NFT, NFC, Wi Fi… co to wszystko oznacza?
NFT to cyfrowy niewymienny token zapisany w blockchainie. Można uznać, że cyfrowy obiekt będący NFT jest jedną niepodzielną kryptowalutą, o określonej wartości. Od innych zwykłych obrazków różni go to, że jest niepodrabialny, dzięki technologii blockchain. Natomiast właścicielem takiego obrazka może zostać ktoś, kto go stworzy i zarejestruje go jako NFT, albo osoba, która kupi do niego prawa. Co prawda można zrobić zrzut ekranu lub kopię tego cyfrowego tworu, jednakże oficjalne przypisanie do jednego podmiotu uniemożliwia fałszerstwo.
Technologia blockchain to architektura przechowywania informacji w sposób zdecentralizowany, uwzględniająca daty zmian w niej zawartych. Jednakże najważniejsze jest to, że blockchain utrzymuje ogromna liczba rozproszonych urządzeń, która wzajemnie weryfikuje jego wiarygodność. Zatem sfałszowanie jakiejkolwiek transakcji jest niezmiernie trudne. To dlatego jest podstawą kryptowalut i NFT.
Zatem niewiele różni cyfrowe obiekty będące NFT od tych, do których już przywykliśmy. Kupowanie praw do na przykład zdjęć to nic nowego. Jedyną zmianą jest ich niepodrabialność oraz astronomiczne ceny.
Muzeum NFT, czy galeria sztuki?
Nowoczesna technologia i muzea nigdy nie łączyły się ze sobą w tak bezpośredniej parze. Jednakże Seattle NFT Museum swoją działalnością ma zamiar co nieco pozmieniać w tej kwestii. Narazie zapowiada się, że wystawy w tym muzeum bardziej będą związane z cyfrową sztuką, niż zabytkami. Zatem z obecnych zapowiedzi wynika, że miejsce to będzie przypominać bardziej galerię sztuki wyświetlanej na ekranach, niż muzeum.
Jak to… na ekranach?
Wydaje się to absurdalne, że odwiedzający mieliby celowo uczęszczać do takiego muzeum NFT. Skoro wszystkie dzieła są cyfrowe, to mogą zostać wyświetlone na dowolnym ekranie. Zatem teoretycznie możemy je podziwiać w każdym miejscu na świecie. Wyjątkiem jedynie mogą być dzieła, które muzeum ma na wyłączność. Natomiast ta „wyłączność” stoi obecnie pod znakiem zapytania.
Skoro NFT bazują na technologii blockchain, to oznacza, że gdzieś są przypisane. Tak samo jak strony internetowe mają swoje unikatowe adresy, które można odnaleźć. Dodatkowo są też elementem rynku. Zatem pojawiają się na platformach takich jak OpenSea lub Non Fungible, na których można nimi handlować. W związku z tym, musi istnieć możliwość wyszukiwania ich m.in. po nazwie. Jednakże możliwości językowe są ograniczone i prędzej czy później będzie musiał powstać „Google V2”, który będzie identyfikować i wyszukiwać NFT.
Innowacja zawsze wiąże się z ryzykiem
Realizatorzy tego projektu z pewnością wiedzą o tym, że same dzieła sztuki będące NFT nie wystarczą. Dlatego planują przyciągać odwiedzających również w inny sposób do swojego muzeum. Mianowicie chcą dać możliwość fizycznego lub wirtualnego kontaktu z autorami dzieł i poznania ich genezy. Dodatkowo chwalą się wielkimi ekranami wysokiej jakości, które mają oferować lepsze doznania, niż komercyjne wyświetlacze. Zatem wygląda na to, że grupą docelową są miłośnicy sztuki oraz pasjonaci NFT.
Muzeum NFT kolaboracją epok
Muzeum NFT łączy ze sobą kilkuletnią technologię oraz wiekowe twory, jakimi są muzea. Obecność technologii blockchain w sztuce może zapobiec odwiecznemu problemowi fałszerstwa, który tylko zyskał na popularności wraz z cyfrową rewolucją. Zyskać na tym również może każdy, kto publikuje owoce swojej pracy kreatywnej ‐ nie tylko artyści. Możliwość ustalenia oryginalności fragmentów tekstu, ścieżek kodu, pozwoli zmniejszyć zmniejszyć ilość nawet kopiowanego oprogramowania. Zatem może również zwiastować zdrowszą konkurencję na rynku lub po prostu zwiększenie znaczenia cudzej pracy.
Źródło miniaturki: NFT – Instagram / Seattle NFT Museum
Dodaj komentarz