Myszki do testów porównawczych dostaliśmy bezpośrednio od firmy Logitech.
Ergonomia
Na początek kilka słów o serii Master od Logitech, która na rynku jest już od wielu lat. Najnowsze dziecko należące do tej rodziny to efekt wielu lat doświadczeń, zbierania informacji bezpośrednio od użytkowników oraz wielu godzin projektowania. Produkty z tej serii znane są z ogromnej ergonomii użytkowania, a co za tym idzie oczywiście wygody. Mysz Master MX Master 3 powstała jako odpowiedź na potrzeby obecnych i przyszłych użytkowników. Ale właściwie jak Logitech udoskonalił ideał, którym dla wielu osób był właśnie model MX Master 2s?
Pierwsze zmiany są widoczne gołym okiem i jest ich całkiem sporo, dlatego zajmiemy się każdą z osobna. Na początek kształt, ten zmienił się dość znacząco względem poprzednika wszystko za sprawą całkiem sporego wcięcia, w które idealnie wpasowuje się nasada kciuka prawej dłoni. Dzięki temu myszka jeszcze lepiej leży w dłoni, a sam chwyt jest znacznie pewniejszy. Na poprawę chwytu wpłynął także materiał, najnowszy model został bowiem pokryty gumą. Przez to dłoń właściwie zawsze jest w odpowiedniej pozycji i nie ślizga się po myszy.
Pod kciukiem zaszło chyba najwięcej zmian. Cała sekcja przycisków została tam przebudowana, od teraz klawisze kierunkowe ustawione są w jednej linii. Bardziej intuicyjny układ przekłada się oczywiście na ergonomię, dodatkowo pod tym względem model MX Master 2s był bardzo problematyczny i niewygodny dla wielu osób, gdzie klawisze kierunkowe były ustawione jeden nad drugim właściwie bez żadnej przerwy.
Zmian doczekała się też rolka pod kciukiem, przesunięto ją nieco wyżej i teraz znajduje się nad przyciskami kierunkowymi, a do tego jest blisko 2 razy większa. Jej działanie nie uległo zmianie. Za nią umieszczono diodę, która sygnalizuje między innymi stan naładowania baterii. Miłym detalem jest mała gumowa wypustka na podpórce kciuka gdzie schowano dodatkowy przycisk programowalny.
Front myszki poza oczywiście zmianą formy nie doczekał się wielkich rewolucji, jednak poprawiono go w kilku aspektach. Po pierwsze główna rolka, z której korzysta się właściwie cały czas jest teraz znacznie cichsza nawet w trybie precyzyjnym.
USB-C!
Nie zabrakło też szalenie przydatnego trybu do szybkiego scrollowania uruchamianego poprzez wciśnięcie kółka. Jednak najbardziej znaczącą zmianą frontu jest port ładowania. Poczciwy i wysłużony już port microUSB ustąpił miejsca znacznie wygodniejszym USB-C. Możecie powiedzieć…no i co z tego przecież te myszkę ładuje się raz na kilka miesięcy. No właśnie? Właściwie wszystkie nowe smartfony mają na pokładzie gniazdo USB-C. A wy nosicie przy sobie kabelek microUSB? Zakładam że większość z was już nie. To bardzo znacząca zmiana zwłaszcza jeśli pomyślimy o praktyczności tego rozwiązania.
Podobnie wielu zmian nie ma na spodzie gryzonia. Powiem więcej, ten jest właściwie identyczny. Jedynie zmniejszono delikatnie rozmiar ślizgaczy. Po za tym klasyka w najczystrzej postaci, czyli wyłącznik oraz przycisk do zmiany aktualnie obsługiwanego urządzenia wraz z diodami informującymi.
Całości dopełnia aplikacja Logitech Options, w którym poza oczywiście aktualizowaniem oprogramowania do myszki możecie ustawić konkretne funkcje do każdego z przycisków. Dodatkowo przycisk który jest umieszczony na szczycie myszki za rolką obsługuje gesty, choć o tym pewnie obecni użytkownicy już wiedzą.
Wracając jednak do tematu odcinka, czyli jak to możliwe, że Logitech poprawił ideał. Zmiany, o których wam właśnie powiedziałem nie są znaczące z perspektywy pojedynczego używania myszki, czy sprawdzenia jak leży w dłoni. To coś co można poczuć używając je przez tygodnie albo i miesiące. Po takim czasie można dostrzec, że na przykład przyciski kierunkowe w MX2s, a w następcy to różnica pomiędzy niebem a ziemią, oczywiście na korzyść nowego modelu. Podobnie jest z kształtem i ergonomią. Ciężko ocenić mysz mając ją w dłoni 5-10 minut. Po kilku godzinach ciągłej pracy jednak docenicie te z pozoru niewielką zmianę w kształcie.
Dodaj komentarz