Głośnik z Ikei ma czym zaskoczyć
Jeśli tak jak ja myśleliście, że Ikea oferuje tylko meble, pyszne jedzenie i darmowe ołówki, to jesteście w błędzie. Od niedawna ta szwedzka firma także zaczęła na poważnie sprzedawać swoją elektronikę i idzie jej całkiem nieźle. Ostatnio w Internecie małą furorę wywołał chociażby gramofon OBEGRÄNSA. Aczkolwiek jego sukces w porównaniu do VAPPEBY jest niewielki.
Ten głośnik bezprzewodowy z IKEA zaistniał przede wszystkim ze swojego absurdalnie wysokiego stosunku ceny do jakości. VAPPEBY nie tylko dość dobrze gra, ale także jest wykonany z wytrzymałego plastiku i odporny na zanurzenia (IP67). Co więcej, można go połączyć z drugim identycznym głośnikiem, aby stworzyć zestaw stereo. Ale gdyby tego było mało, to jest w stanie grać nieustannie przez 80 godzin przy 50% głośności. Jednakże najlepsza jest w tym wszystkim cena, która wynosi śmieszne 59 zł.
Na rynku nie ma zbyt wielu głośników bezprzewodowych od renomowanych producentów do 100 zł, zatem ciężko o dobry i sprawdzony sprzęt w tym budżecie. Tak właściwie poza tym głośnikiem z IKEA nie widzę innej rozsądnej opcji. Gdybym na szybko potrzebował głośnika bezprzewodowego na wyjazd, albo pod prysznic, to na pewno bym się nie zawiódł, a raczej zaskoczył tym co oferuje ten głośnik z Ikei.
Kilka miesięcy temu kupiłem głośnik bezprzewodowy z Dino za 40 zł (byłem młody i głupi) i nie był nawet w ¼ tak dobry jak ten. Tak właściwie to od nowości był elektrośmieciem, ale ciekawość i nadzieja wzięły nade mną górę.
Pozostałe spostrzeżenia
- Nie ma wbudowanego mikrofonu, więc nie musicie obawiać się o to, że jakiś szwed będzie Was podsłuchiwać w ramach przygotowań na kolejny potop.
- Ten szwedzki cud techniki jest dosłownie odporny na zanurzenia – ma wodoszczelną obudowę, ale także unosi się na wodzie.
- Niestety mokra membrana mocno ogranicza jego jakość dźwięku.
- Jego maksymalna moc RMS to 5 W.
- Ładuje się go za pomocą USB typu C, ale nie ma kabla z zestawie.
- Nie ma do niego żadnej dedykowanej aplikacji.
- Ma tylko jeden przycisk, wiec sterowanie głośnością możliwe jest tylko z poziomu telefonu.
Czy 10 razy droższy Marshall Willen jest 10 razy lepszy?
Zapewne większość z Was powie, że porównywanie urządzeń, które dzieli taka przepaść cenowa nie ma za grosz sensu. Niemniej jednak pozwólcie, że dorzucę swoje 3 grosze, aby wyciągnąć Was z tego błędu.
Każdego Malucha i każde Ferrari poza kolorem łączy jedno – ich przeznaczeniem jest przemieszczanie się z punku A do punktu B. Aczkolwiek różnica polega w jakości i udogodnieniach w trakcie całego procesu i to za nią dopłacamy w przypadku tej bardziej luksusowej marki. Oczywiście wspominam o tym, bo jest to idealna aluzja do głośnika z IKEA i Marshalla Willen.
Droższy model oferuje tę samą funkcjonalność, ale ma głębsze brzmienie, jest znacznie głośniejszy, lepiej wykonany oraz oferuje kilka przydatnych udogodnień. Mowa tu chociażby o sterowaniu głośnością za pomocą joysticka z Sony Ericssona, dedykowanym przycisku do parowania czy też wskaźnikowi naładowania.
Aczkolwiek na baterii działa tylko 14,5 godziny, czyli znacznie mniej w porównaniu do tańszego konkurenta. Poza tym wcale nie brzmi znacznie lepiej, ani wielce konkurencyjne – w stosunku do chociażby podobnie wycenionego JBL Flip 5 brakuje mu basu.
Pozostałe spostrzeżenia
- Ma wbudowany mikrofon, więc można prowadzić poprzez niego rozmowy.
- Joystick służy do zmiany głośności oraz piosenek, jak i włączania lub wyłączania głośnika.
- Cały głośnik jest wykonany z wysokiej jakości plastiku, gumy imitującej skórę oraz metalowej siatki.
- Jego również można łączyć w zestawy nagłośnienia, ale aż do trzech urządzeń jednocześnie.
- Dedykowana aplikacja Marshall Bluetooth nie gwarantuje zbyt wielu opcji poza trzema określonymi ustawieniami brzmienia.
- Gumowy pasek jest bardzo praktyczny i można za niego wieszać głośnik lub przypiąć go do czegoś.
- Także ma certyfikowaną wodoodporność na zanurzenia (IP67).
„Drożej” nie oznacza „lepiej”, ale nie do końca
To porównanie to kolejna reprezentacja arcypopularnego zjawiska na rynku technologii konsumenckiej. Płacąc 2 razy więcej za smartfon, procesor, słuchawki czy też głośnik praktycznie nigdy nie dostajemy 2 razy więcej wydajności, funkcji czy też lepszej jakości. Co najwyżej zyskujemy kilka dodatkowych udogodnień, które wcale nie mają aż takiej wielkiej wagi, a tym bardziej wartości.
Zatem wniosek jest taki, że płacąc więcej wcale nie otrzymujemy wprost proporcjonalnie lepszych urządzeń. Dlatego też odradzam wielu osobom kupowania flagowych urządzeń, bo te najczęściej są najmniej warte swoich pieniędzy. Złoty środek opłacalności zazwyczaj leży na średniej półce cenowej.
Artykuł powstał we współpracy z firmą Hama Polska, która dostarczyła nam oba głośniki do testów.
Dodaj komentarz