Nie brakuje Wam czegoś? Gdzie jest mini jack?
Jedną z najgłośniejszych zmian w nowych telefonach, o której często wspominamy nawet jeszcze dziś, jest zniknięcie słuchawkowego gniazda mini jack 3,5 mm. Decyzja ta, oprócz wpływu na rynek smartfonów, zostawiła również ogromny ślad na producentach słuchawek przewodowych. Z roku na rok popularność ich produktów zaczęła drastycznie spadać, bowiem użytkownicy nie mieli już możliwości podłączania ich do swoich telefonów w prosty sposób.
Kiedy słuchawki przewodowe powoli schodziły ze sceny, ich miejsce zaczęły zajmować bezprzewodowe odpowiedniki, w tym AirPodsy od Apple. To jednak szczególnie nie spodobało się między innymi audiofilom czy generalne osobom, które zwracają szczególną uwagę na dźwięk.
Oczywiście mieli oni alternatywną możliwość, tj. korzystanie z różnego rodzaju adapterów Jack, które pozwalały im wykorzystywać przewodowe słuchawki. Jednak nie ma co się oszukiwać, takie rozwiązanie nigdy nie przekonało wielu użytkowników, którzy kiedyś cieszyli się z obecności mini jacka.
Strat ciąg dalszy, czyli… brak ładowarek
Oglądacie filmy (a przede wszystkim recenzje i testy, w których sprawdzamy najnowsze flagowe smartfony) na naszym youtubowym kanale @TechnoStrefa? Jeśli tak, to zapewne wiecie, że nieobecność oryginalnych ładowarek w pudełkach jest jednym z tych elementów, które „bolą” nas najbardziej. Warto jednak pamiętać, że pomimo, iż jest to zdecydowana mniejszość, to nadal niektórzy producenci decydują się na dołączanie kostek do pudełek ze swoimi smartfonami.
Jak wiadomo, producenci, którzy „żałują” nam swoich ładowarek, zakrywają się przede wszystkim ograniczaniem e-odpadów. Jaka jednak jest rzeczywistość? Jeśli dokonujemy tzw. „skoku generacyjnego” przy wymianie naszego telefonu, to najprawdopodobniej nasza stara ładowarka nie będzie się już nadawała, więc musimy nabyć nową. A jak dotrze do nas nowa ładowarka? No właśnie, zakup nowego urządzenia to kolejne opakowanie, a w większości przypadków również kolejny transport samochodem…
Brak mini jacka, ładowarki, a no właśnie – słuchawek też nie ma!
Pozostając w temacie braków, czyli tego, co producenci przestają dołączać od pudełek ze smartfonami, warto raz jeszcze zahaczyć o temat słuchawek. Jak zapewne pamiętacie, jeszcze kilka lat temu (również za czasów smartfonów z mini jackiem) w opakowaniu mogliśmy znaleźć dosłownie wszystko. Oprócz masy dokumentów i instrukcji, opakowanie skrywało przede wszystkim nową ładowarkę i… no właśnie, słuchawki przewodowe!
Choć „usunięcie” słuchawek przewodowych z pudełek jest jednym ze świeższych tematów, to i tak stało się to już normą (oprócz nielicznych wyjątków) wśród producentów smartfonów. Chyba nie musimy po raz drugi (patrz fragment o zniknięciu ładowarek) wspominać, że kupowanie słuchawek (teraz już raczej tylko bezprzewodowych), na własną rękę, to generowanie kolejnych odpadów, prawda?
Flagowe smartfony, a raczej ich wątpliwa wydajność
Jak nietrudno się domyślić, jednym z głównych plusów flagowych smartfonów ma być ich wyjątkowa wydajność. Uzyskanie jej jest oczywiście możliwe dzięki flagowym procesorom, ale jak już wspominaliśmy w ubiegłym roku, rzeczywistość nie zawsze wygląda tak, jak przedstawia ją producent. O co w zasadzie tyle szumu? O „zakłamane” wartości taktowania rdzeni podawane w GHzach.
