Sprzedaż iPhone zakazana! Tak mówi sąd!

Apple niezwykle zaciekle broni swoich rozwiązań i patentów. Jeżeli jakaś firma, dla przykładu Google lub Microsoft, skopiowałyby jakąś funkcję od swojej bezpośredniej konkurencji, to mogłyby się liczyć z konsekwencjami prawnymi. Jednak Apple chyba zapomniało, że ten miecz ma dwa ostrza.

Awatar Ziemowit Wiśniewski

Apple niezwykle zaciekle broni swoich rozwiązań i patentów. Jeżeli jakaś firma, dla przykładu Google lub Microsoft, skopiowałyby jakąś funkcję od swojej bezpośredniej konkurencji, to mogłyby się liczyć z konsekwencjami prawnymi. Jednak Apple chyba zapomniało, że ten miecz ma dwa ostrza.

Teraz „boleśnie” się o tym przekonali, za sprawą pozwu od firmy Ericsson. Jeżeli pamiętacie czasy świetności telefonów komórkowych z fizycznymi przyciskami, to pewnie będziecie kojarzyć tę nazwę. Firma Ericsson to szwedzkie przedsiębiorstwo założone jeszcze w XIX w. Już od tamtych czasów zajmują się dostarczaniem najróżniejszych usług telekomunikacyjnych na całym świecie. W 2001 roku podjęli współpracę z Sony tworząc nową markę telefonów Sony Ericsson.

Jednak ze względu na kryzys ta zakończyła się 10 lat później. Od tamtego czasu Ericsson zajmuje się przede wszystkim budowaniem infrastruktury sieci komórkowych. W 2006 roku odpowiadali za 40 % całej światowej łączności komórkowej. Aktualnie w czasach 5G te proporcje uległy zmianie, jednak ta firma wciąż znajduje się w czołówce stawki. Wyprzedza ją jedynie Huawei, jednak to z czasem może także ulec zmianie.

Co to za BAN?

Ale o co właściwie chodzi z tym całym zakazem sprzedaży iPhone’ów? Ericcson wystosował pozwy przeciwko sprzedaży smartfonów z nadgryzionym jabłkiem oraz ich tabletów z obsługą sieci 5G. Co istotne zrobił to w kilkunastu krajach jednocześnie, a teraz jeden z nich zasądził, że Apple nie ma prawa sprzedawać swoich urządzeń na jego terenie. Mowa dokładniej o Kolumbii, gdzie Apple ma sądowy zakaz sprzedaży swoich urządzeń.

Jak to się w ogóle zaczęło?

Jak pewnie możecie się domyślać, cała sytuacja nie jest tak zerojedynkowa, na jaką wygląda na pierwszy rzut oka. Aktualny wyrok jest pokłosiem dość długiej batalii pomiędzy Apple, a firmą Ericsson.

W grudniu zeszłego roku Ericsson został pozwany przez Apple. Zarzut skierowany wobec szwedzkiego przedsiębiorstwa dotyczył naruszenia warunków licencji FRAND. To międzynarodowe prawo, w bardzo dużym skrócie, stanowi o uczciwej konkurencji. Dokładniej mowa tutaj o patentach wchodzących w skład ogólnie przyjętych standardów, niezbędnych do stworzenia nowego urządzenia, w tym wypadku smartfona.

Zdaniem Apple właśnie tym są technologie 5G, do których pełne prawa ma Ericsson. Niemniej w świetle całego procesu wyszło na jaw, że gigant z Cupertino najzwyczajniej w świecie poskąpił pieniędzy na patenty, bo uważał, że kosztują po prostu zbyt wiele. Ericsson skwitował takie postępowanie zwyczajnym marnowaniem czasu sądu w trakcie tego niepotrzebnego procesu. Kolejnym ruchem Apple był następny pozew przeciwko firmie Ericsson.Ten był zupełnie niepowiązany z aktualną sprawą i dotyczył naruszenia innych praw patentowych.

Ericsson oskarża Apple o naruszenie jego patentów w odniesieniu do chipów 5G stosowanych w obecnych iPhone’ach. To dlatego, że Apple uiszczał opłaty licencyjne za korzystanie z opatentowanej technologii, ale potem nie odnowił licencji, gdy ta wygasła. Uważa się, że Apple miało nadzieję wynegocjować lepszą ofertę na licencje 5G, podobnie jak miało to miejsce wcześniej, przy osiągnieciu porozumienia w sprawie opatentowanej technologii 2G, 3G i 4G.

W tym miejscu dochodzimy do aktualnego pozwu, którego autorem jest właśnie Ericsson. Firma domaga się od rządów najróżniejszych państw zakazu sprzedaży urządzeń Apple wspierających sieć 5G, ze względu na naruszenie patentu. Co więcej już w momencie składania wniosku przez szwedzką firmę wielu analityków prognozowało szybki sukces. Głównie za sprawą jawnego złamania umów i naruszenia patentów.

