Debiut Disney+ w Polsce, czyli ogromny sukces w liczbach
Po wielu obietnicach, a także długich oczekiwaniach wielu użytkowników – od 14 czerwca możemy oficjalnie cieszyć się z obecności Disney+ w Polsce! I o ile można było oczekiwać ciepłego odbioru platformy, o tyle chyba nikt nie spodziewał się tak ogromnych liczb. Warto również przypomnieć, że już miesiąc przed premierą zachęcano użytkowników do subskrypcji, w zamian oferując niższą miesięczną cenę przy wyborze planu rocznego.
Mimo tego – według danych przygotowanych przez Nielsen Media – tylko pierwszego dnia platformę uruchomiono na blisko 400 tysiącach urządzeń! Dla porównania – w przypadku premierowego dnia HBO Max mowa o 330 tysiącach. Dominacja nowej platformy uwidoczniła się jeszcze bardziej przez resztę pierwszego tygodnia w Polsce, a statystyki doskonale to potwierdzają.
Pierwsze 7 dni dla Disneya to prawie 2 miliony widzów, a dla HBO Max – 1,2 miliona. Ciekawym elementem raportu Nielsen Media jest również statystyka używanych urządzeń, w której jednogłośnie królują telewizory – 63% całego zestawienia (1,2 mln). Na drugim miejscu uplasowały się komputery (427 tysięcy = ok. 22%), później telefony, a całą stawkę zamykały tablety.
Jakie seriale pojawia się na platformie?
Za produkcję seriali ożywiających postacie ze słynnych komiksów odpowiadało Marvel Television i ABC Studios. Powstały one dzięki współpracy z Netflixem w latach 2015 – 2019 i trafiły do oferty platformy w ramach „Netflix Originals”. W związku z tym, że Disney jest właścicielem obu marek odpowiedzialnych za produkcję tych seriali – postanowili upomnieć się o swoje. Na skutek tego seriale zniknęły z Netflixa w marcu tego roku, a w ostatnich dniach zaczęły pojawiać się na Disney+.
Przechodząc jednak do konkretów… Jakie produkcje pojawiły się w ofercie tegorocznego polskiego debiutanta? Przede wszystkim chodzi o takie tytuły jak: „Daredevil”, „Iron Fist”, „Punisher” czy „Defenders”. Oprócz tego wraz z początkiem lipca na platformę trafią między innymi filmy „Noc w muzeum 2” i „Stan oblężenia”.
Disney próbuje naprawić swoje błędy – powrót Jacka Sparrowa?
W ramach przypomnienia, jakiś czas temu zakończyła się batalia sądowa między Johnnym Deppem, a jego byłą żoną – Amber Heard. Głównym tematem rozprawy był zarzut aktora, który twierdził, że Amber zniesławiła go na łamach felietonu w „The Washington Post”. Kobieta stwierdziła tam, że jest ofiarą przemocy domowej i choć wprost nie podała nazwiska swojego oprawcy, to nietrudno było się domyślić, że mówi właśnie o Deppie.
W tamtym czasie od aktora odsunęło się wiele dużych marek, a jedną z nich było właśnie studio Disneya. Stwierdzili oni, że Depp nie zagra w żadnej produkcji, dopóki nie udowodni swojej niewinności. Odtwórca głównej roli „Piratów z Karaibów” stwierdził, że studio potraktowało go niesprawiedliwie, a Sparrow zasługiwał na lepsze pożegnanie z fanami. Chciał należycie pożegnać się ze swoją rolą ostatni raz występując w serii, ale poinformował, że nie zamierza dalej kontynuować współpracy. Rzucił również, że nie przekona go nawet oferta 300 milionów dolarów i miliona alpak.
Studio Disneya najwidoczniej inaczej zapatruje się na całą sytuację. Bowiem ostatnio – po wygranej Deppa – pierwszy raz od 4 lat wyświetlili twarz Jacka Sparrowa na pokazie fajerwerków w Disneylandzie. Jakby tego było mało, według ostatnich doniesień brytyjskiej gazety Daily Mail, Disney zaproponował aktorowi za powrót kwotę $300 milionów. Były producent serii „Piraci z Karaibów” – Jerry Bruckheimer – stwierdził również, że przyszłość nie jest jeszcze przesądzona. To wszystko postanowił jednak szybko wyjaśnić rzecznik Deppa, który poinformował, że informacje o powrocie aktora są wymyślone. Dodał również, że Johnny Depp nie prowadzi żadnych rozmów w sprawie pojawienia się w kolejnej odsłonie wspomnianej serii.
ŹRÓDŁO: DEXERTO
Dodaj komentarz