Ale czy te magiczne, zaskakujące wartości mają przełożenie w życiu realnym? Wszystko wskazuje na to, że nie. Warto wiedzieć, że wartości wskazywane w statystykach to maksymalna wartość osiągana przez smartfonowe układy. Na pierwszy rzut oka wszystko się zgadza, ale jak nieco bardziej zainteresujemy się tym tematem, to szybko okaże się, że ma to znikome przełożenie na rzeczywistość.
W trakcie codziennego użytkowania, rzadko kiedy flagowe smartfony przebijają chociaż połowę tej maksymalnej wartości. Jakby tego było mało, w wielu przypadkach nawet ekstremalne testy obciążeniowe nie są w stanie wyciągnąć pełni możliwości procesora.
Rok 2015 – koniec domowych napraw
Od innej, dość dużej i istotnej zmiany związanej z naszymi telefonami, minęło już prawie 8 lat. Pamiętacie telefon z „pleckami”, które w mgnieniu oka mogliśmy samodzielnie wyciągać, w zasadzie bez jakiegokolwiek wysiłku? Dzięki temu można było bezproblemowo dostać się do baterii, a w razie potrzeby nawet ją wymienić. Nie należy zapominać też, że kiedyś to właśnie w środku smartfona było miejsce na karty SIM czy karty pamięci.
Co więcej, przez wiele lat była to zmiana, która odróżniała telefony Apple od androidowych przeciwników, w tym tych od Samsunga Ta różnica zniknęła jednak w 2015 roku, kiedy to Samsung wprowadził model Galaxy S6, który nie udostępniał już takiej możliwości. Choć głównym powodem wprowadzenia takiej zmiany miało być bezpieczeństwo użytkowników, to producenci mieli również na uwadze wodoodporność i ergonomię.
Flagowe smartfony i brak miejsca na dane? Zapłać więcej…
Kiedyś wszystko było prostsze… i zdecydowanie tańsze? Jak wspominaliśmy nieco wyżej, jeszcze przed 2015 rokiem, kiedy w telefonach Samsunga sami mogliśmy wymieniać sobie baterię, w środku było to też miejsce na karty SIM, jak i karty pamięci. Po rewolucji sprzed 8 lat, „szufladki” na karty microSD przenieśli na bok smartfonów. Z czasem jednak flagowe smartfony straciły je na dobre, a wszystko po to, aby… zwolnić miejsce w obudowie.
Co więc zrobić, jeśli pamięć wewnętrzna nam nie wystarcza? Odkąd flagowe smartfony nie mają już miejsca na karty microSD, użytkownicy muszą korzystać z innej alternatywy. Mowa oczywiście o tym, że jedynym rozwiązaniem jest nabywanie smartfonów z bardziej pojemną pamięcią wewnętrzną. To jednak ma pewien duży minus, bo karty microSD potrafią być nawet 5-krotnie tańsze, niż pamięć wewnętrzna!
eSIM to standard w USA
Choć ostatni z opisywanych aspektów dotyczy jedynie USA, to raczej warto o nim wspomnieć, bowiem nie mamy pewności, czy nie dotknie nas to w najbliższych latach. O czym w ogóle mowa? O standardzie eSIM, który stał się normalnością w przypadku 14-tej serii iPhone’ów. W związku z tym, klienci, którzy nabyli iPhone’a 14 na terenie Stanów Zjednoczonych, nawet nie powinni zabierać się za szukanie fizycznego gniazda karty SIM.
Jak się okazuje, eSIM nie jest bezproblemowym rozwiązaniem. Dlaczego? Skoro najnowsze flagowe smartfony od Apple nie mają gniazda na kartę SIM, to problem mogą mieć Ci, którzy korzystają z usług mniejszych operatorów. Najwięksi amerykańscy gracze w telekomunikacyjnej branży oczywiście wspierają eSIM, ale tego samego nie można już powiedzieć o mniejszych spółkach.
Co więcej, standard eSIM może również ograniczać klientów w trakcie międzynarodowych podróży. Konkretniej chodzi o przypadki, kiedy to nie będziemy mogli skorzystać z usług operatora w danym kraju, bo najzwyczajniej w świecie nie obsługuje on wspomnianego standardu.
Co sądzicie o problemach i głośnych rewolucjach, których konsekwencje odczuwamy aż do teraz? Czy według Was flagowe smartfony są warte swojej ceny?
Źródło: MUO, opracowanie własne
Dodaj komentarz