Nalot na dom 77-latki przez… Find My!
Początek tej nieprzyjemnej historii ma miejsce 4 stycznia 2022 roku, kiedy to detektyw Departamentu Policji w Denver, Gary Staab, wydał nakaz przeszukania domu 77-letniej Ruby Johnson. Decyzję podjęto w celu odnalezienia skradzionej dzień wcześniej białej ciężarówki z parkingu hotelu Hyatt w Denver.
Według właściciela ciężarówki, Jeremy’ego McDaniela, pojazd został skradziony w czasie, kiedy on sam przebywał we wspomnianym hotelu Hyatt. Co więcej, w ciężarówce – oprócz iPhone’a 11 – miało znajdować się także 6 sztuk broni palnej (w tym taktyczny karabin w stylu wojskowym), dwa drony i $4000 w gotówce.
McDaniel w rozmowie ze Staabem poinformował także, że użył aplikacji „Find my”, znanej po polsku jako „Znajdź”, która dwukrotnie wskazała mu tę samą lokalizację. Jak się później okazało, chodziło o dom 77-letniej Ruby Johnson z miasta Denver, w stanie Kolorado. Największą kontrowersję sprawił oczywiście fakt, iż wspomniany detektyw Departamentu Policji w Denver (DPD) wydał zgodę na przeszukanie na podstawie… danych z aplikacji.
Po kilkunastu miesiącach od zdarzenia sieć obiegło nagranie, na którym możemy zobaczyć jak przebiegał cały nalot oddziału SWAT. Na nagraniu widać zarówno moment wyprowadzenia 77-latki z domu, dalszą konwersację z nią, jak i sam proces przeszukania. W środku nie znaleziono oczywiście skradzionych przedmiotów, ale uszkodzeniu uległy za to elementy domu kobiety.
Pozew przeciwko detektywowi z Denver!
Poszkodowana Ruby Johnson po 11 miesiącach od zdarzenia pozwała detektywa Gary’ego Staaba z Departamentu Policji w Denver. Pozew w jej imieniu złożyło ACLU (American Civil Liberties Union of Colorado, tłum. Amerykański Związek Wolności Obywatelskich w Kolorado) w Sądzie Okręgowym w Denver.
Prawnicy zarzucają mężczyźnie, że 4 stycznia 2022 roku nielegalnie wydał nakaz przeszukania domu 77-letniej Ruby Johnson. Działania policji w pozwie zostały określone jako „pośpiesznie przygotowane, proste i wprowadzające w błąd”. Zgodnie z aktami sprawy kobieta domaga się procesu z udziałem ławy przysięgłych i bliżej nieokreślonych odszkodowań.
W pozwie możemy przeczytać, że decyzja Staaba naruszyła – przyznane przez konstytucję stanu – prawo kobiety do „bycia wolnym od nieuzasadnionych przeszukań i konfiskat”. Co więcej, według oskarżycieli „zabrakło prawdopodobnej przyczyny, że dowody przestępstwa mogą być znalezione” w domu kobiety.
Co prawda aplikacja Apple rzeczywiście oznaczyła obszar w pobliżu domu kobiety jako ten, w którym miał znajdować się poszukiwany iPhone. Mimo tego zaznaczony obszar był bardzo niedokładny i obejmował „co najmniej sześć nieruchomości i cztery bloki” zgodnie z dołączonym zdjęciem. Prawnicy z ACLU dodali również, że aplikacja Apple „Znajdź” nie jest jakkolwiek określona jako narzędzie egzekwowania prawa.
Szef Departamentu Policji, Ron Thomas, w odpowiedzi na tę sytuację nakazał przeprowadzenia wewnętrznego dochodzenia w tej sprawie. Co więcej, departament ma pracować z biurem prokuratora okręgowego w celu „opracowania dodatkowego szkolenia dla oficerów i asystentów prokuratorów okręgowych”. Wszystko w celu wyjaśnienia kwestii związanych z nakazami poszukiwania, opartych na używaniu lokalizatorów i jej odpowiedników.
Ruby Johnson przeżywa traumę
Ruby Johnson to była pracownica USPS (United States Postal Service, tj. Poczty Stanów Zjednoczonych). Do tej pory mieszkała samotnie w domu w Denver, ale trauma po styczniowym przeszukaniu zostawiła ślad na jej zdrowiu psychicznym.
Warto również wspomnieć, że ślady po interwencji funkcjonariuszy pozostały również na samym domu 77-latki. Oddział użył bowiem tarana do wyważenia tylnych drzwi garażowych, mimo tego, że kobieta powiedziała im jak je otworzyć. Co więcej, mieli oni także „oderwać głowę jednej z cennych kolekcjonerskich figurek-lalek”, pielęgnowanych przez kobietę przez blisko 3 dekady.
Incydent zostawił na kobiecie „poważne fizyczne i emocjonalne cierpienie”, a także zburzył „prywatność, poczucie bezpieczeństwa i spokój” w jej domu. Po tamtym zdarzeniu pani Johnson najpierw wyniosła się do córki mieszkającej w pobliżu, a potem – na kilka miesięcy – przeniosła się do syna w Teksasie. Aktualnie znajduje się w swoim domu, ale boi się otwierać drzwi i poważnie zastanawia się nad wyprowadzką.
Jak wynika z akt sprawy, detektyw Staab „przyznał się dzieciom pani Johnson do szkody, jaką jego funkcjonariusze DPD spowodowali w samopoczuciu pani Johnson, domu i własności osobistej”. Mimo tego powiedział im, że departament policji nie zapłaci za naprawy wymuszone przeprowadzonym przeszukaniem funkcjonariuszy SWAT.
Jak myślicie, jakie konsekwencje poniesie detektyw Gary Staab jak i sam Departament Policji w Denver? Czy kobieta doczeka się odszkodowania należącego jej się za szkody wyrządzone przez przeprowadzony na jej dom nalot? W obecnej sytuacji to jedyne, co można zwrócić poszkodowanej kobiecie, bowiem nikt nie cofnie traumy, która dręczy ją od 4 stycznia…
ŹRÓDŁO: NBC News, The Denver Post
Dodaj komentarz