Match Group odpowiedzialna za Tindera i inne mniejsze platformy randkowe, zainwestowała w Garbo (nie wiadomo jednak jak dużo). Jest to projekt non-profit, który pozwala na sprawdzenie osób pod względem wykroczeń na tle seksualnym. Jednak nie poprzestają na tym i znajdą się tam także przestępstwa związane z bezpośrednim zagrożeniem zdrowia lub życia.
Inicjatywa chroniąca kobiety
Platforma dostępna będzie bezpośrednio w aplikacji Tinder. Ma to pozwolić kobietom na bezpieczniejsze dobieranie partnerów z pomocą tej aplikacji. Pomysł takiego działania objaśnia rzeczniczka Match Group.
Przez zdecydowanie zbyt długi czas kobiety we wszystkich zakątkach świata napotykały wiele barier w dostępie systemów wspierających bezpieczeństwo.
Usługa działa na bazie dokumentacji publicznej, która wbrew pozorom jest dość ciężka do samodzielnego odnalezienia. Przyda się ona szczególnie kobietom, ponieważ te najczęściej znajdują się w roli ofiary. Choć nie można zapomnieć o tym, że mężczyźni nie są tylko oprawcami. Oni również doświadczają przemocy seksualnej. Dokładnie ukazuje to raport dotyczący przestępstw seksualnych w Stanach Zjednoczonych, który znajdziecie na tej stronie.
Do znalezienia informacji o danej osobie w aplikacji Tinder będziecie potrzebować jej numeru telefonu i pierwszego imienia, bądź pełnego imienia i nazwiska. Wtedy dowiecie się czy rozmówca ma na sumieniu akty przemocy, nadużyć, zakazów zbliżania się, nękania bądź innych przestępstw na tle seksualnym. Ale nic więcej – nie uzyskacie informacji o zabójstwach, posiadaniu narkotyków czy najzwyklejszych wykroczeniach drogowych.
USA – tak, Polska – nie?
Funkcja ma być dostępna w ciągu najbliższych miesięcy w wersji testowej, ale mowa tutaj o użytkownikach z USA. Nie ma bowiem informacji o możliwości korzystania z tego przez osoby pochodzące z innych krajów. W Stanach Zjednoczonych nie ma RODO, w przeciwieństwie do Polski.
U nas informacje o przestępstwie udostępniane są wyłącznie osobom do tego uprawnionym. Krajowy Rejestr Karny nie jest ogólnodostępny, ale inaczej sytuacja wygląda w przypadku Rejestru Przestępstw na Tle Seksualnym – ten pozwala już na wgląd. Jednak okazuje się, że nie można automatycznie gromadzić tych informacji o wszystkich sprawcach.
Dane mogą być jednak zgłaszane przez samych użytkowników, o czym jest wspomniane na stronie internetowej dotyczącej omawianego projektu. Może być to dobry pomysł na wykorzystywanie w krajach innych niż USA, aby zaradzić problemowi dostępności do tych danych. Jednak w takim wypadku trzeba będzie podchodzić z odpowiednią rezerwą co do prawdziwości wprowadzanych informacji. Nie wiadomo czy i jak będą one weryfikowane. Wiele osób przestanie też być w pełni anonimowych, co może odstraszyć potencjalnych napastników i wątpliwych partnerów.
Źródło: MobileMarketing, RAINN
Dodaj komentarz