Ostatnie kilkanaście nocy w Polsce było dość zimnych, skutkując nawet lokalnymi przymrozkami.
Taka pogoda jest zagrożeniem zarówno dla rolników, jak i sadowników, jako że kwiaty i rośliny rozpoczęły już swój okres wegetacji.
By ogrzać uprawy stosuje się różne techniki, np. stawianie pochodni czy zadymianie.
Tym razem kilka winnic z województwa lubuskiego zastosowało pomoc helikoptera, który wtłaczał ciepłe powietrze w grunt na powierzchni 14 hektarów.
Mimo iż wszyscy wiemy, że kwiecień-plecień to miesiąc wielu wyzwań pogodowych, za każdym razem sytuacja potrafi zaskoczyć. Na początku kwietnia na dobre rozpoczął się już wiosenny rozkwit roślin i kwiatów. Niespodziewanie nadeszła fala ochłodzenia, która przeraziła przede wszystkim posiadaczy upraw. Przymrozki potrafią dać solidnie w kość, jako że uszkadzają młode pędy i kwiatostany, przez co rolnictwo notuje straty.
W walce z mroźną pogodą wszystkie chwyty dozwolone – a rolnicy i sadownicy mają na to różne pomysły. By ogrzać swoje uprawy, zwłaszcza w nocy, plantatorzy stawiają pochodnie, rozpalają ogniska czy korzystają z różnych urządzeń grzewczych.
Ale jedna maszyna, która również pomagała w tej akcji, zwróciła największą uwagę internautów. Jak się okazuje, pomoc do walki z przymrozkami przy gruncie może nadejść również z powietrza… Na taki pomysł wpadli lubelscy winiarze, którzy postanowili monitorować i ogrzewać swoje tereny helikopterem!
Zielona Góra jest uznawana za polską stolicę winiarstwa, więc pracownicy nie mogli pozwolić, by przymrozki zniszczyły ich tegoroczne plony. Zwykle i oni korzystają z rozstawionych między uprawami pochodni, jednak tym razem mróz był na to zbyt silny. Sześć lubuskich winnic połączyło siły, by ratować, co się da. Jak wyjaśniała właścicielka winnicy Żelazny, Katarzyna Żelazna, wykorzystywanie śmigłowców do ogrzewania powietrza jest powszechną taktyką m.in. we Francji, Niemczech czy Kalifornii. W Polsce zrobiono to po raz pierwszy.
Helikopter był odpowiedzią na pogodę. Tak duże przymrozki, jak zapowiadali synoptycy, sprawiły, że wiedzieliśmy, że standardowe metody walki m.in. rozstawianie zniczy czy zadymianie będą nieskuteczne.
Helikopter przez kilka nocy oblatywał okolice Zaboru i Łazu w lubuskiem, krążąc na łącznym terenie 14 hektarów. Dzięki wtłaczaniu przez niego ciepłego powietrza w grunt winorośle miały jakiekolwiek szanse na przetrwanie w trudnych warunkach atmosferycznych. Bez docieplania upraw młode pąki zmarzną za mocno, by można było je uratować.
To nie było zwykłe latanie nad uprawami. Nasi piloci skonsultowali cały plan z tymi z Kalifornii i z Niemiec. Omawiany był czas lotu, wysokość, a nawet prędkość, która będzie najbardziej odpowiednia do osuszania winogron.
Jak dotąd akcja helikoptera nad winnicami zakończyła się w większości sukcesem. Przed nami jednak jeszcze kilka zimnych nocy, a koszty wynajęcia zarówno maszyny, jak i opłacenia pracy pilotów są dość wysokie. Czy na dłuższą metę dogrzewanie upraw śmigłowcem się powiedzie – okaże się wkrótce.
Źródła: Gazeta Lubuska, Spider’s Web.
Dodaj komentarz