Wero, hit czy kit?
Wero jest stosunkowo młodym projektem powołanym do życia z inicjatywy EPI (European Payment Initiatives) jako lokalna konkurencja dla molochów z USA takich jak Visa, Mastercard czy Paypal. System wspierany jest przez 16 instytucji bankowych, w tym BNP Paribas SA, Deutsche Bank AG i Worldline AG a jego nadrzędnym celem jest utworzenie pierwszego ogólnoeuropejskiego rozwiązania płatniczego dla jednolitego rynku dostosowane do strategii jedności sektora bankowego.
Cała historia zaczęła się w październiku 2023 kiedy EPI przejęło norweską sieć e-commerce o nazwie iDeal oraz luksemburski fintech Payconiq. Celem tych działań miało być wprowadzenie ujednoliconego systemu płatności natychmiastowych dla całej Europy. W praktyce ma on działać podobnie do polskiego BLIK-a z tą różnicą, że do identyfikacji odbiorcy środków finansowych wykorzystuje się adres e-mail, numer telefonu lub kod QR w aplikacji, a nie 6-cyfrowy kod.
Kolejnym krokiem ma być wprowadzenie zautomatyzowanego systemu fakturowania przeznaczonego dla mniejszych firm. Faktury mają być w 100% elektroniczne i generowane za pośrednictwem kodu QR. Rozwiązanie powinno zostać wdrożone w przyszłym roku, a następnie w 2026 mają zostać dodane opcje płatności w punktach handlowych oraz forma kredytowania „kup teraz, zapłać później”. Aplikacja mobilna ma być wyposażona w panel umożliwiający monitorowanie informacji takich jak stan konta czy realizowane transakcje w czasie rzeczywistym.
Wyzwania, jakim trzeba będzie sprostać na drodze do osiągnięcia celu
Jednym z podstawowych problemów w przypadku Wero jest fakt, że jest to inicjatywa prywatna i nie może zastąpić oficjalnych środków płatniczych takich jak elektroniczne Euro Centralnego Banku Europejskiego. Sytuacja taka jak embargo na Rosję ze strony, chociażby wspomnianych wcześniej Visa, Mastercard oraz PayPal w związku z sytuacją na Ukrainie wyraźnie pokazała, jak bardzo zależny od zewnętrznych dostawców jest europejski system płatniczy.
Jest to jedno z głównych wyzwań, którym próbuje sprostać EPI. Może to być dość trudne, biorąc pod uwagę to jak mocno zakorzenieni w świadomości konsumentów oraz podmiotów rynkowych są giganci zza oceanu.
Chociaż nie jest to niemożliwe, to z pewnością wymaga dużego nakładu pracy (i środków) oraz dobrze zaplanowanej i wdrożonej strategii marketingowej. Co z tego wyjdzie? – na odpowiedź na to pytanie z pewnością przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać.
Dodaj komentarz