Pierwszy z wielu

Co ciekawe na sprawdzenie tych prognoz nie musieliśmy długo czekać. Foss Patents, którzy odpowiadają za ich sformułowanie, donoszą, że te sprawdziły się właśnie w Kolumbii. Apple nie ma prawa do sprzedaży swoich urządzeń wykorzystujących sieć 5G na terenie całego kraju. Jednak to nie jedyne postanowienie sądu, bo gigant ma wręcz całkowity zakaz importu tych sprzętów.

Apple nie jest obecnie w stanie sprzedawać iPhone’ów i iPadów 5G w Kolumbii ani importować ich do kraju Ameryki Południowej […] Ustalenie o naruszeniu praw patentowych zostało przyjęte już w kwietniu tego roku.

Co ciekawe na zakazie sprzedaży się nie skończyło, bo Apple jest teraz zobowiązane do nawiązania współpracy z najróżniejszymi podmiotami. Jak określił to sąd, gigant z Cupertino musi rozpocząć aktywną komunikację ze sklepami, sprzedawcami, właścicielami platform społecznościowych, środków masowego przekazu i platform handlu elektronicznego na terenie Kolumbii, by poinformować o zaistniałej sytuacji i zapewnić potrzebne wsparcie.

Jak nie tak to inaczej

Chyba nie trzeba nikomu uświadamiać, że Apple tak po prostu nie godzi się na rolę przegranego w najróżniejszych bataliach sądowych, nawet jeżeli racja nie jest po ich stronie. Właśnie dlatego gigant miał ambitny plan skorzystać z jednej z prawniczych zagrywek, a konkretniej mechanizmu anti-suit injunction. Co prawda prawniczy bełkot bywa dla wielu niezrozumiały z racji swoich zawiłości i dość trudnej składni, to samo działanie tego kruczka jest banalnie proste.

W przypadku kiedy Apple faktycznie by z niego skorzystało, musiałoby udowodnić swoje racje w innym kraju, gdzie także zostali pozwani przez Ericsson. Wtedy mogliby wymusić zniesienie zakazu na import i sprzedaż swoich urządzeń na terenie Kolumbii. Problem w tym, że tamtejszy sąd już zamknął tę furtkę bezpośrednio w wyroku, jaki prawnicy Apple już usłyszeli.

Co z tym zrobiło Apple? Dokładnie to, co zrobiłby każdy 5 latek, jeżeli inne dzieci dokuczają mu na podwórku. Pobiegł do „rodziców” i przedstawił całą sprawę w najlepszym dla siebie świetle. A tak zupełnie na poważnie, to ubiegają się oni aktualnie o odszkodowania w USA od firmy Ericsson za utratę przychodów w Kolumbii. Proces o zniesławienie Johnnego Deppa przez Amber Heard to przy tym najpoważniejsza batalia sądowa ostatnich lat…


Apple i podwójne standardy…

Cóż… tego też chyba się nikt nie spodziewał. W końcu w każdym kolejnym kroku podejmowanym przez giganta z Cupertino można dopatrywać się gigantycznych pokładów hipokryzji. Nie inaczej jest w tym przypadku. Co więcej, są ku temu aż trzy niepodważalne przesłanki.

Powód No. 1

Jak przekonują Foss Patents, jedno z oskarżeń jakie wystosowało Apple przeciwko firmie Ericsson wspomina o stosowaniu przez nich mechanizmu Forum shopping. Jest to nic innego jak wykorzystywanie najkorzystniejszej jurysdykcji w celu osiągnięcia najlepszych rezultatów. W przypadku firmy Ericsson całość wygląda trochę inaczej. Lider branży telekomunikacyjnej wystosował wiele pozwów w różnych krajach z nadzieją na osiągnięcie pożądanego rezultatu choć w kilku z nich.

W co najmniej jednym ze swoich wniosków w sądzie w kolumbijskiej stolicy Bogotá, oraz w sądzie amerykańskim, Apple skrytykował taktykę Ericssona polegającą na wnoszeniu wielu pozwów o naruszenie patentu kolumbijskiego do różnych sądów (jedno powództwo na patent). Oświadczenie pod przysięgą kolumbijskiego prawnika Apple (Brigard Castro Juan Pablo Cadena Sarmiento) opisuje to jako „niewłaściwą próbę forum shopping, dopóki [Ericsson] nie uzyska korzystnej decyzji pozwalającej Ericssonowi na wykluczenie Apple z rynku kolumbijskiego” […]

Jednak ten fragment zaczynałem od krytyki hipokryzji jaką cechuje się Apple. Ale jak dotąd opisałem jedynie mechanizm, na jakim bazują prawnicy firmy Ericsson. Żeby przedstawić hipokryzję Apple musimy cofnąć się nieco w przeszłość. Konkretniej do roku 2012, kiedy to wykorzystali bardzo podobne metody w sporze z Samsungiem. Co ciekawe, cała sprawa także dotyczyła naruszonych patentów.

