś czas temu na łamach naszego portalu wspominaliśmy o wyzwaniach, z jakimi służby będą musiały się zmierzyć w przypadku awarii samochodów elektrycznych. Przypadek Tesli z Piotrkowa Trybunalskiego, która postanowiła dokonać bohaterskiego samozapłonu jest kolejnym przykładem wydłużającej się listy problemów.
Straż pożarna, z racji braku alternatyw, gasiła elektryka jak normalny samochód spalinowy, czyli wodą. Raz jeszcze, ze względu na konstrukcję samochodów tego typu, było to niemal bezskuteczne.
Taki pożar jest ciężki do ugaszenia, bo reakcja, która zachodzi w uszkodzonych ogniwach elektrycznych cały czas podtrzymuje proces spalania. Udało nam się obniżyć temperaturę palących się ogniw. W wyniku pożaru nikt nie odniósł obrażeń. Z powodu znacznego zadymienia wstrzymaliśmy ruch na skrzyżowaniu przy ul. Wojska Polskiego
Straż pożarna doskonale zdaje sobie zatem sprawę z problemów wynikających z gaszenia ogniw zasilających pojazd. Niestety do walki z tego typu zagrożeniami brakuje głównie środków. O ile powstały metody do szybkiego gaszenia elektryków, jak wanny gaśnicze oraz specjalne koce, tak ich koszt znacząco przerasta zapotrzebowanie. Prawda jest taka, że samochodów elektrycznych jest zdecydowanie zbyt mało, by PSP mogła pozwolić sobie na oddelegowanie specjalnych pojazdów do ich gaszenia.
Pali się… i co dalej?
Naturalnie, długość trwania pożaru nie jest sama w sobie problemem. Niejednokrotnie słyszy się przecież, zwłaszcza w lecie, o zorganizowanych akcjach wygaszania płonących pól czy walki z płonącymi domami. Często zadanie ugaszenia płonącego budynku stanowi znacznie większe wyzwanie, niż opanowanie jednej Tesli. Gdzie zatem znajduje się problem?
Jak oczywiście wiadomo, pożar samochodu nie jest niczym przyjemnym dla zdrowia. Nawet w przypadku normalnego samochodu spalinowego mówimy o toksycznych związkach uwalnianych do atmosfery. W przypadku samochodu elektrycznego sytuacja prezentuje się jeszcze gorzej, bowiem mowa tu o płonących bateriach. W normalnych przypadkach sprawy mogą skończyć na podrażnieniach skóry i układu oddechowego. W przypadku dłuższej ekspozycji może grozić nawet śmierć.
Nie sposób powiedzieć, jak sprawa potoczy się w przyszłości. Auta elektryczne w Polsce, choć pojawiają się na drogach coraz częściej, wciąż bledną w morzu spalinówek. Bez szerokiej popularyzacji tego typu pojazdów ciężko jest oczekiwać od służb pełnej (i kosztownej) gotowości do sprawnego radzenia sobie z tego typu incydentami.
Jednocześnie nietrudno jest się domyślić, że świadomość posiadania (potencjalnie!) tykającej bomby w garażu może okazać się niezbyt atrakcyjnym konceptem dla większości konsumentów.
Źrodło: remiza.com.pl
Dodaj komentarz