Gdzie logika?
Niedawno świat obeszła informacja o tym, że Apple i Samsung porzucają swoje wygórowane założenia i zmniejszają produkcję urządzeń. W przypadku Apple liczba produkowanych smartfonów ma przypominać tą z 2021 roku. Natomiast Samsung planuje porzucić tegoroczny cel 310 mln na rzecz 280 mln egzemplarzy. Zatem mowa tu o pozbawieniu rynku 30 mln nowych urządzeń, czyli prawie ekwiwalencie liczebności naszego kraju.
Za przyczynę ograniczenia produkcji uznaje się obecną i narastającą niekorzystną globalną sytuację ekonomiczną. W takim stanie rzeczy powinniśmy spodziewać ze strony producentów ograniczenia oferty tych droższych urządzeń i tak też się dzieje. Natomiast Samsung ma zamiar zmniejszyć również ofertę budżetowych propozycji, co wydaje się absurdalne i nielogiczne w obliczu kryzysu. Niemniej jednak właśnie ta sprzeczność rzuca nowe światło zarówno na przyczyny redukcji produkcji, jak i na aktualne smartfony.
Smartfony już od lat nie zachęcają do kupna
Przecież jeżeli konsumenci nie będą mieć funduszy na modele premium, to zwrócą się ku tańszym propozycjom. A przynajmniej tak byłoby w przypadku wystąpienia podobnego scenariusza kilka lat temu, a nie teraz.
Dzisiejsze smartfony są znacznie trwalsze niż przedtem, gdyż technologia znacznie się poprawiła, a ich rozwój spowolnił. Zatem w obliczu kryzysu jesteśmy w stanie przemęczyć się na dotychczasowym urządzeniu dodatkowy rok, a może nawet i więcej. A w związku z tym, że polepszeniu uległy także tańsze smartfony, to nawet na nie maleje zapotrzebowanie. Niemniej jednak nie tylko kryzys zniechęca do robienia zakupów.
Smartfony już na stałe wypracowały sobie jedną optymalną formę, jaką jest prostopadłościan o różnych przekątnych, grubościach i zaokrąglonych rogach. Chociaż jednocześnie nikt nie zabrania producentom dalszego eksperymentowania, które ewidentnie ograniczyli lub wstrzymali.
Co więcej, wszelkie różnice w zawartości formy są niewielkie pomiędzy przedziałami cenowymi i całkowicie marginalne na poziomie tej samej półki. Jedynie oprogramowanie potrafi się znacząco różnić, ale tylko pomiędzy poszczególnymi producentami. A mówiąc po ludzku ‐ smartfony stały się nudne, ale kompletne, co obiektywnie rzecz biorąc jest świetną wiadomością. Konsumenci mają dostęp do trwałych i dobrych urządzeń, a produkcja jest zoptymalizowana, dzięki czemu cena tych dobrych produktów może spadać.
No właśnie ‐ „może”, ale nie musi
O ile podwyżki cen smartfonów wcześniej były uzasadnione innowacjami, tak dzisiaj smartfony drożeją z generacji na generację, nieadekwatnie do udoskonaleń. Co chwilę widzimy jak do ceny nowego iPhona dochodzi kilkaset zł, a koszt flagowego Samsunga przekracza kolejny tysiąc. Natomiast jeśli nie ma oficjalnej podwyżki, to zabiera nam się ładowarki, które w poprzednich generacjach były wliczane w tą cenę.
Jednocześnie od lat nie pojawił się żaden konkretny nowy element, który szeroko zadomowiłby się w smartfonach tak, jak np. czytniki linii papilarnych, obiektywy ultraszerokokątne, smukłe ramki wokół ekranu itp. Zamiast nowych elementów, czy też form, widzimy tylko w reklamach jakie to nowatorskie rozwiązanie tym razem nie pojawi się w sklepach.
Co więcej, te innowacje są tylko na papierze, bo zaraz po prezentacji i opatentowaniu zostają kompletnie porzucone. Zatem mimo to, że zaklepane rozwiązania nie są w produkcji, to i tak nikt nie może swobodnie spróbować ich dostarczyć. Po prostu wiszą sobie, aż jakaś firma nie kupi ich za niebotyczną kwotę, co raczej nie wpływa pozytywnie na rozwój tego segmentu.
Smartfony to produkt, jak każdy inny
Opis ostatniej, czwartej fazy cyklu życia produktu, czyli spadku (ew. schyłek), idealnie odzwierciedla aktualną sytuację smartfonów. Mianowicie rynek ewidentnie się nimi nasycił ‐ nawet znaczna część osób starszych się do nich przekonała, mimo początkowo negatywnego odbioru.
Świadczy o tym chociażby liczna obecność kobiet i mężczyzn w podeszłym wieku na platformach społecznościowych typu Facebook, czy TikTok. To zaś między innymi jest jedną z głównych cech tej fazy, tak samo jak ograniczenie produkcji, na rzecz spadku popytu. Ponadto pokrywa się z tym jeszcze koniec innowacji.
Nie zdziwię się, jeżeli smartfony rzeczywiście tracą swoją pozycję na skutek naturalnego procesu, a nie kryzysu. Mimo wszystko są już z nami naprawdę długo, a za rogiem widać już ich potencjalnych zastępców. Niemniej jednak producenci smartfonów ciągle będą zmuszeni dostosować się do aktualnych realiów. A taka adaptacja może wiązać się z jeszcze większym podwyższeniem cen urządzeń lub zarabianiem na abonamentach, reklamach itp.
Dodaj komentarz