W tamtym roku, prawnicy Apple złożyli w sądzie w Monachium sprawę przeciwko firmie Samsung. Chodziło o dwa urządzenia, które zdaniem giganta naruszały ich patenty. Problem w tym, że Apple sprawę w Monachium przegrało, a sprawa szybko została wycofana. Pojawiła się natomiast w Mannheim, gdzie także sąd podważył zasadność takiego postępowania. Co prawda gigant z Cupertino koniec końców batalii sądowej nie wygrał, ale wykorzystał dokładnie te same metody, które teraz krytykuje, bo wykorzystywane są przeciwko nim.

Powód No. 2

Na tym jednak jawny pokaz się nie kończy. W przypadku procesu z firmą Ericsson szwedzka marka poprosiła o nakaz awaryjny (ang. Emergency injunction). Na jego mocy Apple zostało defacto zmuszone do zaprzestania importu i sprzedaży swoich urządzeń bez dodatkowej zwłoki czy czasu na przygotowanie. Producent iPhone’ów jest zdania, że takie działanie pozbawiło ich szans na należyty proces. Problem w tym, że kiedyś także z tego skorzystali dla własnej korzyści.

Ten sam przedstawiciel Apple wystąpił o wstępne nakazy sądowe ex parte i uzyskał je przed Delegaturą ds. Sądowych SIC [Departament. of Industry and Commerce], dlatego nie jest zrozumiałe, dlaczego przy tej okazji stanowczo stwierdza, że działanie firmy ERICSSON jest niesprawiedliwe, skoro sam wdrożył te mechanizmy prawne w obronie swoich klientów.

Obrońca firmy Ericsson, Carlos R. Olarte z Olarte Moure

Powód No. 3

Ostatnim „gwoździem do trumny” pieczętującym ten pokaz hipokryzji w wykonaniu Apple było posądzenie firmy Ericsson o unikanie jurysdykcji sądu federalnego Eastern District of Texas. Fakt czy ten argument jest zasadny czy nie nie jest tematem aktualnie prowadzonej dyskusji. Wszystko dlatego, że Apple także unika jurysdykcji sądu federalnego w Teksasie, w obawie przed pozwami patentowymi. W efekcie Apple zamknęło na terenie wschodniego Teksasu dwa swoje oficjalne sklepy. Wszystko po to, by uciec spod jurysdykcji sądu.

Będą kolejni…

Wiele wskazuje na to, że proces, jaki miał miejsce w Kolumbii będzie początkiem czegoś większego. Już na samym początku tego wpisu wspomniałem, że firma Ericsson jest jednym z największych o ile nie największym graczem na rynku infrastruktury 5G. Co za tym idzie, ciężko mówić o kraju, który nie wykorzystuje ich urządzeń do budowania sieci nowych generacji. Nawet w Polsce Ericsson, idzie ramię w ramię, z Nokią w budowie infrastruktury.

Jeżeli podobny wniosek o naruszenie patentów wpłynął także do naszego kraju, to w ciągu kilku najbliższych lat (patrząc oczywiście na realne terminy pracy szanownie nam panujących, mających w swoich rękach sądy) istnieje spora szansa, że Apple będzie mieć także u nas spore problemy.

Oczywiście rynek Kolumbijski nie należy do przesadnie dużych. Problemy w takich krajach jak Niemcy, Francja, Kanada czy nawet USA to byłby dla giganta z Cupertino ogromny cios. Jednak prawdopodobieństwo takiego zdarzenia jest (niestety) niezwykle małe. Zanim większe kraje, a co za tym idzie także większe rynki, przeprocesują pozwy od firmy Ericsson, ta najpewniej zdąży się już w jakiś sposób dogadać z gigantem z Cupertino.

Jednak jeżeli tak się nie stanie, to z pewnością czekają nas ciekawe czasy, w których Apple nie tyle będzie walczyć o klienta, co o jakąkolwiek możliwość sprzedaży na preferowanych przez siebie rynkach. Warto w tym miejscu przypomnieć, że cała ta batalia w ogóle nie dotyczy tego czy argumentacja Apple, wspomniana na samym początku tego tekstu, ma jakikolwiek sens. Prawo patentowe jest bezwzględne, a Apple je złamało. To czy stawki jakie ustaliła sobie firma Ericsson są adekwatne do tego co oferują ich patenty to temat na zupełnie inny artykuł.


ŹRÓDŁA: 9to5Mac, Ericsson, Wikipedia #1, #2, sdxcentral, Prawo.pl

Awatar Ziemowit Wiśniewski

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Na razie brak komentarzy.
Bądź pierwszą osobą, która wyrazi swoją opinię!
Starsze komentarze Nowsze komentarze


Przeszukaj portal TechnoStrefa.com

Dalsze wyniki

Brak wyników.

Wyszukiwanie obsługiwane przez